Areszt dla Lwa R.

Areszt dla Lwa R.

Dodano:   /  Zmieniono: 
J.Marczewski/Wprost
Łódzki sąd odroczył wieczorem do środy, do godz. 12, wydanie postanowienia ws. wniosku prokuratury o aresztowanie producenta filmowego Lwa R. Zarzucono mu korumpowanie innej osoby w celu uzyskania fałszywej dokumentacji medycznej, która w 2005 r. miała spowodować, że nie trafi do więzienia.

O odroczeniu posiedzenia sądu poinformował obrońca R., mec. Piotr Rychłowski. "Sąd potrzebuje więcej czasu, będzie jeszcze raz zapoznawał się z aktami i czekamy" - powiedział dziennikarzom mec. Rychłowski. Dodał, że częściowo prokuratura udostępniła mu akta sprawy, które - jak zaznaczył - liczą ok. 200 tomów. "Jest bardzo trudne w tak krótkim czasie się z całym materiałem zapoznać" - dodał.

Przyznał, że adwokaci złożyli propozycję poręczenia majątkowego, choć nie chciał ujawnić jego wysokości. "To jest zawsze pewien standard, żeby stosować inne środki, które nie polegają na izolacji" - zaznaczył mec. Rychłowski.

Łódzka prokuratura apelacyjna wystąpiła z wnioskiem o trzymiesięczny areszt dla Lwa R. i ośmiu innych osób zatrzymanych w poniedziałek w tej sprawie. Osiem osób decyzja sadu zostało już aresztowanych - poinformował wieczorem rzecznik łódzkiej prokuratury apelacyjnej, Jarosław Szubert. Swój wniosek o areszt prokuratura motywuje obawą matactwa, jak i grożącą podejrzanym wysoką karą - do 10 lat więzienia.

Szubert zapowiedział, że w środę rano prokuratura zdecyduje czy wystąpi z wnioskami o aresztowanie dwóch innych osób zatrzymanych w tej sprawie - syna Lwa R., Marcina i jeszcze jednej osoby. Decyzja o ewentualnym wniosku o aresztowanie kolejnej osoby - adwokata zatrzymanego we wtorek - zapaść ma w godzinach popołudniowych.

W związku z odroczeniem posiedzenia zapowiadana na środowe przedpołudnie konferencja prasowa w łódzkiej prokuraturze odbędzie się w późniejszych godzinach - zapowiedział prok. Szubert.

Prokurator krajowy Edward Zalewski ujawnił w TVN24, że lekarze, którzy według prokuratury mieli wystawiać fałszywe zaświadczenia lekarskie, teraz współpracują z prowadzącymi śledztwo i składają wyjaśnienia. "Lew R. się nie przyznał i mamy prawo zakładać, że w sprawie może dojść do matactwa" - tym Zalewski uzasadniał wniosek prokuratury do sądu o aresztowanie Lwa R.

R. wraz z 10 innymi osobami - w tym swoim synem - został zatrzymany w poniedziałek przez Centralne Biuro Antykorupcyjne w związku z prowadzonym w Łodzi śledztwem. Dotyczy ono posługiwania się fałszywą dokumentacją medyczną, co miało pozwalać na utrudnianie postępowań. We wtorek zatrzymano w tej sprawie kolejną osobę - adwokata, który jeszcze tego samego dnia ma być przesłuchiwany w łódzkiej prokuraturze.

Wszystkim zatrzymanym w poniedziałek osobom prokuratura przedstawiła zarzuty popełnienia przestępstw o charakterze korupcyjnym, związanych m.in. z udzielaniem korzyści majątkowych lub ich obietnic oraz nakłanianiem do takich zachowań.

Łapówki miały być wręczane lub obiecane za pośredniczenie w załatwieniu w instytucjach publicznych spraw dotyczących aresztowań oraz wykonywania kar pozbawienia wolności. Przestępstwa zarzucane podejrzanym wiązały się także z działaniem w celu utrudnienia postępowań karnych oraz wyłudzeniem dokumentacji medycznej poświadczającej nieprawdę i posługiwanie się taką dokumentacją przed organami wymiaru sprawiedliwości.

Według prokuratury Lew R. miał w 2005 roku "nakłaniać inną osobę do udzielenia korzyści majątkowej w zamian za naruszenie przepisów prawa, udzielił korzyść majątkową w wysokości 210 tys. zł i obiecać taką korzyść w wysokości 190 tys. zł w zamian za pośrednictwo tej osoby w załatwieniu sprawy polegającej na bezprawnym doprowadzeniu do odroczenia wykonania kary orzeczonej wobec Lwa R. przez Sąd Okręgowy w Warszawie poprzez korupcyjne wywieranie wpływu na lekarzy medycyny".

Jak powiedziała Tarkowska, taki sam zarzut usłyszał syn R. - Marcin oraz dodatkowo zarzut "zamiaru utrudniania postępowania karnego prowadzonego wobec jego ojca". Nie chciała ujawnić, czy podejrzany Lew R. przyznał się do winy i składał wyjaśnienia.

Dodała, że prokuratura nie planuje w najbliższym czasie kolejnych zatrzymań. Realizowane mają być natomiast zaplanowane wcześniej działania.

Obrońca Lwa R., mecenas Piotr Rychłowski powiedział dziennikarzom, że jego klient nie przyznaje się do stawianych zarzutów. Rychłowski uważa, że zarzuty dotyczące dokumentacji medycznej są "jakimś nieporozumieniem". Przypomniał, że dokumentacja powstawała na przestrzeni wielu lat i w kilku ośrodkach medycznych. "To nie jest tego typu sytuacja, że taka dokumentacja mogłaby być +modyfikowana+". Przypomniał również, że R. był szczegółowo badany przez biegłych przed odbyciem i w trakcie odbywania kary. Dodał, że R. przeszedł poważną operację kardiologiczną.

Rychłowski zaznaczył, że może sobie wyobrazić, iż mógł istnieć taki proceder, ale w zupełnie innych sprawach i dotyczących innych osób, a nie Lwa R. "Trudno mi sobie wyobrazić, aby mój klient miał cokolwiek wspólnego z modyfikacją dokumentacji medycznej" - powiedział dziennikarzom jeszcze przed decyzją prokuratury o wniosku o areszt dla jego klienta.

Wtorkowa "Gazeta Wyborcza" poinformowała, że R. do wręczenia łapówki lekarzom, od których zależała decyzja o odroczeniu wykonania jego kary, miał nakłaniać Konrada T. - dobrze znanego warszawskim organom ścigania. "Powiązany z grupą przestępczą, kręcący się wśród adwokatów, typowy załatwiacz" - napisała gazeta, powołując się na źródło w palestrze. Jak podała "GW", od kilku miesięcy krąży plotka, że Konrad T. został świadkiem koronnym.

Tarkowska nie chciała komentować tych doniesień i roli Konrada T. Z kolei prokurator krajowy Edward Zalewski potwierdził w Radiu Zet, że Konrad T. jest świadkiem koronnym i to on obciążył R.

Jak zapowiedziała pani prokurator, szczegółowe informacje na temat śledztwa przekazane mają być w środę przed południem na konferencji prasowej. Wtedy prokuratorzy mają powiedzieć "na czym polegał ten proceder, skąd się ta sprawa wzięła i jakie są ustalenia śledztwa".

"Mimo że to postępowanie trwa lata w łódzkiej prokuraturze, to jest to wstępny etap dotyczący kierowania zarzutów przeciwko konkretnym osobom. I w związku z tym nie możemy jednak dla dobra śledztwa ujawniać całego materiału dowodowego" - mówiła dziennikarzom.

Przedmiotem prowadzonego od 2007 r. śledztwa są liczne przestępstwa o charakterze korupcyjnym, płatnej protekcji, przestępstwa przeciwko wymiarowi sprawiedliwości oraz przeciwko wiarygodności dokumentów na przestrzeni lat 2000-07 w Warszawie oraz innych miastach.

Od kilku lat przed Sądem Rejonowym dla Warszawy-Pragi Południe toczy się proces 76-letniego lekarza oskarżonego o poświadczenie nieprawdy w wystawionym w 2005 r. zwolnieniu dla Lwa R., na mocy którego R. nie stawił się na badania, od których zależało, czy pójdzie do więzienia odbyć zasądzony wyrok. Nieobecność R. na tych badaniach sąd uznał za nieusprawiedliwioną i zarządził jego powrót do więzienia.

Lekarz twierdził, że w zwolnieniu napisał prawdę, bo R. w czasie badania rzeczywiście miał bardzo wysokie ciśnienie tętnicze oraz zauważalne drgania rąk i kolan.

W grudniu 2002 r. "Gazeta Wyborcza" napisała, że R. oferował Adamowi Michnikowi korzystne dla Agory zmiany w ustawie o rtv. W zamian żądał 17,5 mln dolarów i dyrektorskiego stanowiska w telewizji Polsat, którą Agora miałaby kupić. W 2004 r. sąd apelacyjny skazał R. na dwa lata za pomocnictwo w płatnej protekcji wobec Agory ze strony nieustalonej grupy osób. W listopadzie 2006 r. R. wyszedł z więzienia po odsiedzeniu ponad połowy kary.

W styczniu białostocka prokuratura formalnie umorzyła śledztwo w sprawie tzw. grupy trzymającej władzę, czyli próby ustalenia osób, które miały wysłać R. z korupcyjną propozycją do Agory. Powodem umorzenia było przedawnienie karalności płatnej protekcji, a składu grupy nie udało się ustalić.

ND, PAP, keb