Katastrofa CASY: paliwo było złej jakości

Katastrofa CASY: paliwo było złej jakości

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. Wikipedia) 
W ciągu najbliższych dni do Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Poznaniu powinna dotrzeć opinia uzupełniająca przygotowana przez biegłych w sprawie katastrofy samolotu CASA w styczniu 2008 roku.
Jak poinformował rzecznik prasowy Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Poznaniu ppłk Sławomir Schewe, przygotowanie opinii opóźniło się, bo pracujący nad nią biegli od  kwietnia byli zaangażowani w sprawę wyjaśniania przyczyn katastrofy pod  Smoleńskiem. - Opinia jest gotowa, dziś miało nastąpić jej podpisanie przez wszystkich członków komisji, kiedy to nastąpi zostanie przesłana do prokuratury - powiedział Schewe. Opinia uzupełniająca była potrzebna, ponieważ wyjaśnienia wymagały zagadnienia wynikłe z analizy całości zebranego materiału. Informacje na temat treści dokumentu mogą być ujawnione po tym, gdy z jej treścią zapozna się prokuratura.

Rzecznik odniósł się też do ustaleń dziennikarzy "Superwizjera" TVN. Z ich informacji wynika, że paliwo - na którym leciała rozbita CASA - było złej jakości, w maszynie tuż przed katastrofą nie działała czarna skrzynka, zaś piloci podczas podchodzenia do zakończonego katastrofą lądowania byli przemęczeni, bo pracowali, wbrew prawu, kilkanaście godzin. - Fakty te były znane prokuraturze. Potwierdzam, że jeden z  parametrów paliwa był powyżej dopuszczalnej normy, ale biegli we wcześniej wydanej opinii odnieśli się do tego stwierdzając, że nie miało to wpływu na pracę silnika, a tym samym na katastrofę. Sprawa przekroczenia godzin pracy jest jednym z elementów zarzutu, który przedstawiliśmy ppłk. Leszkowi L. -  poinformował Schewe.

Jak dodał - według ustaleń prokuratury - rejestrator działał od  początku do końca lotu i prokuratura dysponuje jego ciągłym zapisem. - Nie ustaliliśmy, by nastąpiła jakakolwiek awaria i by to  urządzenie zaprzestało swojej pracy przed momentem katastrofy. Rzeczy ujawnione przez dziennikarzy nie są dla śledczych nowe, one nie były ujawniane opinii publicznej ze względu na toczące się śledztwo -  stwierdził.

Samolot transportowy CASA C-295M rozbił się 23 stycznia 2008 r. w Mirosławcu (Zachodniopomorskie). Zginęło 20 lotników - czteroosobowa załoga i 16 oficerów. Po katastrofie stanowiska straciło pięciu wojskowych bezpośrednio odpowiedzialnych - w ocenie ministra obrony - za decyzje, które do niej doprowadziły. Byli to ppłk Leszek L., ówczesny dowódca 13. eskadry lotnictwa transportowego z Krakowa, kontroler zbliżania oraz precyzyjnego podejścia, kontroler lotniska, komendant Wojskowego Portu Lotniczego w  Mirosławcu i starszy dyżurny Centrum Operacji Powietrznych.

W sprawie do tej pory przedstawiono zarzuty dwóm osobom. Ppłk Leszek L. jest podejrzany o nieumyślne niedopełnienie obowiązków ws. katastrofy wojskowego samolotu CASA. Grozi mu kara do dwóch lat pozbawienia wolności. Por. Adam B., były kontroler zbliżania i precyzyjnego podejścia w Wojskowym Porcie Lotniczym w Mirosławcu, usłyszał zarzut nieumyślnego sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu powietrznym; grozi mu do dwóch lat więzienia.

Komisja badająca przyczyny tragedii uznała, że doprowadził do niej splot wielu okoliczności. Jak ustalili eksperci, na  katastrofę miał wpływ m.in. niewłaściwy dobór załogi i jej niewłaściwa współpraca w kabinie, niekorzystne warunki atmosferyczne na lotnisku, brak obserwacji wskazań radiowysokościomierza podczas podejść do lądowania i błędna interpretacja wskazań wysokościomierzy.

zew, PAP