Początkowo Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił wniosek o zabezpieczenie (złożony jeszcze przed wydaniem ksiązki) jako bezpodstawny. Mec. Lach odwołał się do SA, który prawomocnie uznał, że twierdzenia powódki o zagrożeniu przez dalszą publikację książki jej dóbr osobistych są wiarygodne, i że zakaz upowszechniania książki w jakiejkolwiek formie jest uzasadniony. - Oczywiście taki zakaz ma mniejsze znaczenie po kilku miesiącach obecności książki na rynku - przyznał adwokat.
Rosati wniosła powództwo przeciw Żuławskiemu i wydawcy jego książki, żądając zadośćuczynienia (nie sprecyzowano jeszcze żądanej kwoty) oraz przeprosin w mediach za naruszenie jej dóbr osobistych oraz zaprzestania dalszego naruszania jej dóbr. Nie ma jeszcze terminu rozpoczęcia tego procesu. Jak podawały media, w tej śmiałej obyczajowo książce Rosati występuje pod pseudonimem Esterka. Sam Żuławski przekonywał, że książka to fikcja, a Esterka to nie Weronika, która "sama zgłasza się na ochotnika".
- To niczego nie zmienia, bo wiele faktów z życia bohaterki pozwala ją jednoznacznie zidentyfikować - powiedział mec. Lach. Według niego, opisy bohaterki są w książce "bardzo drastyczne", co uzasadnia żądania pozwu.
PAP, PP