Wiejskie apteki bez Gripexu

Wiejskie apteki bez Gripexu

Dodano:   /  Zmieniono: 
W oddalonych od miasta punktach aptecznych można kupić silne leki przeciwbólowe, ale nie popularne specyfiki. To efekt nowego rozporządzenia Ministerstwa Zdrowia - alarmuje "Gazeta Wyborcza".
- Dzisiaj chyba z dziesięć osób pytało o Gripex. Dwie osoby kupiły szczepionkę przeciw grypie Vaxigrip za 30 zł, ale pięć osób odeszło z kwitkiem, bo chcieli tańszą Influvac za 17 zł. A tej mi sprzedawać nie wolno. Mogę sprowadzić spirytus salicylowy, i to tylko w 25-litrowej beczce, ale nie wolno mi sprzedawać nawet małego opakowania oliwki parafinowej. Gdzie tu logika? -  mówi Aleksandra Smarzyńska prowadząca od pięciu lat punkt apteczny we wsi Jagodne (woj. świętokrzyskie).

Lista Ministerstwa. Co wolno, a czego nie

Ministerstwo Zdrowia po raz pierwszy ustaliło "pozytywną" listę, czyli podało, co wolno sprzedawać. Dotychczas obowiązywała lista zakazująca konkretnych leków. Rozporządzenie ministra opublikowano 6 października i weszło ono w życie tego samego dnia. 25 października ponad stu zdesperowanych właścicieli punktów aptecznych spotkało się w Strykowie pod Warszawą i powołało Izbę Gospodarczą Właścicieli Punktów Aptecznych i Aptek.

- Od dłuższego czasu próbujemy umówić się w Ministerstwie Zdrowia na rozmowy. Mówią, że nie mają partnera do rozmów. To powołaliśmy Izbę - mówi „GW" jej prezes Paweł Klimczak. Izba dziś rozpoczyna akcję protestacyjną. - My, obywatele Rzeczypospolitej Polskiej, mieszkańcy wsi, pacjenci punktów aptecznych, jesteśmy zbulwersowani i kategorycznie protestujemy przeciwko ograniczaniu asortymentu leków w punktach aptecznych, a co za tym idzie - ograniczaniu ich dostępności dla pacjentów z terenów wiejskich. (...) Nie chcemy być traktowani jak obywatele drugiej kategorii! - czytamy w liście, pod którym zbierane będą podpisy. Sprzeciwiają się także planowanej przez ministerstwo zmianie ustawy i całkowitemu zlikwidowaniu punktów aptecznych do 2014 r. - Naszych punktów nie zastąpią apteki, bo to im się nie będzie opłacać. Starsi, schorowani ludzie będą musieli jeździć po leki do miast albo przestaną się leczyć - uważa Jacek Kołakowski, z zarządu Izby.

Właściciele aptek mówią "NIE"

Gazeta podaje, że w internecie aż huczy od komentarzy właścicieli punktów aptecznych do rozporządzenia ministerstwa. Niektóre leki można sprzedawać w większych dawkach, nie można w mniejszych. Inne w postaci kremu, ale maści nie. I ministerstwo używa na liście nazw handlowych, forując w ten sposób jednych producentów, a ignorując innych. Przykład: w punkcie aptecznym wolno sprzedawać Polprazol, a Prazolu, tabletki o takim samym składzie, ale innej firmy - już nie.

Zdesperowani właściciele punktów aptecznych powołali własną Izbę Gospodarczą i domagają się od resortu zdrowia weryfikacji przepisów. Ministerstwo zapowiada poprawki.

„Gazeta Wyborcza", dar