Lech wygrał z Bragą

Lech wygrał z Bragą

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. Forum) 
Piłkarze Lecha Poznań pokonali Sporting Braga 1:0 (0:0) w pierwszym meczu 1/16 finału Ligi Europejskiej. Rewanż rozegrany zostanie 24 lutego w Bradze.
Bramka Artjomsa Rudnevsa zapewniła Lechowi skromne, ale cenne zwycięstwo nad wicemistrzem Portugalii. Poznaniacy uczynili ważny krok na drodze do awansu do 1/8 finału, a Łotysz zdobył już piątego gola w obecnej edycji Ligi Europejskiej. Bardzo trudne warunki pogodowe - prószący przez całe spotkanie śnieg i kiepski stan murawy - nie sprzyjał widowiskowej grze. Sporo było przypadku, na zaśnieżonym boisku zawodnicy mieli kłopoty z utrzymaniem równowagi.

Gra szarpana

Portugalczycy na początku spotkania chcieli potwierdzić słowa swojego szkoleniowca Domingosa, który zapewniał, że do Poznania przyjechał po zwycięstwo. Amunicji drużynie gości starczyło na 20 minut, choć kilka sytuacji mogło zakończyć się powodzeniem. Po strzale głową Alberta Meyonga, Krzysztof Kotorowski z trudem odbił śliską piłkę. Kilka minut później Sporting egzekwował rzut wolny z ok. 20 metrów. Hugo Viana uderzył płasko obok muru, ale też obok słupka.

W 24 min. głową strzelał Marcin Kikut, lecz futbolówka poszybowała nad poprzeczką. Z rzutu wolnego brazylijskiego bramkarza Sportingu próbował pokonać Semir Stilić, ale jeden z obrońców stojących w murze głową wybił piłkę na rzut rożny. W Lechu ciężar rozgrywania akcji spoczywał na barkach Stilicia, któremu jednak brakowało wsparcia. Skrzydłowi Bartosz Bosacki i Jakub Wilk byli mało widoczni. Ostatni kwadrans pierwszej odsłony to bardzo szarpana gra z obu stron. Sporo pracy miał sztab medyczny zespołu z Bragi, choć lechici nie grali zbyt ostro.

Braga bez pomysłu

Przez pierwszy kwadrans drugiej odsłony nie działo się zbyt wiele. Portugalczycy częściej utrzymywali się przy piłce, ale nie mieli pomysłu jak przebić się przez solidny blok defensywny Kolejorza. W miarę upływu czasu to gospodarze, dopingowani przez niemal 30-tysięczną widownię, zaczęli dominować na boisku. Sygnał do ataku dał Manuel Arboleda, który niezbyt czysto uderzył głową i piłka minęła słupek. Kilka minut później w identycznej sytuacji znalazł się Bartosz Bosacki, ale podobnie jak jego kolega z obrony, też nie trafił w światło bramki.

Jedyna bramka padła po znakomitym podaniu Sergieja Kriwca, po którym Rudenvs znalazł się sam na sam z Arturem. Łotysz spokojnie posłał piłkę obok wychodzącego bramkarza, strzelając swojego piątego gola rozgrywkach LE. Portugalczycy w drugiej połowie praktycznie ani razu poważniej nie zagrozili bramce Kotorowskiego. Tymczasem przy odrobinie szczęścia Kolejorz mógł wygrać wyżej. Ładnie z woleja uderzył Stilić, ale piłka padła łupem Artura.

Powiedzieli po meczu:

Trener Lecha Poznań Jose Maria Bakero: - Pozostaje jeszcze 90 minut, bo to był dopiero pierwszy mecz, ale dla nas ważne było zwycięstwo, a także ważne jest to, że nie straciliśmy bramki. Przez pierwsze 15 minut grało nam się ciężko, musieliśmy znaleźć swój rytm. Boisko było bardzo trudne. Po tym czasie nie widziałem zagrożenia ze strony Bragi. Zdobyliśmy bramkę, mieliśmy swoje okazje. Jestem z tego meczu zadowolony. Zmiana Ślusarskiego była taktyczna, aby wzmocnić środek pola. Chcemy walczyć w każdym meczu. Ważne, by pracowała cała drużyna, w niedziele gramy kolejny mecz i ta drużyna i ten stadion powinni otrzymać to, co im się należy.

Trener Sportingu Braga Domingos: - Ten mecz kontrolowaliśmy do czasu błędu, po którym padła bramka. Mimo wszystko myślę, że dobrze graliśmy. Moi zawodnicy byli pod koniec meczu zmęczeni, bo to my prowadziliśmy grę, ale swój wpływ na tę sytuacje miała też pogoda i nie najlepszy stan boiska. To dopiero pierwsza część dwumeczu. Ten wynik niczego nie wyjaśnia. Za tydzień zagramy u siebie i moi piłkarze na pewno zagrają lepiej. Popełniliśmy jeden błąd i został on wykorzystany przez rywala".

Lech Poznań - Sporting Braga 1:0 (0:0)

Bramka: 1:0 Artjoms Rudnevs (72).

Żółte kartki: Jakub Wilk, Semir Stilić (Lech); Custodio, Helder Barbosa (Sporting).

Lech: Krzysztof Kotorowski - Marcin Kikut, Bartosz Bosacki, Manuel Arboleda, Seweryn Gancarczyk - Jakub Wilk (53. Jacek Kiełb), Sergiej Kriwiec, Semir Stilić, Ivan Djurdjević, Bartosz Ślusarski (46. Mateusz Możdżeń) - Artjoms Rudnevs (84. Vojo Ubiparip).

Sporting: Artur - Miguel Garcia, Kaka, Alberto Rodriguez, Silvio - Custodio, Lima, Hugo Viana, Helder Barbosa (68. Alan), Leandro Salino - Albert Meyong (87. Mossoro).

Sędziował: Władysław Biezborodow (Rosja). Widzów: 28 tysięcy. 

Grali inni

Szansę awansu do 1/8 finału LE pogrzebał praktycznie Anderlecht. Piłkarze z Brukseli przegrali u siebie z Ajaksem 0:3, a polski obrońca gospodarzy Marcin Wasilewski (rozegrał całe spotkanie) nie wykorzystał w 55. minucie rzutu karnego.

Niespodzianką jest porażka Rubina Kazań - mistrza Rosji z 2009 i 2010 roku - u siebie z Twente Enschede 0:2. Pod koniec stycznia z zespołu z Kazania odszedł pomocnik reprezentacji Polski Rafał Murawski (wrócił do Lecha).

Aris Saloniki - Manchester City 0:0
Rubin Kazań - Twente Enschede 0:2 (0:0)
Metalist Charków - Bayer Leverkusen 0:4 (0:1)
Napoli - FC Villarreal 0:0
Anderlecht Bruksela - Ajax Amsterdam 0:3 (0:1)
Besiktas Stambuł - Dynamo Kijów 1:4 (1:1)
Benfica Lizbona - VfB Stuttgart 2:1 (0:1)
BATE Borysów - Paris St. Germain 2:2 (1:1)

zew, PAP