Migalski proponuje debatę Komorowskiemu. "I tak nie my decydujemy o losie kraju"

Migalski proponuje debatę Komorowskiemu. "I tak nie my decydujemy o losie kraju"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Marek Migalski (fot. FORUM)
"A może byśmy podebatowali?" - pisze w zamieszczonym na swoim blogu liście otwartym do marszałka Bronisława Komorowskiego europoseł PiS Marek Migalski. "Pan jest kandydatem na prezydenta, a ja tylko prostym posłem do PE. Ale bądźmy szczerzy – o losie kraju zdecydują Donald Tusk i Jarosław Kaczyński, to oni są prawdziwymi decydentami, to oni mają wolę i siłę do kierowania losem kraju, a my byśmy sobie przynajmniej fajnie pogadali. Co Pan na to? Super by było, prawda?"
Migalski zachęca Komorowskiego do debaty przekonując, że marszałek pewnie by tę debatę wygrał: "ma Pan wąsy, wspaniałą żonę i piątkę dzieci, a ja mam tylko półbródkę i jestem starym kawalerem. Zwykły nieudacznik, po prostu" - pisze europoseł ze Śląska. "Poza tym, jest Pan urodzonym erudytą – te Pana bon moty są rewelacyjne. Najlepszy był ten o naszej okupacji Kremla w 1612 roku – musiał bardzo się podobać Rosjanom. Albo ten o tym, że woda wzbiera, a potem spływa do Bałtyku – dla powodzian żarcik pierwszej klasy, no naprawdę… Jest Pan dowcipny i mnie Pan rozjedzie bez zbędnych problemów – rachu ciachu i po strachu" - dodaje Migalski.

"Poza tym jestem trochę niedouczony – nawet habilitacji mi nie chcieli dać. Czuje Pan jaki ze mnie nieuk!? Albo przedwczoraj w Permie w czasie dyskusji o prawach człowieka pomyliłem się z podwójnym zaprzeczeniem – I wish I had done something…Rozumie Pan, prawda?  Ale wiocha, no nie? Pan by się na pewno tak haniebnie nie walnął. Aż mi wstyd…" - dodaje polski eurodeputowany.

Migalski proponuje spotkanie w dowolnym miejscu. "Mogę do Pana dojechać na jakiś wał, bo tam ostatnio Pan najczęściej przebywa. Może Pan przyjść z Palikotem. Możemy też umówić się w jakimś muzeum, którego dyrektora chciał Pan kiedyś zwolnić. Poprowadzić to spotkanie może pani Olejnik lub pan Żakowski – i tak mam przechlapane, wiec wolałbym przegrać z Panem, Palikotem i którymś z niezależnych dziennikarzy naraz, niż tylko z Panem – wstydu byłoby mniej" - ironizuje poseł.

"No to jak będzie? Spotka się Pan ze mną? Ostatnia szansa, bo po wyborach, to już nie będzie Pan na pewno miał zbyt dużo czasu. Wszak obowiązki marszałka to jednak harówa i mordęga. A i ja mogę być trochę w niedoczasie – trzeba będzie pracować dla  Jarosława Kaczyńskiego. Prezydenta Jarosława Kaczyńskiego" - kończy swój wpis Migalski.

arb