Śladem "szalonej" krowy

Śladem "szalonej" krowy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nadal nie wiadomo skąd pochodziła krowa zarażona BSE. O wynikach policyjnego dochodzenia w tej sprawie tarnowska prokuratura poinformuje prawdopodobnie w poniedziałek.
Z dokumentów posiadanych przez ubojnię w Mochnaczce Wyżnej, gdzie dostarczono chorą krowę wynika jedynie, że została ona przywieziona z gospodarstwa w Świebodzinie w gm. Ciężkowice (pow. tarnowski). Nie oznacza to jednak, że tam się urodziła. Mogła - jak podejrzewają polskie służby weterynaryjne - zostać przywieziona ze Słowacji.

W Polsce nie ma systemu, który identyfikowałby zwierzę od jego urodzenia. Obecny system pozwala na identyfikację wyłącznie w momencie wprowadzenia zwierzęcia do obrotu.

Jak przyznał główny lekarz weterynarii kraju Piotr Kołodziej, obecna identyfikacja zwierząt w Polsce nie jest zgodna z wymaganiami Unii Europejskiej. "Na pytanie, kiedy odpowiedni system zacznie działać, powinna odpowiedzieć Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Według ich deklaracji, w tym roku na pewno rozpocznie się wprowadzanie identyfikacji i stworzenie bazy danych". Deklarowaliśmy rok czasu na zakończenie całej operacji. Być może będzie to pod koniec przyszłego roku - mówił Piotr Kołodziej.

"Chcemy mieć stuprocentową pewność, że to nie Talibowie przywieźli nam do Małopolski BSE, ale że ta krowa którą ubito w Mochnaczce, pochodziła z konkretnego gospodarstwa. Chcemy dojść jej rodowodu i czym była po drodze karmiona" - mówił żartem małopolski lekarz weterynarii Krzysztof Ankiewicz podczas konferencji prasowej.

Zapowiedział, że we wszystkich ubojniach w Małopolsce będą prowadzone wzmożone kontrole sanitarne, szczególnie pod kątem wykrywalności BSE.

em, pap

Czytaj też: BSE w Polsce!