- Joanna Kluzik-Rostkowska wzięła na siebie pełną odpowiedzialność za ten ruch, bez względu na to, czy był on słuszny, czy nie - ocenia. Jego zdaniem szefowa PJN pokazała, że nie jest "malowanym liderem". - Pokazała siłę i zdecydowanie w działaniu. Nie zadrżała jej ręka. W drodze do bycia "Iron Lady" udowodniła, że jest co najmniej lady Makbet - twierdzi Migalski.
Informując o "zakończeniu współpracy PJN z Bielanem" Kluzik-Rostkowska mówiła, że projekt PJN wymaga "poczucia solidarności i lojalności". Wcześniej w piatek szefowa klubu PJN zaapelowała do Bielana, by publicznie zdeklarował, że nie uczestniczy w działaniach PiS, mających osłabić lub rozbić PJN. W ocenie Kluzik-Rostkowskiej jej apel wynikał z "powtarzających się plotek o dwuznacznej roli Adama Bielana". Bielan komentując to żądanie powiedział, że nie ma zamiaru odpowiadać na żadne ultimatum i może jedynie powtórzyć, że nie prowadzi żadnych rozmów z PiS. Później Kluzik-Rostkowska oświadczyła, że współpraca z Bielanem dobiegła końca. Bielan uznał jej wypowiedź za niezrozumiałą.
zew, PAP