Kluzik-Rostkowska nie chciała siedzieć obok Kaczyńskiego

Kluzik-Rostkowska nie chciała siedzieć obok Kaczyńskiego

Dodano:   /  Zmieniono: 
Joanna Kluzik-Rostkowska (fot. FORUM) 
Marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna przyznaje, że kiedy szukał miejsc dla posłów klubu "Polska jest najważniejsza" na sali sejmowej Joanna Kluzik-Rostkowska zasugerowała mu, że nie chce siedzieć w bezpośrednim sąsiedztwie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Dlatego miejsce dla przewodniczącej klubu w pierwszym rzędzie sejmowych ław zrobiła Platforma Obywatelska. - Poseł Waldi Dzikowski przesunął się na drugą stronę - tłumaczy Schetyna w rozmowie z Radiem Zet.
Schetyna podkreśla, że wszystko odbyło się polubownie, bez zmuszania któregokolwiek posła do rezygnacji ze swojego dotychczasowego miejsca. - Przewodniczący Tomasz Tomczykiewicz i Sławomir Rybicki wzięli na siebie negocjacje i rozmowy i wszystko się udało - podkreśla Schetyna. - Powinniśmy się zachowywać w normalny sposób. Jeżeli jest nowy klub to jest nowa jakość i to wiele rzeczy mu się należy i trzeba to traktować w taki podmiotowy sposób i staram się to robić jako marszałek - dodaje marszałek Sejmu. Zapewnia jednocześnie, że jeśli nowy klub wystąpi o stanowisko wicemarszałka to takie stanowisko otrzyma.

[[mm_2]]

[[mm_3]]

Schetyna pytany o wywiad Janusza Palikota dla "Polski The Times", w którym były poseł PO nazywa Donalda Tuska "mordercą politycznym" wyjaśnia, że "marszałek Sejmu będzie teraz szokował i robił takie spektakle polityczne, ponieważ projekt, który wymyślił, i który prowadził kończy się, nie ma paliwa". Jednocześnie marszałek Sejmu zauważa, że sposób komentowania rzeczywistości politycznej przez Palikota jest tyleż szokujący, co nieprawdziwy. - Dlaczego nie mówił takich rzeczy gdy był w PO? - pyta retorycznie Schetyna.

- Byłem zaskoczony - tak z kolei marszałek Sejmu komentuje zaproszenia gen. Wojciecha Jaruzelskiego na posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Schetyna nie chce oceniać czy decyzja prezydenta Bronisława Komorowskiego była słuszna. - To było pokazanie pewnego pomysłu, pewnej filozofii podejścia też do relacji polsko-rosyjskich, ja bym tego nie zrobił. Ja uważam, że należało zaprosić, jeżeli była taka wola ze strony prezydenta Komorowskiego, wszystkich prezydentów i premierów, ale już od czasów naprawdę III Rzeczpospolitej, czyli wolnej Polski i w ten sposób uniknąłby zaproszenia Jaruzelskiego. Chciał go zaprosić – zaprosił, to była odważna decyzja - mówi tylko.

[[mm_1]]

Radio Zet, arb