Kwiatkowski: nie było wyścigu do trumien

Kwiatkowski: nie było wyścigu do trumien

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot.: Forum 
- Ciało prezydenta – co także potwierdzają polscy prokuratorzy – leżało na noszach, przykryte białym płótnem. Rzeczywiście trafiło do Polski w rosyjskiej trumnie, ale wtedy innych na miejscu nie było, a prezesowi Kaczyńskiemu zależało, żeby wróciło do kraju jak najszybciej - wyjaśnia okoliczności identyfikacji ciała prezydenta Kaczyńskiego minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski.
- Po identyfikacji procesowej, jakiej dokonał Jarosław Kaczyński, zostało przeniesione do trumny i przewiezione do zakładu medycyny sądowej w Smoleńsku. Tam przez całą noc z udziałem polskiego prokuratora i konsula trwały zakończone nad ranem oględziny zwłok - opisuje Kwiatkowski.

Minister dodaje też, że nie ma mowy o "ściganiu się do trumien". - Byłem członkiem rządowej delegacji, która 10 kwietnia udała się do Smoleńska. Jak tam było, widziałem na własne oczy. Wiem też, jak było przed naszym wylotem, który opóźniliśmy o kilka godzin. Czekaliśmy na odpowiedź na zaproszenie premiera Donalda Tuska, wystosowane do Jarosława Kaczyńskiego, aby poleciał razem z nami. Prezes Kaczyński ostatecznie odmówił. Kiedy ta decyzja do nas dotarła, Jarosław Kaczyński już leciał do Smoleńska - tłumaczy.

DGP, PP