Prokuratura wojskowa bada pociski z "Rosomaka"

Prokuratura wojskowa bada pociski z "Rosomaka"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wojskowa prokuratura w Warszawie bada sprawę wysadzenia ponad 200 pocisków do "Rosomaka" i zniszczenie wiejskiej chaty podczas VI zmiany polskiego kontyngentu w Afganistanie. Trzem żołnierzom postawiono w tej sprawie zarzuty; ci nie przyznają się.

Według Wojskowej Prokuratury Garnizonowej w Warszawie, w czasie VI zmiany PKW Afganistan (od października zeszłego roku do kwietnia br.) doszło do trzech "wystrzałów", w trakcie których zniszczono nie mniej niż 230 pocisków do Kołowego Transportera Opancerzonego "Rosomak". Żołnierze mieli układać po kilkadziesiąt pocisków w jednym miejscu i następnie strzelać w  nie z "Rosomaka" - co powodowało pokaźną eksplozję.

Co najmniej jeden z takich przypadków został sfilmowany i prawie trzyminutowe nagranie opublikowała w piątek "Rzeczpospolita". Widać na nim, jak z Rosomaka oddano strzał w kierunku budynku na równinie. Po trafieniu nad chatą uniósł się ognisty "grzyb". "Chatka Puchatka rozp... [śmiech]" - słychać na nagraniu.

"Wojskowa Prokuratura Garnizonowa w Warszawie prowadzi śledztwo w sprawie zniszczenia mienia wojskowego znacznej wartości" - powiedział PAP w piątek rzecznik WPG płk Grzegorz Skrzypek. Według niego, sprawą zajął się prokurator w PKW Afganistan na podstawie informacji z Żandarmerii Wojskowej. Jeden pocisk kosztuje od 600 do 1400 zł - w  zależności od rodzaju. Na tej podstawie prokuratura obliczyła straty na około 400 tys. zł.

WPG podała, że zarzuty w tej sprawie przedstawiono trzem żołnierzom, w tym dowódcy plutonu chor. Mariuszowi D. Przesłuchano jako świadków żołnierzy, którzy widzieli zajście. "Jeden z podejrzanych zaprzeczył faktom przedstawionym mu w  zarzucie, dwaj pozostali odmówili wyjaśnień" - poinformował płk Skrzypek. Za zarzucony czyn grozi do 5 lat więzienia.

Według płk. Skrzypka, kwestia zniszczenia cywilnego obiektu wymaga jeszcze wyjaśnienia. Będą to także badać powołani przez prokuraturę biegli. "Wiadomo, że w warunkach wojny niekiedy niszczy się amunicję przechwyconą od przeciwników. Wiadomo też, że - uzyskawszy odpowiednie zgody od władz lokalnych - można także w określonych przypadkach, np. dla celów szkoleniowych, dokonać zniszczenia obiektów cywilnych. Można także taki przypadek kwalifikować jako atak na niebroniony obiekt cywilny" - powiedział PAP rzecznik WPG.

"Opisane prawdopodobne wydarzenie pozostaje bez związku z codzienną, bardzo odpowiedzialną służbą polskich żołnierzy w Afganistanie" - oświadczył rzecznik Dowództwa Operacyjnego Sił Zbrojnych mjr Mirosław Ochyra, w reakcji na artykuł w "Rz". Jak podkreślił, gen. Janusz Bronowicz dowodząc kontyngentem na VI zmianie "zasłynął ze specjalnej troski o codzienne relacje i współpracę z mieszkańcami prowincji Ghazni. W  trakcie VI zmiany żaden z mieszkańców prowincji nie zginął w wyniku działań bojowych prowadzonych przez Polskie Siły Zadaniowe. Wzajemna współpraca cywilno-wojskowa pozwoliła na wyraźną poprawę bezpieczeństwa w prowincji" - zaznaczył.

PAP, pp