Palikot w Sejmie?

Palikot w Sejmie?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Od pewnego czasu we wszystkich sondażach można zauważyć prawidłowość - Ruch Palikota rośnie. Od 1 proc. doszedł do 6 proc. A są także badania, realizowane poza oficjalnymi ośrodkami badań opinii, dające Palikotowi ponad 7 proc. Są to badania uliczne i we wszystkich zbadanych okręgach ruch Janusza Palikota osiągnął ten poziom.
Palikot jeździł po Polsce, organizował struktury, spotykał się z każdym, kto chciał się z nim spotkać. Teraz zbiera owoce. Rejestracja list w całej Polsce i stworzenie w związku z tym komitetu ogólnokrajowego odnowiło Januszowi Palikotowi także przepustkę do mediów, nie tylko do oficjalnych programów wyborczych w telewizji publicznej, ale również do programów publicystycznych. Ruch Poparcie Palikota ma więc szansę na wprowadzenie do Sejmu kilkunastu swoich członków, zbierając głosy liberalnych obyczajowo młodych ludzi, dla których inne partie nie mają żadnej oferty. Liberalizm obyczajowy młodych Polaków jest wprawdzie nieco konserwatywny, jednak istnieje spora grupa społeczna, która nie odnajduje się w innych partiach.

Dziennikarka "Gazety Wyborczej" Ewa Siedlecka określiła Janusza Palikota mianem anarchisty. Pojęcie anarchizmu zostało tak redefiniowane, że właściwie można zgodzić się w części z tym określeniem. Palikot jest anarchistą werbalnym, używa języka jakiego tej pory w polskiej polityce nie używano - przynajmniej oficjalnie, że wspomnę tylko słowa pod adresem jednej z posłanek o "politycznej prostytucji". Także otwartość traktowania i przedstawiania pewnych tematów, takich jak sprawy praw kobiet, w tym prawa do zapłodnień in vitro i aborcji, legalizacji i depenalizacji używania miękkich narkotyków (Janusz Palikot współpracuje z ruchem społecznym, którego hasłem jest "uwolnić konopie"), związków partnerskich - to w polskiej polityce novum. To, czego poprawna politycznie lewica nie chce i boi się mówić, mówi wprost do kamer Palikot. Stąd jego popularność wśród młodzieży, rosnąca bardzo szybko. Palikot nie przyciąga tylko młodych, ale również liberalnie nastawionych wyborców SLD... i PO.

Jest jeszcze sprawa roli i miejsca Kościoła katolickiego w przestrzeni publicznej, w tym nauczanie religii w szkołach. Oponenci Janusza Palikota nie zdają sobie sprawy, ilu zdeklarowanych ateistów i agnostyków Ruch Palikota obudził i ośmielił. I jak sądzę, nie tylko niewierzących, ale również tych, którzy wiary nie odrzucają. Janusz Palikot przełamał dyskusję na ten temat i pokazał, że konserwatyzm Polaków ma jednak swoje granice, a dominacja Kościoła katolickiego w sferze społecznej, ale również i politycznej, coraz mniej się wyborcom podoba. Przyczyniła się również do tego sprawa Nergala, która buja, za przyczyną prawicowych dziennikarzy, polskimi mediami i wzbudziła gwałtowne reakcje hierarchów kościelnych. Duża część obywateli zaczęła się zastanawiać nie na tym, czy "malowany" szatan Darski ma w telewizji występować , czy nie, ale kto i z jakich pobudek ma dyktować, jakie wartości mają dostęp do mediów, a jakie nie. I zrozumiano, że wolność poglądów i słowa chce ograniczyć wojujący, ortodoksyjny katolicyzm.

Palikot nie jest jednak w pełni anarchistą, ponieważ ten łączy się egalitaryzmem, nawet z socjalizmem, a program gospodarczy Palikota to czysty liberalizm. Podatki według jednej stawki, zniesienie barier administracyjnych i barier przedsiębiorczości. Jego program nie ma praktycznie żadnych odniesień socjalnych, to program dla klasy średniej, tych, która "sobie radzi".

Jeżeli Ruch Palikota wejdzie do Sejmu, jaką w nim odegra rolę? Trudno prorokować. Będzie to jednak pierwsze od lat poważne przełamanie dominacji "bandy czworga", czterech formacji finansowanych z budżetu państwa. I nie musi to być wcale apogeum działalności Palikota. Kiedy Samoobrona Andrzeja Leppera weszła do Sejmu, odnosząc spektakularny sukces w roku 2005, był to początek jej końca. Janusz Palikot, liberalny lewicowiec ma szansę, przy słabszych wynikach SLD i PO, jeszcze urosnąć. I być tym, do którego Donald Tusk będzie musiał zadzwonić pierwszy...