Komorowski poznał raport przed obywatelami

Komorowski poznał raport przed obywatelami

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. prezydent.pl)
- Nie wystarczy szukać jakichś kozłów ofiarnych, warto jest uzdrowić mechanizmy, które doprowadziły do tej katastrofy - oświadczył Tomasz Nałęcz, zapowiadając stanowisko prezydenta w sprawie smoleńskiego raportu komisji Jerzego Millera i "działań, jakie trzeba podjąć" po ujawnieniu nieprawidłowości m.in. w Siłach Powietrznych.
Raport końcowy z prac komisji kierowanej przez szefa MSWiA został upubliczniony 29 lipca. Nałęcz pytany był w w Polsat News, kiedy Polacy usłyszą głos prezydenta w sprawie raportu. - Myślę, że już niedługo. Jestem pewien, że jeszcze w tym tygodniu - odpowiedział prezydencki doradca.

Prezydent przeczytał wcześniej niż obywatele

Nałęcz ujawnił, że prezydent poznał raport "wcześniej niż my wszyscy". - To jest zrozumiałe, jest zwierzchnikiem Sił Zbrojnych, jest pierwszym obywatelem - stwierdził Nałęcz. Powiedział, że raport analizuje Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, które "służy swoją pomocą w tej sprawie prezydentowi". - Są kwestie interesujące przecież wszystkich Polaków, dotyczące bezpieczeństwa państwa, polskich Sił Zbrojnych, za które prezydent konstytucyjnie jest bezpośrednio odpowiedzialny - mówił Nałęcz.

Zaznaczył, że Polacy poznają stanowisko prezydenta w tej sprawie oraz "w sprawie działań, które trzeba podjąć". - Bo to przecież nie wystarczy szukać jakichś kozłów ofiarnych, warto jest uzdrowić mechanizmy, które doprowadziły do tej katastrofy - oświadczył.

Komorowski powie "przy okazji"

Nałęcz, pytany czy prezydent planuje zwołać w tej sprawie specjalną konferencję prasową, zaprzeczył. - Nie, nie sądzę, myślę że nie zabraknie okazji. Zobaczymy, będzie 2 sierpnia nominacja nowego ministra obrony narodowej, być może wtedy znajdzie się okazja, być może następnego dnia - powiedział. Według niego, prezydent nie chce "z tego czynić jakiegoś wydarzenia medialnego, ale na pewno nie będzie ukrywał swego stanowiska".

Prezydent chce by Dęblin był stricte wojskowy

Jak Komorowski odebrał raport komisji Millera? - Odbiór prezydenta wiąże się z działaniami, które prezydent od dłuższego czasu już podejmuje jeśli chodzi o kwestie bezpieczeństwa, o funkcjonowanie polskich Sił Zbrojnych - stwierdził Nałęcz. Według niego prezydent "zdobył się na rzecz w pierwszej chwili wręcz szokującą", tzn. zawetował ustawę o utworzeniu Akademii Lotniczej w Dęblinie. - Prezydent, bardzo ceniąc tę placówkę, uważa że jej dalszy rozwój nie powinien iść w kierunku uczelni na poły cywilnej, zajmującej się lotnictwem, ale to powinna być uczelnia stricte wojskowa, specjalizująca się w mistrzostwie latania - tłumaczył prezydencki doradca.

Jak mówił, wojsku jest potrzebna wyspecjalizowana placówka, która "w większości nie będzie kształciła cywilów na użytek lotnictwa nie tylko wojskowego, tylko właśnie będzie kształciła wysokiej klasy lotników". Jak dodał, Sejm ponownie zajmie się prezydenckim wetem "już wkrótce, w drugiej dekadzie sierpnia". - Prezydent ma nadzieję, że wnioski płynące z raportu komisji Millera też będą istotne przy rozpatrywaniu tej konkretnej sprawy, wydawałoby się - na pierwszy rzut oka - nie wiążącej się z katastrofą - oświadczył.

Nie chcieli lądować, nie zdołali odejść

W raporcie polskiej komisji pod przewodnictwem ministra SWiA Jerzego Millera, wyjaśniającej okoliczności katastrofy smoleńskiej eksperci podkreślili m.in., że były braki w szkoleniu dotyczącym współpracy załogi pomiędzy sobą - efektem było to, że dowódca załogi był "nadmiernie obciążony". Wskazali również na nieprawidłowości w wyposażeniu lotniska i pracy rosyjskich kontrolerów - m.in. polska załoga mylnie była informowana, że jest na właściwej ścieżce i kursie.

Z raportu wynika m.in., że załoga Tu-154M, który 10 kwietnia ubiegłego roku rozbił się na lotnisku w Smoleńsku, chciała wykonać jedynie próbne podejście do lądowania, nie wykonała jednak automatycznego odejścia m.in. z powodu braków w wyszkoleniu w 36. specpułku. Komisja stwierdziła m.in., że piloci przewożący najważniejsze osoby w państwie nie ćwiczyli na symulatorach lądowania w skrajnie trudnych warunkach, przy wykorzystaniu systemu TAWS.

Po publikacji raportu do dymisji podał się minister obrony narodowej Bogdan Klich. Została ona przyjęta przez premiera. We wtorek prezydent powoła na stanowisko szefa MON wiceszefa MSWiA Tomasza Siemoniaka.

zew, PAP