Kolejny policjant odmówia zeznań ws. Olewnika

Kolejny policjant odmówia zeznań ws. Olewnika

Dodano:   /  Zmieniono: 
Maciej L. - ostatni z trzech z policjantów, którym postawiono zarzuty w sprawie nieprawidłowości w śledztwie dotyczącym sprawy Krzysztofa Olewnika - odmówił składania zeznań przed komisją śledczą. Wcześniej zrobili to Henryk S. i Remigiusz M.

L. i S. wchodzili w skład grupy dochodzeniowo-śledczej, M. był zastępcą naczelnika wydziału kryminalnego komendy wojewódzkiej policji w Radomiu.

"To jawnie przyjęta strategia obrony tych świadków" - ocenił w rozmowie z  dziennikarzami Andrzej Dera (PiS).

"Mają rzeczywiście takie prawo, aczkolwiek cała komisja się dziwi, ponieważ nieodbieranie od nich przyrzeczenia sprawia, że mogliby mówić co chcą - o  rzeczach, które ich bezpośrednio nie dotykają" - powiedział.

Zdaniem posła, świadkowie uznali, że "milczenie jest najlepszym wyjściem z  sytuacji" i sposobem na to, by nie wypowiadać się na temat funkcjonowania grupy dochodzeniowo-śledczej.

Poseł wskazał, że komisja wykorzystuje w swoich pracach to, co mówili w  przeszłości w prokuraturze. "Tego świadkowie jakby nie uwzględnili, że my mamy ich zeznania w prokuraturze gdańskiej; będziemy konfrontować to co tam mówili z  zarzutami, jakie stawia im prokuratura w odniesieniu do dokumentów i wiedzy, którą już dzisiaj mamy" - powiedział Dera.

"My nie jesteśmy prokuratorami, nie będziemy ustalać winy. Chcemy ustalić w  komisji, jakie były relacje, jakie mechanizmy, jak mogło się stać, że tak wiele błędów popełniono w grupie i nikt tego nie widział" - dodał.

Komisja spotkała się w czwartek z Maciejem L. za zamkniętymi drzwiami, przychylając się do argumentacji policjanta, że ujawnienie jego wizerunku mogłoby mieć negatywne konsekwencje, bo realizuje zadania operacyjno-rozpoznawcze.

W podobnym trybie komisja spotkała się w środę z Henrykiem S., pracującym obecnie w Centralnym Biurze Śledczym.

Z M. - emerytowanym już policjantem - komisja spotkała się kilka dni temu w  obecności mediów. Pełnomocnik Remigiusza M. mec. Jolanta Turczynowicz-Kiryłło argumentowała, że "ciągle nie jest ustalone czy, a jeśli tak, to kto stał za tym porwaniem". "Wystawiając tutaj niejako całą swoją wiedzę możemy się narazić na  to, że osoby, które gdzieś tam +pociągają za sznurki+ utrudnią nam później obronę w postępowaniu karnym" - mówiła.

Posłowie komisji stoją na stanowisku, że odmowa zeznań przez świadków, którym postawiono zarzuty w związku ze sprawą, to strata dla samych zainteresowanych. "To miejsce, gdzie w formie publicznej można bronić się przed zarzutami" - mówił niedawno przewodniczący komisji Marek Biernacki (PO).

"Jeżeli świadek uzna, że dokonywałby samooskarżenia, nie musi składać zeznań, ale jeśli chce przekazać fakty przemawiające na jego korzyść, ma kapitalną okazję" - przekonywał wówczas Zbigniew Wassermann (PiS).

Jednocześnie członkowie komisji wskazują, że takie postępowanie nie wpłynie na prace komisji. "Dla komisji to wiele nie zmieni, mamy zebrany bardzo duży materiał. (...) Na pewno mogłoby to przyspieszyć nasze prace. W związku z tym będziemy wnioskować o przesłuchanie kolejnych policjantów, którzy będą w stanie pewne rzeczy wyjaśnić" - powiedział Biernacki dziennikarzom, komentując w środę odmowę zeznań przez Henryka S.

Jeszcze w czwartek - od. godziny 13 - posłowie mają przesłuchać innego policjanta grupy dochodzeniowo-śledczej Marka Kozaneckiego. Jak podkreślił Dera, z prawa do odmowy zeznań mogą skorzystać tylko trzej świadkowie z zarzutami, więc "świadek Kozanecki będzie musiał mówić".

Olewnika uprowadzono w październiku 2001 r. Sprawcy więzili go przez wiele miesięcy, a ostatecznie zabili mimo otrzymanego okupu w wysokości 300 tys. euro. Rodzina Olewników ma pretensje do władz m.in. o to, że na początkowym etapie sprawy prowadzono ją niefrasobliwie, zajmowano się pobocznymi wątkami i  forsowano wersję o tym, że Olewnik - mając problemy w biznesie i życiu osobistym - sfingował swoje porwanie.

ND, PAP