"Piloci winni katastrofy Tu-154? To uproszczenie"

"Piloci winni katastrofy Tu-154? To uproszczenie"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Premier Donald Tusk uważa, że "bez większego ryzyka" można powiedzieć, że gdyby nie decyzja o lądowaniu, nie byłoby katastrofy smoleńskiej, ale - jak podkreślił - byłoby uproszczeniem szukanie głównej winy u pilotów TU 154M.
- Dzisiaj chyba bez większego ryzyka można powiedzieć, że gdyby nie decyzja o lądowaniu, to oczywiście katastrofy by nie było. Natomiast byłoby uproszczeniem, jestem o tym przekonany, szukanie jakiejś głównej winy u pilotów - ocenił premier proszony o komentarz do słów prezydenta Bronisława Komorowskiego, który w wywiadzie dla TVP Info powiedział, że jest przekonany, iż w raportach i strony polskiej, i rosyjskiej dotyczących katastrofy smoleńskiej nikt nie zakwestionuje tego, że głównym powodem tragedii była próba lądowania podjęta w nieodpowiednich warunkach pogodowych.

- Każdy ekspert wskaże, że nie ma czegoś takiego jak jedna przyczyna, bada się dziesiątki, a nawet setki splotów okoliczności i zdarzeń, procedur, żeby wyłowić te przyczyny, które są rzeczywistymi przyczynami katastrofy - czyli takie przyczyny, z których, gdyby choćby jedną z nich usunąć, katastrofy by nie było - stwierdził Tusk. Premier podkreślił też, że nie jest prawdą, iż zmienił zdanie na temat raportu MAK. - Na początku Rosjanie wychodzili nawet ponad standardy przepisów międzynarodowych i świadczyli daleko idącą pomoc, ale raport (MAK), który jest efektem tej współpracy w naszej ocenie bardzo wyraźnie pomija, czy redukuje część odpowiedzialności rosyjskiej - podkreślił premier. Dodał, że eksperci uprzedzali wielokrotnie, iż każda katastrofa lotnicza, ma wiele przyczyn i "każdy kto będzie próbował znaleźć tą jedną, taką efektowną przyczynę, ten będzie zaprzeczał prawdzie".

Premier podkreślił, że polskie uwagi do raportu MAK wyraźnie wskazują na to, gdzie "powinniśmy mieć możliwość szczegółowego zbadania zakresu odpowiedzialności także tych, którzy w Rosji byli odpowiedzialni za przygotowanie lotniska, czy lotu". - Polityka nie może tutaj wyznaczać sposobu postępowania. Jeśli Rosjanie postępują fair, to my to mówimy, jeśli przesyłają nam dokument, który nie odpowiada w naszej ocenie badaniom i postępowaniu, to mówimy, że taki dokument jest nie do przyjęcia - powiedział szef rządu. Zapewnił jednocześnie, że będzie stał "murem" za polskimi ekspertami i za polskim akredytowanym przy MAK Edmundem Klichem. - To byli ludzie, którzy byli nastawieni bardzo rzeczowo do pracy, oni nie uprawiają polityki, moim zadaniem jest im pomóc - zaznaczył.

PAP, arb