Migalski: argumenty użyte wobec mnie są nieprawdziwe

Migalski: argumenty użyte wobec mnie są nieprawdziwe

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. Wikipedia 
Marek Migalski, usunięty z delegacji PiS do Parlamentu Europejskiego, uważa, że argumenty użyte przez władze partii w związku z tą decyzją, są dla niego obraźliwe i nieprawdziwe. Żałuje, że jego list do prezesa PiS nie wywołał dyskusji o nowej strategii tego ugrupowania. "Nie złamałem zasad, nie kierowałem się własnym dobrem, nie postępowałem egoistycznie" - napisał Migalski w oświadczeniu zamieszczonym na swym blogu w piątek.
"Z żalem i przykrością przyjąłem wczorajszą decyzję Komitetu Politycznego PiS o wykluczeniu mnie z delegacji tej partii w ECR (Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy). Zarzucono mi, że moja postawa +jest niezgodna z zasadami obowiązującymi w Prawie i Sprawiedliwości+, a moje zachowanie wskazywało wyraźnie, że moim priorytetem jest działalność na rzecz własnej kariery, a nie dobro Prawa i Sprawiedliwości" - napisał Migalski.

Jego zdaniem, fakt usunięcia go powoduje zarówno osłabienie siły ECR i PiS w Parlamencie Europejskim, jak i pogorszenie jego możliwości wpływania na polityczną rzeczywistość. "PiS i ECR tracą jeden głos, który czasami bywał decydujący, bowiem było już w poprzednim roku wiele takich głosowań, które rozstrzygano właśnie jednym głosem. A ja tracę możliwość wpływania na kształt ustawodawstwa europejskiego, bowiem rola pojedynczego, niezależnego posła jest bardzo ograniczona. Szkoda" - napisał w oświadczeniu.

Migalski, który dostał się do Parlamentu Europejskiego z listy PiS, uważa, że argumenty użyte w uzasadnieniu do jego usunięcia z frakcji są dla niego obraźliwe i nieprawdziwe. "Nie złamałem zasad, nie kierowałem się własnym dobrem, nie postępowałem egoistycznie. Było dokładnie odwrotnie - zaryzykowałem swoją polityczną karierę po to jedynie, by zmienić strategię PiS w takim kierunku, by zdolne ono było do zwycięstw w nadchodzących wyborach. Analizę zawartą w moim liście otwartym do prezesa można uznać za słuszną lub nie, ale nie można traktować jej jako braku dbałości o dobro Prawa i Sprawiedliwości. Celem owego listu było otwarcie takiej dyskusji, by w jej efekcie partia ta stała się wybieralną i zwycięską w walce z PO" - podkreślił Migalski.

Pod koniec sierpnia Migalski opublikował na swoim blogu list otwarty do Jarosława Kaczyńskiego, w którym obarczał szefa PiS m.in. winą za niskie notowania partii. "To, w dużej mierze, pana wina" - podkreślał europoseł. Jego zdaniem, strategia PiS po wyborach prezydenckich "prowadzi prostą drogą do klęski wyborczej" w wyborach samorządowych i parlamentarnych. Jak dodał, list otwarty to "dramatyczna próba podjęcia debaty nad możliwością uniknięcia obu tych przegranych, które byłyby już piątą i szóstą z rzędu przegraną naszej formacji w konfrontacji z PO".

Eurodeputowany - jak pisze - żałuje, że jego list nie spowodował oczekiwanej przeze niego dyskusji i debaty o strategii, "jaką należy przyjąć, by odsunąć obecną, nieudolną ekipę od władzy". "Pomimo, deklarowanej przez władze partii, otwartości i gotowości do tego typu dyskusji, spotkały mnie jedynie wyzwiska i insynuacje. W ostateczności - pozbycie się mnie z frakcji" - pisze Migalski. Jego zdaniem, niewiele osób odniosło się do treści zawartych w liście, co "zadaje kłam tezie, że w PiS można swobodnie dyskutować i spierać się. Coraz mniej jest tam polityków, których prezes traktuje podmiotowo i którzy chcą być tak traktowani".

"Nie jestem w stanie zrozumieć, w jakim stopniu wykluczenie mnie z delegacji PiS w PE przyczyni się do wzrostu popularności tej partii. W jaki sposób pozbycie się mnie z własnych szeregów będzie pomocne w odsunięciu PO od władzy? Jak da się wygrywać i przyciągać nowych wyborców bez tolerowania takich ludzi, jak ja? Jarosławowi Kaczyńskiemu, w ogromnej mierze, zawdzięczam to, że jestem dziś politykiem i posłem do PE. I zawsze będę o tym pamiętał. Jednak przy zachowaniu obecnej linii partii i obecnego postępowania jej prezesa nie wróżę sukcesu Prawu i Sprawiedliwości.

Bez rozpoczęcia wewnętrznej dyskusji i powrotu do języka oraz stylu z czasów kampanii prezydenckiej PiS na zawsze pozostanie w opozycji i legitymizować będzie rządy PO. Ale mimo wszystko, mimo tego, jak zareagowano na mój list, jakie środki represyjne zastosowano wobec mnie, będę trzymał kciuki za Jarosława Kaczyńskiego" - napisał Migalski w oświadczeniu.

PAP, ps