Awans Lecha po remisie z Juventusem

Awans Lecha po remisie z Juventusem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Lech Poznań zremisował z Juventusem Turyn 1:1 (1:0) i awansował do 1/16 finału piłkarskiej Ligi Europejskiej. Mistrz Polski zapewnił sobie minimum drugą lokatę w grupie A, ze względu na lepszy bilans bezpośrednich meczów z włoskim zespołem (3:3 na wyjeździe).
Remis z Juventusem w arktycznych warunkach dał awans mistrzom Polski do kolejnej rundy rozgrywek. Bohaterem spotkania znów był Artjoms Rudnevs, który w dwumeczu strzelił "Starej Damie" cztery gole. 40 tysięcy kibiców po meczu zgotowało gorącą owację swoim piłkarzom. Jeszcze godzinę przed rozpoczęciem gry ważyły się losy spotkania. 13-stopniowy mróz nie wzruszył ani głównego arbitra, ani niemieckiego delegata UEFA Thomasa Weyhinga, ale tuż przed pierwszym gwizdkiem nastąpiło pogorszenie pogody. Piłkarze musieli zmagać się nie tylko z mrozem, ale z wręcz zamiecią śnieżną.

Łotysz o sobie przypomniał

O dziwo, w tych anormalnych warunkach mecz mógł się podobać, choć w miarę upływu czasu sporą role odgrywał przypadek. Akcje Lecha były jednak bardzo przemyślane. Świetnie spisywali się Sławomir Peszko, Semir Stilić i Sergiej Kriwiec, dobrze dysponowany był Rudnevs. Już w 4 min. Łotysz przypomniał się bramkarzowi Alexandrowi Mannigerowi, który z trudem obronił jego strzał. Kilka minut później Austriak był już bezradny, gdy po dośrodkowaniu Stilicia z rzutu rożnego Rudnevs głową uprzedził Claudio Bonucciego. Napastnik Kolejorza w kolejnej sytuacji mógł podwyższyć rezultat, lecz minimalnie przestrzelił.

Goście, mocno zaskoczeni takim obrotem sprawy, otrząsnęli się po 20 minutach. Juventus mógł wyrównać po koronkowej akcji, ale w ostatniej chwili Manuel Arboleda zażegnał niebezpieczeństwo. Włosi przeważali, ale jedynym efektem było kilka rzutów rożnych. Dopiero w 33 min., po rzucie wolnym Alessandro Del Piero, Krzysztof Kotorowski wypuścił piłkę przed siebie. Nadbiegający Bonucci miał przed sobą całą bramkę, ale trafił w golkipera Lecha. Juventus więcej sił przesunął do ofensywy, a to stwarzało gospodarzom okazje do kontrataków. Po jednym z nich i popisowej akcji Stilica oraz Peszki, piłkę otrzymał Kriwiec, lecz zamiast strzelać, próbował jeszcze dogrywać do partnerów i turyńscy obrońcy wyjaśnili sytuację. W końcówce pierwszej odsłony śliskie i zmrożone boisko okazało się sprzymierzeńcem Kolejorza. Vincenzo Iaquinta był niemal sam na sam przed Kotorowskim. Pośliznął się jednak na murawie i bramkarz mistrza Polski znów mógł odetchnąć.

Piłka pomarańczowa, Juventus przeważał

W przerwie arbiter nakazał wymianę piłki - klasyczna futbolówka białego koloru pod koniec pierwszej odsłony stawała się niewidoczna i zastąpiono ją różową. Na ten kolor pomalowano też linie boiska. Drugie 45 minut toczyło się już w totalnie ekstremalnych warunkach, które nie ułatwiały konstruowanie składnych akcji. Tempo spotkania wciąż mogło się podobać, zresztą przy takim mrozie piłkarze ochoczo biegali. Goście posiadali inicjatywę, ale lechici nie pozostawiali bierni. W 62 min. wprowadzony po przerwie Marcin Kikut miał stuprocentową okazję, ale w sytuacji jeden na jeden z Mannigerem przestrzelił. Chwilę wcześniej gospodarze stracili jedynego napastnika, z powodu kontuzji Rudnevs musiał opuścić boisko.

Później szczęście sprzyjało poznaniakom, a w 70 min. po znakomitym dograniu Krasicia, Del Piero w sobie tylko znany sposób nie trafił w światło bramki. Ostatnie minuty były wyjątkowo nerwowe, a gdy Iaquinta doprowadził do wyrównania, emocje sięgnęły zenitu. Kotorowski dwoił się i troił przy stałych fragmentach gry, ale błędu nie popełnił. Juventus mógł pozostać w Lidze Europejskiej, ale rezerwowy Alberto Libertazzi w ostatniej minucie głową uderzył prosto w ręce Kotorowskiego.

"Nie powinni grać"

- Ten mecz nie powinien się w ogóle odbyć - takie opinie dominowały wśród włoskich sprawozdawców radiowych i telewizyjnych. W komentarzach podkreślano, że grę uniemożliwiały anormalne warunki atmosferyczne. Relacja we włoskim radiu RAI obfitowała w pełne zdumienia i sarkazmu komentarze na temat straszliwego mrozu w Poznaniu i w słowa współczucia dla piłkarzy turyńskiego klubu, którzy wyszli na boisko opatuleni, jak nigdy dotąd. Sprawozdawca narzekał, że zasłonięci przez opaski na głowach, byli wręcz chwilami nierozpoznawalni.

- Sędziemu żółte kartki zamarzły w kieszeni - żartował włoski sprawozdawca radiowy, uważając, że arbiter był zbyt pobłażliwy dla faulujących zawodników. Całkiem serio zaś zwracał uwagę na fatalną widoczność na boisku i mówił, że z nieba nie pada śnieg, ale lód. - Mecz ze względu na warunki pogodowe, w jakich został rozegrany, nie zasługuje na komentarz techniczny - podsumowało radio RAI. Odnotowano, że stadion w Poznaniu jest piękny, a słowom zachwytu towarzyszyła radość z tego, że Euro-2012 odbędzie się w czerwcu, przy wyższej temperaturze.

Lech Poznań - Juventus Turyn 1:1 (1:0)
Bramki: dla Lecha - Artjoms Rudnevs (12-głową); dla Juventusu - Vicenzo Iaquinta (84).
Sędzia: Fernando Teixeira Vitienes (Hiszpania). Widzów: 40 000.

Lech: Krzysztof Kotorowski - Grzegorz Wojtkowiak, Bartosz Bosacki, Manuel Arboleda, Luis Henriquez - Sławomir Peszko, Dmitrije Injac, Semir Stilić (83. Marcin Kamiński), Ivan Djurdjević, Sergiej Kriwiec (56. Marcin Kikut) - Artjoms Rudnevs (61. Mateusz Możdżeń).

Juventus: Alexander Manninger - Vincenzo Camilleri, Leonardo Bonucci, Giorgio Chiellini, Armand Traore (80. Alberto Libertazzi) - Milos Krasić, Mohamed Sissoko (75. Felipe Melo), Claudio Marchisio, Simone Pepe (66. Davide Lanzafame) - Alessandro Del Piero, Vincenzo Iaquinta.

Grała Europa

Wcześniej z 12 grup Ligi Europejskiej do 1/16 finału zakwalifikowały się: Zenit Sankt Petersburg, CSKA Moskwa, FC Porto, VfB Stuttgart i BATE Borysów. Wiadomo już także, że z Ligi Mistrzów, dzięki zajęciu trzeciego miejsca w grupie, do fazy pucharowej LE trafią: Spartak Moskwa, Twente Enschede i Glasgow Rangers.

Zimowa aura przeszkadzała piłkarzom nie tylko w Poznaniu. W Sankt Petersburgu Zenit pokonał Anderlecht Bruksela (bez Marcina Wasilewskiego w kadrze meczowej) 3:1 i prowadzi w tabeli grupy G z kompletem punktów. Mecz prowadzony przez polską szóstkę, z Marcinem Borskim jako głównym sędzią, rozegrano przy 18-stopniowym mrozie. Z kolei obfite opady śniegu spowodowały opóźnienie o pół godziny rozpoczęcia gry w spotkaniu Young Boys Berno z VfB Stuttgart. Gospodarze dzięki trzem golom w ostatnich 10 minutach wygrali 4:2 i wspólnie z zespołem niemieckim awansują do 1/16 finału z grupy H.

Siarczysty mróz panował również w Charkowie, gdzie Metalist pokonał VSC Debreczyn 2:1 i także zagra w wiosennej części rywalizacji. Niespodzianka w grupie I to odpadnięcie Sampdorii Genua (1:2 z PSV Eindhoven). Cały mecz w barwach OSC Lille rozegrał reprezentant Polski Ludovic Obraniak. Francuski zespół uległ w Lizbonie Sportingowi 0:1. O awans powalczy za dwa tygodnie z KAA Gent i musi wygrać. Największą niespodzianką środowych gier była porażka obrońcy tytułu Atletico Madryt z Arisem Saloniki 2:3. Jeśli grecka ekipa pokona w ostatniej kolejce Rosenborg Trondheim, to zespół hiszpański odpadnie.

zew, PAP