PO: kolejni parlamentarzyści niezadowoleni ze swoich miejsc na listach

PO: kolejni parlamentarzyści niezadowoleni ze swoich miejsc na listach

Dodano:   /  Zmieniono: 
Michał Marcinkiewicz uważa, że "szóstka" to dla niego zbyt niska pozycja (fot. Facebook) 
Szczeciński poseł PO Michał Marcinkiewicz zapowiada odwołanie do zarządu krajowego partii w sprawie swego miejsca na liście wyborczej. Poseł uważa, że szósta pozycja na liście, którą otrzymał, jest zbyt odległa. Odwołując się do władz krajowych Platformy Marcinkiewicz dołączy do grona innych posłów PO, którzy także zapowiedzieli takie kroki. Według nieoficjalnych informacji odwoływać chce się także senator ze Szczecina Jan Olech.

Wcześniej odwołanie się do władz krajowych w sprawie miejsca na liście zapowiedziała już Joanna Mucha (Lublin). Odwoływać mają się także m.in.: Krzysztof Tyszkiewicz (Warszawa), Łukasz Gibała (Kraków) i Maciej Orzechowski (Kalisz). Z  miejsca na liście niezadowolony jest też Antoni Mężydło (Toruń). Nadzieję na zmianę decyzji władz regionalnych przez władze krajowe ma minister ds. równego traktowania kobiet i mężczyzn Elżbieta Radziszewska (Piotrków Trybunalski), której nazwisko w ogóle nie znalazło się na liście wyborczej. Najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu zbierze się zarząd krajowy PO, aby zająć się listami wyborczymi, których kształt do  tej pory ustalały regiony.

"Dlaczego mnie nie docenili?"

Marcinkiewicz tłumaczył, że będzie odwoływać się do  zarządu krajowego "przeciwko umieszczeniu jego nazwiska na szóstej pozycji na liście wyborczej". Poseł nie ukrywa, że decyzja o umieszczeniu go na tak odległej pozycji jest dla  niego krzywdząca. Dodał, że jego praca jako posła nie została "oceniona i doceniona, tak jak wcześniej oceniali ją nawet sami decydenci". Przypomniał, że cztery lata temu, startując po raz pierwszy w wyborach do Sejmu znalazł się na piątym miejscu na liście. - Zależy mi, żeby lista była jak najlepsza pod kątem efektu wyborczego, jaki może przynieść - zapewnił. Marcinkiewicz startując w 2007 roku z piątego miejsca uzyskał drugi wynik na liście, tuż po Sławomirze Nitrasie, który miał jedynkę. Poseł zdobył 22,5 tys. głosów.

Marcinkiewicz pytany, czy wiąże swoją pozycję na liście ze startem z tej samej listy, z pierwszej pozycji, posła Bartosza Arłukowicza, podkreślił, że w jego opinii umieszczenie Arłukowicza na czele listy jest decyzją słuszną i dobrą dla PO, zarówno w skali kraju, jak i lokalnej. - Pozwala zagospodarować centrolewicowy elektorat, daje szanse na zdecydowane zwycięstwo w okręgu - ocenił.

Gawłowski "wycina" ludzi Nitrasa?

O "niesprawiedliwym" podziale miejsc na listach wyborczych w okręgu szczecińskim mówią także inni działacze lokalnych struktur Platformy, pragnący zachować anonimowość. Niezadowolenie z kształtu listy, to - jak tłumaczą - efekt działań szefa zachodniopomorskiej PO Stanisława Gawłowskiego. Działacze przypominają, że między nim a Nitrasem doszło do starcia w walce o  władzę w PO na Pomorzu Zachodnim. Ci, którzy opowiedzieli się za Nitrasem, są teraz karani - przykładem ma być właśnie Marcinkiewicz. - Od jakiegoś czasu w Szczecinie mówi się o konflikcie frakcji Nitrasa z Gawłowskim; Gawłowski chce rządzić jednoosobowo, a w Szczecinie nadal funkcjonuje silna frakcja, identyfikująca się z Nitrasem. Owszem, jest kilka osób, które przeszły na drugą stronę barykady, ale to raczej koniunkturaliści - tłumaczy członek szczecińskiej PO. Dla działaczy ze Szczecina dziwne jest, że Marcinkiewicza wyprzedzili posłanka Renata Zaremba i poseł Konstanty Oświęcimski. Ostatnie miejsce obecnego wojewody zachodniopomorskiego Marcina Zydorowicza uznają za afront wobec niego. - Być może Gawłowski, gdy Zydorowicz uzyska słaby wynik z ostatniego miejsca, będzie mieć pretekst, by postarać się umieścić na tym miejscu kogoś innego - spekuluje jeden z członków szczecińskiej PO.

Zarzuty o niesprawiedliwym konstruowaniu listy odrzuca szef zachodniopomorskiej PO Stanisław Gawłowski. - Poseł Marcinkiewicz miał okazję zgłosić swoje oczekiwania podczas rady regionu. Nie zabrał w swojej sprawie głosu. Byłbym zdziwiony, jeśliby zrobił to teraz, to  oznaczałoby, że cechuje go awanturnictwo - ocenił Gawłowski. Dodał, że poseł dostał najwyższe z możliwych miejsce, biorąc pod uwagę m.in. jego aktywność. - Jest raczej przeszacowany, a nie niedoszacowany - ocenił i dodał, że "lista jest arcylogiczna". Gawłowski nie zgodził się też z zarzutem, że "ludzie" Nitrasa są przez niego gorzej traktowani.

PAP, arb