Sasin: Rosjanie mają coś do ukrycia

Sasin: Rosjanie mają coś do ukrycia

Dodano:   /  Zmieniono: 
Były urzędnik Kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego Jacek Sasin twierdzi, że ostatnie informacje na temat śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej każą postawić tezę, że "Rosjanie mają coś do ukrycia". Jego zdaniem świadczą o tym "doniesienia, że kluczowe dokumenty, dowody w tej sprawie zaginęły lub że np. zacięła się taśma i nic się nie utrwaliło".
- Zapewnienia ze strony Donalda Tuska i Bronisława Komorowskiego, że śledztwo jest uczciwe i sprawnie prowadzone przez stronę rosyjską, były zapewnieniami bez pokrycia. Pod wielkim znakiem zapytania stoi teza, że to był zwykły wypadek, w dodatku z winy pilotów - przekonuje Sasin w rozmowie z "Naszym Dziennikiem". Zdaniem Sasina dziś widać wyraźnie, że wina za katastrofę leży po stronie smoleńskiej wieży kontrolnej". - Komendy, jakie otrzymywali polscy piloci, były niezgodne ze stanem faktycznym. Mieli oni prawo wierzyć, że bezpiecznie wylądują - twierdzi były urzędnik Kancelarii Prezydenta.

Działania rządu dotyczące śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej Sasin ocenia negatywnie. Błędem, jego zdaniem, było przekazanie śledztwa w ręce Rosjan. Rządowi Sasin zarzuca również to, że "nie wspomaga prokuratury, która kieruje kolejne wnioski do strony rosyjskiej". - Nie słyszałem, aby premier Tusk jakoś specjalnie naciskał na premiera Władimira Putina, aby zostały przekazane stronie polskiej materiały dowodowe, które już dawno powinny być u nas - zauważa radny PiS. - Premier na początku śledztwa umył ręce i dalej wyraża taką postawę - dodaje. Stwierdza jednocześnie, że "wątpliwości i niepokój są już zbyt duże, by rząd mógł milczeć".

"Nasz Dziennik", arb