Lech wygrał z Manchesterem

Lech wygrał z Manchesterem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Lech Poznań wygrał u siebie z Manchesterem City 3:1 w meczu 4. kolejki grupy A piłkarskiej Ligi Europejskiej.

Jose Maria Bakero, który w środę zastąpił Jacka Zielińskiego, bardzo udanie zadebiutował w roli trenera piłkarzy Lecha Poznań. W czwartkowym meczu Ligi Europejskiej jego zespół pokonał u siebie Manchester City 3:1, rewanżując się za porażką w identycznych rozmiarach dwa tygodnie wcześniej. Po czterech kolejkach fazy grupowej LE obie drużyny mają w dorobku po siedem punktów, ale Lech jest liderem dzięki korzystniejszej różnicy goli.

Piłkarze MC, którzy przegrali dwa ostatnie mecze angielskiej ekstraklasy, wystąpili w Poznaniu m.in. bez braci Yaya i Kolo Toure, Carlosa Teveza oraz Nigela de Jonga. Z kolei w rezerwie trener Roberto Mancini zostawił m.in. wyróżniającego się w pierwszym spotkaniu z Lechem Davida Silvę (wszedł po przerwie). W zespole z Poznania nie mogli wystąpić Joel Tshibamba i Kamil Drygas, natomiast kilka godzin przed meczem działacze klubu rozwiązali kontrakt z Arturem Wichniarkiem.

Początek spotkania należał do gości. Już w czwartej minucie w świetnej sytuacji znalazł się James Milner, ale jego strzał zablokował Luis Henriquez. Kwadrans później "zakotłowało się" w polu karnym poznaniaków. W ciągu zaledwie kilkunastu sekund piłkarze Manchesteru stworzyli aż trzy dogodne okazje, ale piłkę z bramki Lecha wybijali obrońcy lub Jasmin Burić. W 23. minucie lechici stworzyli pierwszą groźną okazję. Po strzale z rzutu wolnego Sławomira Peszki piłka minimalnie minęła bramkę rywali. Chwilę potem groźnie uderzał Semir Stilić, ale on również nieznacznie się pomylił. Takich kłopotów z precyzją poznaniacy nie mieli w 30. minucie. Wówczas na płaski i mocny strzał z dystansu z ponad 20 metrów zdecydował się Dimitrije Injac. Golkiper "Citizens" Shay Given nie miał szans. Pomocnik Lecha zdobył również piękną bramkę w niedzielnym meczu z Wisłą Kraków.

Na przerwę poznaniacy schodzili w znakomitych nastrojach, ale sześć minut po wznowieniu gry ponad 40 tysięcy kibiców Lech zamilkło - wyrównującą bramkę zdobył wówczas Emmanuel Adebayor (dobił z trzech metrów własny strzał). Ten sam zawodnik dwa tygodnie wcześniej trzykrotnie pokonał bramkarza Lecha. Poznaniacy nie zamierzali jednak czekać na kolejne ciosy rywali. W 61. minucie Artjoms Rudnevs strzelił groźnie, ale Given - mimo problemów - odbił piłkę. Wkrótce potem ładną akcją popisał się rezerwowy Jacek Kiełb. W 72. minucie przed szansą stanęli goście, jednak wprowadzony w drugiej połowie Silva trafił w poprzeczkę. Od tego czasu piłkarze Manciniego coraz częściej skupiali się na obronie własnej bramki, rzadko zapędzając się pod pole karne Lecha.

Gdy wydawało się, że mecz zakończy się remisem, w 86. minucie mistrz Polski w niecodziennych okolicznościach objął prowadzenie. Niespełna 20-letni obrońca MC Dedryck Boyata interweniował w taki sposób, że trafił w... Manuela Arboledę. Następnie piłka odbiła się od słupka i wpadła do bramki obok zdezorientowanego Givena. Na tym nie koniec. W doliczonym czasie gry utalentowany pomocnik "Kolejorza" Mateusz Możdżeń popisał się kapitalnym strzałem z dystansu. Piłka wpadła w okienko i sensacja na stadionie przy ul. Bułgarskiej stała się faktem.

W drugim meczu grupy A Juventus Turyn bezbramkowo zremisował z FC Salzburg. Dzięki zwycięstwu nad Manchesterem, Lech awansował na pierwsze miejsce w grupie. Lechici mają 7 punktów, tyle samo mają Anglicy. Na trzecim miejscu jest Juventus (4 pkt), który wszystkie mecze zremisował. Tabelę zamyka Salzburg. Piłkarze tego klubu dwa razy zremisowali, zanotowali też dwie porażki.

Powiedzieli po meczu:

Roberto Mancini, trener Manchesteru City: "Zupełnie niespodziewanie przegraliśmy w Poznaniu. To był pech. Tak bywa w futbolu. Liczę, że jednak awansujemy z grupy i wygramy przede wszystkim z Juventusem. Nowy szkoleniowiec Lecha - Jose Bakero nie zaskoczył nas swoją taktyką. Mimo potknięcia w Poznaniu musimy grać konsekwentnie i zwyciężać w kolejnych meczach. Praktycznie już był remis, ale wszystko zmieniło się w końcówce. Najpierw fatalna, przypadkowa druga bramka, potem sytuację na wyrównanie miał David Silva.

Myślę, że gdybyśmy z Lechem grali sto razy, to prawdopodobnie dziewięćdziesiąt dziewięć spotkań wygralibyśmy. Gospodarze wykorzystali wszystko co mogli. Okazało się, że bogatsza drużyna nie zawsze wygrywa. Na tę porażkę nie zasłużyliśmy. Gratuluję Lechowi i Poznaniowi zwycięstwa".

Jose Maria Bakero, trener Lecha Poznań: "Początkowo przez kilkanaście minut graliśmy bardzo nerwowo. Traciliśmy niepotrzebnie wiele piłek. Manchester City nie stwarzał jednak groźnych sytuacji podbramkowych. Za to Dimitrije Injac potrafił wykorzystać niespodziewaną okazję.

W drugiej połowie graliśmy dobrze jako drużyna. Ze strony gości było mnóstwo pressingu. Ważne było to, aby opanować środek pola. Manuel Arobleda szczęśliwie zdobył drugą bramkę. Gratuluję zwycięstwa drużynie Lecha, a także wspaniałego dopingu kibicom. W drugiej połowie, gdy wszedł David Silva Manchester City stał się niebezpieczny. Dobrze grał Emanuel Adebayor. My jednak byliśmy lepsi jako zespół. To zwycięstwo dedykuję poprzedniemu trenerowi Jackowi Zielińskiemu. Zmian w składzie dokonywałem myśląc o kolejnych, trudnych meczach w polskiej ekstraklasie".

Lech Poznań - Manchester City 3:1 (1:0)

Bramki: dla Lecha - Dimitrije Injac (30), Manuel Arboleda (86), Mateusz Możdżeń (90+1); dla Manchesteru City - Emmanuel Adebayor (51).

Żółte kartki: Lech - Artjoms Rudnevs, Ivan Djurdjević, Mateusz Możdżeń; Manchester City - Micah Richards, Wayne Bridge.
Sędzia: Pieter Vink (Holandia).
Widzów: ok. 42 000.

Lech: Jasmin Burić - Marcin Kikut, Manuel Arboleda, Bartosz Bosacki, Luis Henriquez - Sławomir Peszko (73-Jakub Wilk), Ivan Djurdjević, Dimitrije Injac (52-Jacek Kiełb), Semir Stilić (62-Mateusz Możdżeń), Siergiej Kriwiec - Artjoms Rudnevs.

Manchester City: Shay Given - Micah Richards, Dedryck Boyata, Joleon Lescott, Wayne Bridge (70-Aleksandar Kolarov) - Shaun Wright-Phillips (46-David Silva), Pablo Zabaleta, Patrick Vieira, Adam Johnson, James Milner (78-Vincent Kompany) - Emmanuel Adebayor.

zew, PAP