Od środy złotoryjscy strażacy patrolują obszar swojego powiatu. Patrole mają zapobiegać wypalaniu traw.
Minionej doby dolnośląscy strażacy 335 razy wyjeżdżali do palących się pól. To, według straży, swoisty rekord. Największy pożar, w wyniku którego spłonęło 80 ha nieużytków, miał miejsce we wtorek wieczorem w Kluczowej (pow. ząbkowicki).
"Funkcjonariusze w oznakowanym wozie patrolujący teren nie tylko wyglądają sprawców podpaleń, ale także błyskawicznie będą informować jednostkę o zauważonym ogniu, co umożliwi stłumienie go w zarodku" - powiedział komendant Państwowej Straży Pożarnej w Złotoryi, Roman Mokrzycki.
Patrole objeżdżają przede wszystkim tę część powiatu, gdzie jest najwięcej nieużytków, czyli okolice Świerzawy i Wojcieszowa.
"Myślę, że sam wóz strażacki pojawiający się w okolicy będzie spełniał rolę prewencyjną i odstraszy podpalaczy" - mówił Mokrzycki.
Strażacy zwracają uwagę głównie na okolice lasów i dróg. Ich zdaniem, największe zagrożenia występują, gdy gęsty dym pojawia się na drodze. To znacznie ogranicza widoczność kierowcom. Trudno też, według strażaków, oszacować ogrom strat, jakie może spowodować pożar w lesie.
"Gdy nastanie wiosenna pogoda, wypalanie stanowi prawdziwą plagę, ale miniona doba stanowi niestety rekord w liczbie podjętych przez nas w interwencji" - powiedział oficer dyżurny Wojewódzkiego Stanowiska Kierowania Państwowej Straży Pożarnej we Wrocławiu.
"Każdy wyjazd do wypalanych traw to ogromne koszty, za które w rezultacie płaci każdy z nas, podatników" - podkreślają strażacy. Mówią, że przyjeżdżając na miejsce zastają zwykle ludzi, którzy tłumaczą, że tylko gaszą. Dlatego bardzo trudno jest "złapać za rękę" i ukarać winowajców.
nat, pap
"Funkcjonariusze w oznakowanym wozie patrolujący teren nie tylko wyglądają sprawców podpaleń, ale także błyskawicznie będą informować jednostkę o zauważonym ogniu, co umożliwi stłumienie go w zarodku" - powiedział komendant Państwowej Straży Pożarnej w Złotoryi, Roman Mokrzycki.
Patrole objeżdżają przede wszystkim tę część powiatu, gdzie jest najwięcej nieużytków, czyli okolice Świerzawy i Wojcieszowa.
"Myślę, że sam wóz strażacki pojawiający się w okolicy będzie spełniał rolę prewencyjną i odstraszy podpalaczy" - mówił Mokrzycki.
Strażacy zwracają uwagę głównie na okolice lasów i dróg. Ich zdaniem, największe zagrożenia występują, gdy gęsty dym pojawia się na drodze. To znacznie ogranicza widoczność kierowcom. Trudno też, według strażaków, oszacować ogrom strat, jakie może spowodować pożar w lesie.
"Gdy nastanie wiosenna pogoda, wypalanie stanowi prawdziwą plagę, ale miniona doba stanowi niestety rekord w liczbie podjętych przez nas w interwencji" - powiedział oficer dyżurny Wojewódzkiego Stanowiska Kierowania Państwowej Straży Pożarnej we Wrocławiu.
"Każdy wyjazd do wypalanych traw to ogromne koszty, za które w rezultacie płaci każdy z nas, podatników" - podkreślają strażacy. Mówią, że przyjeżdżając na miejsce zastają zwykle ludzi, którzy tłumaczą, że tylko gaszą. Dlatego bardzo trudno jest "złapać za rękę" i ukarać winowajców.
nat, pap