Ćwiąkalski: w prawie dwa razy dwa to nie zawsze cztery. Rząd nie łamie przepisów walcząc z dopalaczami

Ćwiąkalski: w prawie dwa razy dwa to nie zawsze cztery. Rząd nie łamie przepisów walcząc z dopalaczami

Dodano:   /  Zmieniono: 
- Zdecydowanie popieram rząd dlatego, że rzeczywiście w żadnym chyba kraju europejskim tak się nie rozrastała w postępie geometrycznym liczba sklepów z dopalaczami, jak w Polsce - podkreślił w rozmowie z Radiem Zet były minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski komentując sposób w jaki rząd Donalda Tuska walczy ze sprzedawcami i producentami dopalaczy.
- Pierwsze sklepy powstały dopiero w październiku 2008 r. i początkowo nie wyglądało na to, że zjawisko będzie tak dramatycznie rosnąć - w taki sposób Ćwiąkalski odpowiada na pytanie czy rząd nie zajął się dopalaczami zbyt późno. Dodał, że nie ma zastrzeżenia do działań premiera prowadzonych, zgodnie ze słowami Tuska, "na granicy prawa". - Do tego prawnicy są przyzwyczajeni. W prawie jest tak, że nie zawsze dwa razy dwa jest cztery, często chodzi o interpretację przepisów i interpretacja może być taka, albo taka, ale to, co robi rząd mieści się w granicach prawa i nie uważam żeby to było działanie poza tymi granicami - ocenił były szef resortu sprawiedliwości.

- Bardzo dobrze, że są trzy projekty i bardzo dobrze, że wszystkie partie są tutaj zgodne co do tego, że trzeba walczyć z dopalaczami. Ja myślę, że pojawi się taki projekt pośredni dlatego, że niedobrze by było, gdyby któraś z partii forsowała na siłę swój własny projekt. Tym bardziej, że nie uważam, że te propozycje rządowe są idealne, doskonałe, w szczególności jeżeli chodzi o propozycje rozwiązań i wprowadzenia nowych przepisów w kodeksie karnym. One są no mało precyzyjne. Myślę, że można je doprecyzować i dlatego nie widzę tutaj jakiś rozbieżności między poszczególnymi partiami - mówi o planach legislacyjnych w sprawie dopalaczy prof. Ćwiąkalski.

Pytany o śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej Ćwiąkalski zauważa, że sześć miesięcy jakie minęły od katastrofy "to nie jest dużo czasu". - W tego typu śledztwach dwa lata to też jest okres normalny, nawet konwencja chicagowska przewiduje, że informacje szczegółowe powinny podawane być co roku, jeżeli w ciągu roku nie uda się ukończyć śledztwa - przypomina. Dodaje, że mimo wszystko w sprawie wiemy dużo, chociaż nie wiemy najważniejszego - dlaczego piloci zdecydowali się na manewr, który nigdy nie powinien się zdarzyć. Ćwiąkalski jest zdania, że śledztwo nie zakończy się w tym roku. - Same ekspertyzy wymagają czasu, nie da się tutaj nic na siłę skrócić, lepiej żeby to śledztwo było dokładnie prowadzone niż żeby było prowadzone szybko. Tego typu śledztwa trwają czasami dwa, nawet trzy lata - podkreśla były minister.

arb, Radio Zet