Incydent na konwencji PJN. "10 tys. zł za miejsce na liście"

Incydent na konwencji PJN. "10 tys. zł za miejsce na liście"

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. mat. prasowe) 
Z udziałem Pawła Kowala odbyła się w Olsztynie konwencja wyborcza partii Polska Jest Najważniejsza, podczas której przedstawiono kandydatów na posłów w okręgu olsztyńskim i elbląskim. Doszło do incydentu - działaczka "S" oświadczyła, że chciała startować z list PJN, ale usłyszała, że będzie musiała zapłacić za miejsce na liście 10 tys. zł.
Listę PJN otwiera w Olsztynie przedsiębiorca i rolnik z podolsztyńskiej miejscowości Jonkowo Dariusz Porębski, drugi jest kętrzynianin Paweł Musiał, trzecia Urszula Krakowiak. Szef regionalnych struktur PJN w Olsztynie Tomasz Owsianik oświadczył, że partia ta liczy na zdobycie w tym okręgu 10 tys. głosów, co dałoby jej mandat sejmowy.

"Mamy już biuro"

W Elblągu listę otwiera Edward Pukin, który przedstawił siebie jako „elbląskiego pioniera". Drugi jest Adam Świergolski, nauczyciel z powiatu iławskiego, trzeci Tadeusz Kościuk. W obu okręgach PJN nie wystawia kandydatów do Senatu. Owsianik przyznał, że nie zdecydowano jeszcze o udzieleniu poparcia jakiemukolwiek kandydatowi do tej izby z innych ugrupowań.

- W warmińsko-mazurskim w PJN mamy już ponad 100 osób, mamy już biuro. Za chwilę będziemy opracowywać strategię kampanii w terenie – poinformował Owsianik. Obecni na konwencji działacze PJN w przerwie obrad wysyłali do premiera przygotowane wcześniej kartki pocztowe z pytaniem, czy po wyborach podniesie podatki.

Kowal: jesteśmy pewni siebie

Paweł Kowal na konferencji prasowej dziękował wszystkim kandydatom, którzy „zdecydowali się z PJN pójść w pionierską drogę, którą pewnie po latach będziemy mile wspominać". - Jesteśmy pewni siebie, czujemy się silni poparciem tych osób, które podpisywały nam listy. Jedna pani, która taki podpis złożyła ma 100 lat – podkreślał Paweł Kowal.

"Kazali mi płacić"

Podczas konferencji prasowej PJN doszło do incydentu z udziałem znanej w Olsztynie działaczki „Solidarności" Anny Niszczak, która poinformowała Kowala, że była zainteresowana startem w wyborach z list tej partii, ale zrezygnowała, ponieważ Owsianik miał jej powiedzieć, że będzie musiała zapłacić za miejsce na liście 10 tys. zł. - Odmówiłam, bo jestem biedna – podkreśliła Niszczak i dodała, że jeśli jej nie wierzą, mogą ją pozwać do sądu.

Owsianik publicznie zaprzeczył, by składał Niszczak takie propozycje, a Paweł Kowal podkreślił, że „w Polsce nie ma takiej możliwości prawnej". - Jeśli pani może wpłacić choćby 2 zł, to dobrze. My nie bierzemy pieniędzy publicznych. Ja sam ze swoich środków co miesiąc wpłacam na nasz komitet wyborczy, a ludzie, którzy startują w wyborach rzeczywiście starają się pozyskać więcej pieniędzy, ale wymogów żadnych nie ma – oświadczył Kowal.

zew, PAP