Piesiewicz zachował immunitet

Piesiewicz zachował immunitet

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. Wprost 
Senat nie uchylił immunitetu Krzysztofowi Piesiewiczowi. W środowym tajnym głosowaniu przeciwko wnioskowi prokuratury o pociągnięcie senatora do odpowiedzialności karnej głosowało 50 senatorów, za było 31, a 6 wstrzymało się od głosu.
Prokuratura, która skierowała do Senatu wniosek o uchylenie immunitetu Piesiewiczowi, chciała zarzucić senatorowi popełnienie przestępstw opisanych w ustawie o przeciwdziałaniu narkomanii: posiadania kokainy i nakłaniania innych osób do jej zażycia.

Piesiewicz był nieobecny podczas głosowania.

Rano prokuratorski wniosek o uchylenie immunitetu Piesiewiczowi negatywnie zaopiniowała senacka komisja regulaminowa. Jej członkowie argumentowali, że w tej chwili nie ma podstaw do uchylenia Piesiewiczowi immunitetu, a wniosek prokuratury jest "przedwczesny".

"Nie sądzimy Piesiewicza, sądzimy prawidłowość procedury i chcemy przesądzić moment, w którym prokuratura może się zwracać o uchylenie immunitetu" - mówił tuż przed głosowaniem sprawozdawca komisji regulaminowej Piotr Andrzejewski (PiS).

Jak podkreślał, z przepisów nie wynika jasno, w którym momencie prokurator ma składać wniosek o uchylenie immunitetu. "My twierdzimy, jako komisja, że wniosek o uchylenie immunitetu można złożyć dopiero wtedy, jak prokuratura zamknęła postępowanie dowodowe i jest gotowa wnieść akt oskarżenia" - powiedział Andrzejewski.

Jak zaznaczył, podczas porannego spotkania z komisją regulaminową prokurator Dariusz Korneluk z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga, która prowadzi postępowanie w sprawie Piesiewicza, nie wykluczył, że postępowanie to może być umorzone.

Za uchyleniem immunitetu Piesiewiczowi głosować mieli senatorowie PiS, co zapowiedział tuż przed głosowaniem senator z tego klubu Wojciech Skurkiewicz. Choć głosowanie było tajne, wiadomo, że nie zastosowali się do tego dwaj senatorowie PiS: Zbigniew Romaszewski i Piotr Łukasz Andrzejewski. Obaj poinformowali klub o swojej decyzji.

Wniosek prokuratury o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej senatora to pokłosie innego postępowania, które - jak podał w grudniu "Wprost" - prokuratura wszczęła po doniesieniu samego Piesiewicza. Senator twierdził, że padł ofiarą grupy szantażystów. 18 listopada na zlecenie śledczych doszło do zatrzymania osób wskazanych przez parlamentarzystę. Jak nieoficjalnie dowiedział się "Wprost", zatrzymani oskarżyli Piesiewicza o posiadanie kokainy.

Piesiewicz powiedział wówczas, "Wprost", że sam poprosił o uchylenie immunitetu i wyraził zgodę na pociągnięcie go do odpowiedzialności karnej. "Złożyłem pismo do marszałka Senatu. Zostałem pomówiony i chcę złożyć w tej sprawie wyjaśnienia w prokuraturze. Na temat samego śledztwa nie mogę się wypowiadać. Mogę tylko powiedzieć, że pomówienia są jego niewielkim fragmentem" - mówił tygodnikowi senator PO.

Z kolei "Rzeczpospolita" podała, że w połowie października do redakcji "Rz" zgłosiła się kobieta, która twierdziła, że "ma nagrania kompromitujące jednego z wpływowych senatorów Platformy". "Super Express" zamieścił na swojej stronie internetowej film, który ma być dowodem, że Piesiewicz zażywał narkotyki. "SE" napisał, że jedno z nagrań senator obejrzał w towarzystwie dziennikarza "SE"; Piesiewicz zaprzeczył jednak, że zażywał narkotyki. "To nie była kokaina, ale sproszkowane lekarstwa" - mówił "SE".

W konsekwencji wniosku prokuratorskiego senator Piesiewicz sam zrzekł się immunitetu, jednak senacka komisja regulaminowa zwróciła się do niego o wyjaśnienia, a potem także o uściślenie swojego oświadczenia. Piesiewicz wysłał list z wyjaśnieniami swojej decyzji, lecz samego oświadczenia nie uzupełnił. Szef komisji Zbigniew Szaleniec (PO) powiedział, że z poufnego listu Piesiewicza do członków komisji wynikało, że Piesiewicz po przeanalizowaniu stanu prawnego postanowił wycofać swoją zgodę i pozostawić decyzję w tej sprawie Senatowi.

PAP, im, mm