- Mogę potwierdzić incydent - powiedział. Na pytanie, czy potwierdza udział w nim Sławomira Nitrasa, odpowiedział: "Tak". Uchylił się od odpowiedzi na pytanie, czy europoseł posłużył się paszportem dyplomatycznym, wyrażając przy tym przypuszczenie, że mógł to zrobić jako eurodeputowany i posiadacz takiego paszportu. Jak przyznał, można uniknąć mandatu, mając paszport dyplomatyczny, i że jest to zgodne z prawem.
Dzieci chciały wysiąść
- Jeśli ktoś ma status dyplomatyczny, nie może być ukarany grzywną ani w Polsce, ani w Niemczech, to jest prawo międzynarodowe - przypomniał. Nitras powiedział w rozmowie z "Dziennikiem", że wracał z wakacji w Chorwacji z dziećmi, które bardzo chciały już wysiąść z samochodu. - Jechaliśmy już kolejną godzinę. Dzieci czuły się źle. Obiecałem córce, że zatrzymam się na pierwszej stacji, bo ona chciała do toalety. Ale wpadliśmy w korek i staliśmy w nim, dlatego w końcu zjechałem na pas awaryjny i cofnąłem kilkadziesiąt metrów na wysepkę bezpieczeństwa - wyjaśniał.
Poseł bardziej rozmowny był podczas programu telewizyjnego programu w TVN24, gdzie przyznał, iż chcąc uniknąć korka zjechał na pas "emergency". Wtedy policjanci upomnieli go, że jest to niedozwolone. Nie zamierzali jednak, jak podkreśla Nitras, wystawiać mu mandatu. - Ja prosiłem, aby wstawili mandat i nie chciałem uchylać się od odpowiedzialności. Ale oni nie zamierzali wystawiać mandatu - powiedział w "Magazynie TVN24". I dodał, że nie będzie unikać odpowiedzialności, jeżeli bawarska policja będzie domagać się jakichś roszczeń.
Nitras zbagatelizował całą sprawę. - To nie jest moje pierwsze wykroczenie. Mam kilka punktów - powiedział.
pap