- Co to znaczy, że w katastrofie smoleńskiej zginęli politycy? - pyta w rozmowie z "Polską The Times" biskup Tadeusz Pieronek. - Zginęło również wiele osób, które z polityką nie miały nic wspólnego. Należało tę tragedię oddzielić od życia politycznego! - twierdzi hierarcha.
Pieronek patrzy na wydarzenia ostatniego roku "z zażenowaniem, a z drugiej strony z wielkim bólem". - Katastrofę mocno upolityczniono - ubolewa. Jego zdaniem, kontekst polityczny tragedii wywołał podziały między Polakami. - Do spraw z jednej strony wielkich, ale z drugiej bardzo ludzkich przyłożono miarę polityczną. Ta tragedia jest spoza tego świata, tymczasem wykorzystuje się ją do bieżących sporów - uważa biskup Pieronek.
Duchowny wątpi, by data 10 kwietnia stała się elementem dziedzictwa narodowego. - Ta data stanie się jakiegoś rodzaju punktem odniesienia. Ale na pewno nie można tego dnia porównywać z innymi ważnymi datami, jak na przykład 30 sierpnia 1980 roku - przekonuje biskup. Zdaniem Pieronka, katastrofa smoleńska nie była wydarzeniem przełomowym.
mb, "Polska The Times"
