Autor artykułu o "seksaferze" składa zeznania

Autor artykułu o "seksaferze" składa zeznania

Dodano:   /  Zmieniono: 
Przed sądem w Piotrkowie Trybunalskim (Łódzkie) w procesie dot. tzw. seksafery w Samoobronie zeznaje jako świadek dziennikarz Marcin Kącki, autor artykułu "Praca za seks w Samoobronie", po publikacji którego wszczęto śledztwo w tej sprawie.

Do sądu nie przyjechał lider Samoobrony Andrzej Lepper. Drugi z oskarżonych, b. poseł Samoobrony Stanisław Łyżwiński na rozprawę został przewieziony przez policję z aresztu. Ze względu na zły stan zdrowia na salę rozpraw dojechał na  wózku inwalidzkim. Ubrany był w piżamę.

Łyżwiński opuścił salę rozpraw przed wejściem Kąckiego, który wcześniej był już jako świadek kilka razy wzywany do sądu, jednak nie odbierał przesyłanych pocztą wezwań i nie stawiał się na rozprawach. W związku z tym na poprzednią, piątkową rozprawę miał być doprowadzony do sądu przez policję.

"Dotychczasowe wezwania były awizowane i sąd zarządził doręczenie mu wezwania na rozprawę przez policję w miejscu pracy. Odmówił jednak przyjęcia wezwania. Miał skontaktować się z sądem i powiedzieć, na jaki termin będzie mógł się stawić, bo korzystał z urlopu. Nie zrobił jednak tego. Dlatego sąd zarządził jego doprowadzenie przez policję. Nie doszło do tego, bo świadka nie zastano w  miejscu pracy" - powiedziała rzecznik piotrkowskiego sądu Iwona Szybka.

Ostatecznie świadek skontaktował się z sądem i dobrowolnie przyszedł na  wtorkową rozprawę. W sądzie Kącki nie chciał rozmawiać z dziennikarzami.

Proces w tzw. seksaferze toczy się za zamkniętymi drzwiami. Łyżwiński oskarżony jest m.in. o zgwałcenie kobiety, a lider Samoobrony Andrzej Lepper o  "żądanie i przyjmowanie korzyści o charakterze seksualnym" od działaczek partii. Lepperowi grozi kara do ośmiu, a Łyżwińskiemu do dziesięciu lat więzienia.

Śledztwo w sprawie tzw. seksafery w Samoobronie wszczęto w grudniu 2006 roku po artykule "Praca za seks w Samoobronie" w "Gazecie Wyborczej", którego autorem był Marcin Kącki. Tekst powstał na podstawie relacji m.in. Anety Krawczyk, b. radnej Samoobrony w łódzkim sejmiku i b. dyrektor biura poselskiego Stanisława Łyżwińskiego.

Kobieta twierdziła, że pracę w partii dostała za usługi seksualne świadczone Łyżwińskiemu i Lepperowi. Mówiła też, że ojcem jej najmłodszego dziecka jest Łyżwiński, jednak badania DNA to wykluczyły. Na prośbę prokuratury badaniom poddał się też Lepper, ale test wykluczył, by był ojcem tego dziecka.

Proces toczy się od ponad roku, ale większość ostatnich rozpraw była odwoływana ze względu na zły stan zdrowia Łyżwińskiego, który niemal od dwóch lat jest w areszcie. B. poseł uskarża się m.in. na schorzenia kręgosłupa. Obecnie przebywa na więziennym oddziale szpitalnym.

Obaj oskarżeni politycy nie przyznają się do winy.

ND, PAP