Kamiński: atak PO to histeria po porażce Komorowskiego

Kamiński: atak PO to histeria po porażce Komorowskiego

Dodano:   /  Zmieniono: 
Michał Kamiński (fot. Wikipedia)
Establishment nie potrafi sobie poradzić z porażką Bronisława Komorowskiego i dlatego wpada w histerię i atakuje Jarosława Kaczyńskiego - tak europoseł PiS Michał Kamiński tłumaczy ostre reakcje polityków PO na ostatnie wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego. Zdaniem Kamińskiego Komorowski przegrał, bo okazało się, że "wataha, którą trzeba dorżnąć" liczy 47 procent wyborców.
Kamiński przekonuje, że Jarosław Kaczyński nie ma wielu twarzy. - Ma jedną – twarz polityka konsekwentnego w realizowaniu tego, w co wierzy. Zapewne z biegiem lat zmienia się, tak jak zmieniają się wszyscy ludzie. Ale twarz jest jedna - podkreśla. Zmianę retoryki prezesa PiS wyjaśnia tym, że skończyła się kampania wyborcza. - Nie widzę w tym niczego dziwnego. Świadczy to raczej o tym, że on nie chciał wykorzystywać katastrofy w kampanii wyborczej. Teraz wraca do tematu, do którego wszyscy musimy wrócić. Jest ciągle wiele pytań o to, co się stało w Smoleńsku. Mamy prawo do ustalenia prawdy - mówi Kamiński.

Zdaniem europosła język Kaczyńskiego nie jest agresywny, bo prawdziwą agresję pokazują przeciwnicy PiS. - Nie dajmy się zwariować, gdzie on jest brutalny? Kaczyński opowiada, co wydarzyło się w Smoleńsku, i o tym, co sam widział. Są na to świadkowie. Mnie tam nie było, ale wiem od przyjaciół, którzy wtedy z nim pojechali, jak byli wstrząśnięci cynizmem i brutalnością ekipy Donalda Tuska na miejscu tragedii - mówi Kamiński. I oskarża polityków PO: - Przecież tacy ludzie, jak Niesiołowski, Kutz, Bartoszewski, Wajda konsekwentnie plugawili język debaty. Jeżeli PO chce współpracować, to musi się jakoś odnieść do ich słów. Powinna coś powiedzieć na temat tego, co Janusz Palikot robił z prezydentem. Albo o tym, jak Lecha Kaczyńskiego traktował Niesiołowski, Tusk, Bartoszewski etc.

Ostrą krytykę jaka spadła na Kaczyńskiego po wywiadzie dla "Gazety Polskiej" i piątkowej konferencji prasowej Kamiński tłumaczy reakcją establishmentu na wynik wyborów prezydenckich. - Zawsze zadawałem sobie pytanie, jak liberalny establishment w mediach – który w Polsce sięga do 90 proc. przekazu medialnego – będzie chciał racjonalizować fakt, że poniósł jednak w tych wyborach porażkę. Kandydat establishmentu wygrał tylko minimalnie, a Jarosław Kaczyński – którego elektorat i zaplecze przedstawiano jako margines i watahę, którą trzeba dorżnąć – zdobył 47 proc. głosów. Tyle liczy ta wataha. To poważny problem dla establishmentu, bo okazało się, że jego przekaz nie dociera do prawie połowy Polaków, lub przynosi odwrotny skutek - mówi europoseł.

Pytany o polityczną przyszłość swojej partii Kamiński przekonuje, że PiS powinien być partią bardziej centrową. - Byłoby bardzo źle, gdyby moja partia postanowiła ograniczyć swoją rolę wyłącznie do bycia ugrupowaniem konserwatywnej prawicy. Wtedy oscylowalibyśmy tylko koło 20 proc. poparcia. A mnie interesuje partia, która jest zdolna rządzić Polską - podkreśla. - Sprawy tragedii smoleńskiej i tego, jak niektórzy politycy Platformy traktowali śp. Lecha Kaczyńskiego, nie można zamknąć dla dobra przyszłości Polski - dodaje.

arb, "Rzeczpospolita"