Klich: Macierewicz opowiada bzdury a rosyjski raport jest niepełny

Klich: Macierewicz opowiada bzdury a rosyjski raport jest niepełny

Dodano:   /  Zmieniono: 
Edmund Klich (fot. Forum)
- To absolutnie kłamstwo - tak Antoniemu Macierewiczowi odpowiada akredytowany przedstawiciel Polski przy Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym płk Edmund Klich. Zdaniem Macierewicza podczas katastrofy smoleńskiej Tu-154M najpierw uderzył w ziemię podwoziem.
Macierewicz (szef parlamentarnego zespołu ds. katastrofy smoleńskiej) uważa, że tupolew nie obrócił się w powietrzu i nie upadł na ziemię kołami do góry, jak twierdzono do tej pory. Zdaniem Edmunda Klicha, teza Macierewicza to "absolutnie kłamstwo". - Wielokrotnie byłem na miejscu. Zresztą wystarczy poczytać ślady, które są na drzewach. Ewidentnie wynika z tego, jak ten samolot się obracał. Na pewno zderzenie było na plecach. Dlatego też kabina była bardzo mocno zniszczona - mówi Klich w RMF FM. Przedstawiciel Polski przy MAK uważa, że Macierewicz opowiada bzdury. - Często spotykam ludzi, którzy wierzą w teorie zamachowe, a właśnie to wynika z takich nieodpowiedzialnych wypowiedzi - dodaje.

Rosyjski wzór raportu

Edmund Klich uważa, że Rosjanie napisali raport MAK według własnego wzoru. - Nie zgadzamy się z tym raportem. Wiele rzeczy jest nieuzupełnionych - ocenia. - Zostałem zaskoczony jego niepełnością, dużymi brakami - przyznaje. Jak mówi, raport porusza tylko kwestię działalności jednej strony. Klich przypomina, że wielokrotnie wnioskował w Moskwie o dokumenty. Teraz Klich przyznaje rację premierowi Donaldowi Tuskowi, który oświadczył, że rosyjski raport w sprawie katastrofy jest nie do przyjęcia. Czy raport należy odrzucić? - Najlepiej, gdyby Rosjanie uwzględnili nasze uwagi i uzupełnili raport - uważa Klich. Jego zdaniem trudno powiedzieć, czy do tego dojdzie. - W tej chwili to już jest bardziej poziom polityczny niż specjalistyczny - mówi ekspert.

Kontrolerzy nie znali procedur

Możliwe, że w sprawie katastrofy smoleńskiej powstaną dwa raporty: polski i rosyjski. - Jak słuchałem prezydenta Miedwiediewa, który powiedział, że nie wyobraża sobie, żeby były dwa różne raporty, to miałem nadzieję, że ten raport MAK-u będzie obiektywny i będzie przedstawiał całość sytuacji - mówi Klich. Nie chce oceniać, jakie będą skutki ewentualnego współistnienia dwóch raportów. - Ale wszystko musi być wyjaśnione - dodaje. - Dlaczego były takie decyzje, dlaczego tak działali kontrolerzy? Przecież nie można mówić, że to jest lot cywilny, jeśli tam byli wojskowi kontrolerzy, którzy przepisów cywilnych nie znali. I wiemy to na sto procent, że nie znali tych przepisów - podkreśla Edmund Klich.

Dwa raporty? Już tak bywało

Zdaniem przedstawiciela Polski przy MAK, jeśli będą dwa raporty, to w pewnych punktach będą zbieżne. - To jest to samo zdarzenie. Rosjanie przecież część i przyczyn zawarli - ocenia Klich. - Świat zna takie przypadki, że raporty były pisane dwa, albo państwo prowadzące zdarzenia nie uzyskało akceptacji raportu swojego przez państwo użytkownika czy państwo producenta - akcentuje Klich. Przypomina, że tak było w przypadku najtragiczniejszej pod względem liczby ofiar katastrofy lotniczej na Teneryfie.

zew, RMF FM