Nie podołał odpowiedzialności
W dalszej części pisma zapewnia, że nie było jego intencją wywoływanie jakichkolwiek negatywnych emocji publiczności i nawoływanie do przemocy. Peja tłumaczy, że jego zachowanie było wynikiem emocji i silnego wzburzenia wskutek prowokacyjnego zachowania jednego z uczestników koncertu. Przyznaje też, że nie przewidział gwałtowności reakcji tłumu oraz tego, iż zdarzenia przybiorą taki obrót. Piosenkarz przyznał jednak, że nie może to do końca tłumaczyć jego zachowania. "Jestem świadom, iż na artyście ciąży wielka odpowiedzialność, obejmująca także panowanie nad emocjami w sytuacjach podobnych do tych, jakie miały miejsce podczas koncertu w Zielonej Górze. Przyznaję, że tego wieczoru nie udało mi się sprostać temu zadaniu, za co jeszcze raz wszystkich przepraszam" - napisał raper.
Raper wyraził też nadzieję, że to negatywne zdarzenie nie przekreśli tego wszystkiego, co artysta zrobił dobrego. "Jeszcze raz dziękuję wszystkim za wsparcie, organizatorowi koncertu za podjęte działania, a tych, którzy poczuli się dotknięci moim zachowaniem, przepraszam".
Doniesienia w prokuraturze
W czwartek prezydent Zielonej Góry złożył w prokuraturze rejonowej zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w trakcie koncertu Pei. Prokuratura nie podjęła jeszcze decyzji czy przejmie sprawę od policji, która prowadzi obecnie dochodzenie dotyczące incydentu. Doniesienie o publiczne szydzenie i nawoływanie do pobicia nastolatka przez muzyka Peję złoży także w Prokuratorowi Generalnemu Ogólnopolski Komitet Obrony przed Sektami w Szklarskiej Porębie.
Jako pierwszy o incydencie na koncercie Pei poinformował TVN24, który opublikował amatorskie nagranie, na którym widać jakraper nawołuje tłum do rozprawienia się z chłopakiem, który miał pokazać mu środkowy palec. "Wiecie co z nim zrobić; wszystko na mój koszt" - wołał Peja.PAP, fonografika.pl, arb