PiS: rząd tworzy ustawy na cmentarzach. PO: proponujecie ćwierćprawdę

PiS: rząd tworzy ustawy na cmentarzach. PO: proponujecie ćwierćprawdę

Dodano:   /  Zmieniono: 
 
Afera hazardowa to afera Rywina do dziesiątej potęgi - mówiła Beata Kempa w Sejmie, podczas debaty nad powołaniem komisji śledczej wyjaśniającej "aferę hazardową". Na sali sejmowej nie było przedstawicieli rządu. Jak ironizowała posłanka PiS, prawdopodobnie dlatego, że proces legislacyjny zamiast w Sejmie "odbywa się na cmentarzach, na stacjach paliw, albo być może w innych dziwnych miejscach". PO odpierała te zarzuty. Sebastian Karpiniuk mówił, że PO "chodzi o to, by nie stać tyłem do prawdy". Apelował też do opozycji, aby nie zamiatać prawdy pod dywan.
Ostatecznie sejm skierował do dalszych prac w komisjach finansów publicznych oraz ustawodawczej wszystkie projekty uchwał dotyczących powołania komisji śledczej ds. tzw. afery hazardowej. Najwięcej kontrowersji wzbudza zakres prac komisji: Lewica i PiS nie zgadzają się na propozycję Platformy, by dotyczyły one także wcześniejszego okresu - czasu rządów tych partii. Opozycja nie zgadza się również, by szefem komisji był polityk PO.


Każdy ma swój projekt

Niemalże każdy klub parlamentarny przedstawił swój własny projekt komisji ds. afery hazardowej. Poza PSL, które zgadza się na projekt przygotowany przez PO. Ugrupowania przedstawiały swoje projekty w Sejmie tłumacząc, jak według nich powinny przebiegać prace komisji. Kluby nie są zgodne co do tego, co powinno być przedmiotem wyjaśnienia. Czy tylko sam lobbing biznesmenów u polityków PO, czy również - jak chce PiS - działania premiera Donalda Tuska. sejm ma również przegłosować, kto stanie na czele tej komisji. PO rekomendowało Mirosława Sekułę.

PiS: Sekuła zdyskwalifikowany jako kandydat na przewodniczącego

Przedstawiając projekt PiS Beata Kempa zadeklarowała, że jej klub nie zgadza się na formułę komisji zaproponowaną przez PO. Na jej czele - w opinii Kempy - powinąć stanąć przedstawiciel PiS. Tymczasem PO rekomendowało Mirosława Sekułę. - Mamy do czynienia z głębokim kryzysem państwa i władzy. Rząd jest targany aferami, jest zdemolowany przez afery. Jak zauważyła, w aferze hazardowej biznesmen przyszedł do szefa komisji finansów publicznych, szefa rządzącego klubu (Zbigniewa Chlebowskiego). Tymczasem - dodała - w aferze Rywina biznesmen przyszedł do redaktora. - Okazało się, że gwarantami tak przeprowadzonego procesu legislacyjnego mieli być konstytucyjni ministrowie - dodała.  

"Proces legislacyjny na stacjach paliw"

. Według niej, mamy do czynienia z największym grzechem - korumpowaniem procesu legislacyjnego. Jeśli to nie jest aferą, to co jest aferą? - pytała. W ocenie Kempy, premier Donald Tusk "stoi samotnie na wielkim polu minowym, ale te miny pozakładali mu najbliżsi współpracownicy". A jego przyjaciel - zesłany w nagrodę do pełnienia funkcji szefa klubu PO (b. szef MSWiA Grzegorz Schetyna) nie wysyła mu na to pole minowe inteligentnych saperów, tylko CKM-y - dodała.

PiS: Schetyna musi się wytłumaczyć...

Zdaniem posłanki, komisja powinna zbadać prace legislacyjne, które miały miejsce między 16 listopada 2007 roku (powołanie rządu Tuska) a 13 października 2009 roku (zmiany w rządzie Tuska w związku z afera hazardową). Komisja śledcza miałaby wyjaśnić rolę, jaką w aferze hazardowej odegrali: były wicepremier, obecnie szef klubu PO Grzegorz Schetyna, były wiceminister gospodarki Adam Szejnfeld, wiceminister finansów Jacek Kapica, były minister sportu Mirosława Drzewiecki oraz były przewodniczący klubu PO i były szef sejmowej komisji finansów publicznych Zbigniew Chlebowski.

... i Tusk też

- Chcemy też, by premier Donald Tusk wyjaśnił dlaczego nie podjął działań zaradczych, albo czy te, które podjął były wystarczające, by zabezpieczyć proces legislacyjny - zaznaczyła Kempa. Według niej, trzeba też zbadać w kalendarium, w którym momencie nastąpił przeciek w aferze hazardowej, kiedy ostrzeżono biznesmenów z branży hazardowej. Komisja powinna także - dodała - wyjaśnić związek między datą, w której ówczesny szef CBA Mariusz Kamiński poinformował premiera o aferze hazardowej, a przygotowaniem Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie do postawienia Kamińskiemu zarzutów.

Oceniając wniosek o powołanie komisji śledczej złożony przez PO Kempa stwierdziła, że jest to "propozycja na rozmycie całej sprawy". Wątki, które PO chce badać, są wątkami pobocznymi - uważa posłanka. Na taki zakres prac nie ma zgody PiS - dodała.

Kapiniuk: nie stać nas na "ćwierćprawdę"

Sebastian Karpiniuk z PO przedstawiając w Sejmie wniosek Platformy o powołanie komisji śledczej ds. wyjaśnienia tzw. afery hazardowej, apelował do opozycji, aby nie zamiatać prawdy pod dywan i wyświetlić przebieg prac nad zmianami w ustawie, począwszy od rządów SLD. "Ćwierćprawdą" nazwał pomysł zawężenia prac komisji tylko do okresu rządu Donalda Tuska.  Karpiniuk przywołał słowa minister finansów za rządów Prawa i Sprawiedliwości Zyty Gilowskiej, że gdy poruszyła temat nałożenia na firmy hazardowe dopłat, na resort finansów "zwaliła się lobbingowa lawina". - 15 maja 2007 roku pani Zyta Gilowska przedstawiła projekt dotyczący dopłat. (...) Dlaczego stało się tak, że po 6 dniach zrejterowaliście z tego zapisu? Po 6 dniach jak kamfora znikają dopłaty. Zamiast tego proponujecie zwiększenie zryczałtowanego podatku. To jest dokładnie to, czego dzisiaj oczekiwało od rządu PO lobby hazardowe. Pytanie zasadnicze jest takie: co było motywem waszego postępowania? - pytał Karpiniuk polityków Prawa i Sprawiedliwości.

I dodał: "Warto zwrócić uwagę, czy państwo nie zrealizowaliście w praktyce tego, co dzisiaj zarzucacie, że było tylko i wyłącznie w formie projektu. To jest fundamentalne pytanie. Czy jesteście w stanie stanąć tak jak Platforma Obywatelska do bitwy o prawdę i nie będziecie obawiali się tego, że ta prawda może być dla was po trzykroć boleśniejsza niż dla Platformy?. Zwracając się do polityków Lewicy Karpiniuk stwierdził, że to oni byli "orędownikami automatów o niskich wygranych", a projekt legislacyjny w tej sprawie ukończył swój bieg w 2003 roku. - Chciałbym, żebyście wy też byli gotowi na rzetelną debatę - czy nie macie sobie nic do zarzucenia - podkreślił.

"Nie stójmy tyłem do prawdy"

Zapewniał też, że nie przesądza o niczyjej odpowiedzialności, bo będzie to rolą komisji. Apelował natomiast, aby "nie stać tyłem do prawdy". "Proponujecie wysokiej izbie ćwierćprawdę, my proponujemy całą prawdę" - mówił, odnosząc się do projektów uchwał autorstwa opozycji, która chce, aby badać prace nad zmianami w ustawie hazardowej tylko za rządu Tuska. PO chce zbadać tok prac na tzw. ustawą hazardową w okresie rządów SLD (od 2002 roku), poprzez rządy PiS, do momentu wygłoszenia w Sejmie informacji rządu PO-PSL w tej sprawie (październik 2009).

- Nie może być tak, że w Polsce zakres pracy w komisji śledczej wyznacza ustępujący szef służby specjalnej. Mariusz Kamiński nie może wyznaczać zakresu pracy komisji śledczej. Jako parlamentarzyści nie możemy być zakładnikami Mariusza Kamińskiego. My proponujemy prawdę, uczciwość, rzetelność w powoływaniu komisji śledczej - deklarował Karpiniuk. Przekonywał też, że PO chce zbadać, czy kolejne ekipy rządowe konsekwentnie broniły interesu ekonomicznego państwa, oraz że dopiero korelacja pomiędzy zmianami w ustawach i dochodami budżetu państwa pokaże, kto w tej sprawie "zachowywał się przyzwoicie".

Apelował, aby nic nie "zamiatać pod dywan". - Podnieśmy wspólnie ten dywan, pokażmy, co tam jest. Pokażcie, że nie macie nic do ukrycia - wzywał opozycję Karpiniuk. Ocenił też, że komisja śledcza ds. afery hazardowej zdąży do końca lutego 2010 zbadać dwie sprawy: dopłat i automatów o niskich wygranych. Karpiniuk uznał, że nie ma potrzeby, aby komisja była większa niż siedmioosobowa. Karpiniuk - obok Jarosława Urbaniaka i Mirosława Sekuły - ma reprezentować Platformę w komisji hazardowej.

Lewica: wciąż wybuchają jakieś kolejne afery

- Jestem w Sejmie pierwszą kadencję. Jako młody stażem poseł przyszedłem tutaj pełen wiary i nadziei, że będziemy tutaj pracować nad ustawami, które będą służyły Polakom, tak aby nie tylko "Mirowi", "Zbychowi", czy "Grzechowi" żyło się lepiej, tak aby żyło się lepiej wszystkim - podkreślił w czwartkowej debacie w Sejmie ws. powołania komisji śledczej poseł Lewicy Tomasz Kamiński. Argumentował, że wolałby, aby Sejm zajmował się walką z kryzysem, dyskutować o tym, jak zmniejszyć dziurę budżetową, ale niestety tak nie jest. - Zmuszeni jesteśmy rozmawiać o dziwnych spotkaniach na cmentarzach, na stacjach benzynowych czołowych polityków PO z szemranymi biznesmenami - powiedział.

- Po "aferze Sawickiej", "afera Misiaka", po "aferze Misiaka" przyszła afera przeciekowa, po aferze przeciekowej, hazardowa, następną była afera stoczniowa i wreszcie to, co najbardziej boli miliony Polaków - mamy aferę podsłuchową. Dzisiaj już nikt nie wie, kto i po co kogoś podsłuchiwał. Ale pytam, jaki będzie ciąg dalszy, czego jeszcze mogą spodziewać się Polacy, jaki jest dalszy scenariusz PO? Czy afery to wasza rzeczywistość" - pytał polityk Lewicy. Jak zaznaczył, komisja musi ustalić źródła ujawnienia tajemnicy państwowej zarówno ze strony CBA, jak i członków rządu. Wyjaśnić: czy działania Biura były zgodne z prawem, podejrzane zachowania działaczy PO i dać odpowiedź na pytanie, czy istnieje grupa osób, która poza parlamentem wpływa na treść ustaw. Apelował też, by jeśli PO, która chce, by komisja zajmowała się również pracami nad ustawą hazardową podczas poprzednich rządów, złożyła doniesienie do prokuratury, skoro wie o jakichś przestępstwach z tego okresu.

PAP, dar