"Szmajdziński i Olechowski pogrzebią wyborcze szanse lewicy"

"Szmajdziński i Olechowski pogrzebią wyborcze szanse lewicy"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Brak zgody na wyłonienie jednego kandydata centrolewicy na urząd prezydenta w prawyborach będzie oznaczał wzięcie odpowiedzialności środowisk Jerzego Szmajdzińskiego i Andrzeja Olechowskiego za start kilku kandydatów z tej formacji, co uniemożliwi im przejście do drugiej tury - ocenia lider SdPl Wojciech Filemonowicz.

Socjaldemokracja Polska i Partia Demokratyczna wyznaczyły jako swego kandydata w wyborach prezydenckich prof. Tomasza Nałęcza, który już z początkiem grudnia zadeklarował chęć ubiegania się o ten urząd. Partie te - wraz ze swym kandydatem - zaproponowały, by centrolewica w wyborach prezydenckich poparła osobę, która z chwilą ogłoszenia wyborów uzyska najwyższe notowania w sondażach, a pozostali kandydaci przekazali jej swe poparcie. Podczas konferencji prasowej z udziałem Nałęcza w Katowicach, Filemonowicz przypomniał, że środowiska Olechowskiego i Szmajdzińskiego otrzymały już propozycję przeprowadzenia takich swoistych prawyborów, jak i - wcześniej - cyklu debat, mających ułatwić wyborcom poparcie najskuteczniejszego kandydata. - Ta propozycja nie będzie leżała wiecznie na stole - zaznaczył lider SdPl.

Prawybory albo polityczna śmierć

- Dziś przekaz Socjaldemokracji Polskiej i Partii Demokratycznej jest znany w polskich domach - my chcemy porozumienia i zgody na lewo od Platformy, ponieważ tylko w takiej formule mamy szansę, aby naprzeciw kandydata polskiej prawicy w drugiej turze, w kampanii przed drugą turą, zasiadł kandydat centrolewicy - podkreślił Filemonowicz Zaznaczył, że jeżeli środowiska polityczne Olechowskiego i Szmajdzińskiego nie zgodzą się na wyłonienie wspólnego kandydata centrolewicy, "automatycznie przejmą na siebie odpowiedzialność za scenariusz, w którym będzie wielu kandydatów". Przypomniał też, że jego partia mówiła o prawyborach prezydenckich już przed wyborami do Parlamentu Europejskiego.

Nałęcz: ach gdyby był z nami Cimoszewicz...

Pytany o reakcje na propozycję wyłonienia w ten sposób wspólnego kandydata, Nałęcz ocenił, że w przypadku SLD była ona "dosyć negatywna", dlatego w kontakcie w tej sprawie ze Szmajdzińskim poprzestał tylko na formie listownej. Z osobistego spotkania z Olechowskim wyniósł natomiast wrażenie, że "to idea, którą on akceptuje". Kandydat centrolewicy musiałby zostać wyłoniony przed ogłoszeniem przez marszałka Sejmu wyborów, co nastąpi między 23 maja a 23 czerwca. Według Nałęcza swoiste prawybory mogłyby odbyć się na podstawie umowy kandydatów centrolewicy - w drodze analizy sondaży poparcia, zgodnie z metodą uzgodnioną przez ekspertów wysuniętych przez ich środowiska. - Gdybyśmy mieli pozytywną decyzję Włodzimierza Cimoszewicza o kandydowaniu, zabieg prawyborów w ogóle nie byłby potrzebny. Ale skoro nie ma Włodzimierza Cimoszewicza, to musimy wyłonić osobę, która taką rolę może pełnić. Jeżeliby się szybciej okazało, że jeden z nas jest wyraźnym faworytem, nie ma sensu się ścigać. Rozumiem, że nie jestem faworytem tego wyścigu - mówił Nałęcz.

Nałęcz lepszy od Szmajdzińskiego?

Filemonowicz zapowiedział natomiast, że wraz z końcem etapu nawoływania do zorganizowania prawyborów, SdPl i PD "płynnie przejdą do kampanii merytorycznej". - Jestem przekonany, że jeśli nasza propozycja zostanie przyjęta, w maju albo czerwcu, kiedy przyjdzie nam zdecydować w formule uzgodnionej z liderami innych partii, tym wygranym będzie pan profesor Tomasz Nałęcz - dodał.


PAP, arb