Gen. Jaruzelski, główny oskarżony w procesie o sprawstwo kierownicze masakry robotników na Wybrzeżu w 1970 r. złożył po raz drugi wniosek o zwrot prokuraturze akt sprawy.
Twierdzi, że w akcie oskarżenia są luki, nieścisłości i przekłamania, a prokurator jest stronniczy.
Jeszcze przed formalnym złożeniem wniosku Jaruzelski rozesłał mediom jego obszerny tekst. Powtarza w nim wcześniejsze zarzuty wobec prok. Bogdana Szegdy.
Jego zdaniem, prokuratura nie przeprowadziła dochodzenia, które jednoznacznie ustaliłoby, kto strzelał do robotników w Gdańsku, Gdyni i Szczecinie - milicja, służba więzienna, wojsko, czy osoby cywilne.
Utrzymuje, że w akcie oskarżenia zostały pominięte istotne słowa z postanowienia z 1993 roku o umorzeniu śledztwa przez prokuraturę Marynarki Wojennej. Prokuratura zapisała, że w Szczecinie 17 grudnia 1970 r. wojsko strzelało w powietrze z trzeciego piętra podpalonego budynku Komendy Wojewódzkiej MO. Natomiast w akcie oskarżenia - dowodzi Jaruzelski - napisano jedynie, że żołnierze strzelali z trzeciego piętra budynku.
Wniosek Jaruzelskiego o zwrot sprawy prokuraturze nie jest pierwszym tego rodzaju wnioskiem. W maju ubiegłego roku Sąd Okręgowy w Warszawie już raz odrzucił taki wniosek. Sąd przyznał wtedy, że w akcie oskarżenia i w materiale dowodowym są braki, ale nie tak istotne, by uniemożliwiały prowadzenie procesu. Według sądu strony w trakcie procesu mogą składać różne wnioski, które naprawią te braki.
W sprawa Grudnia '70 dobiegła końca pierwsza część procesu - składanie wyjaśnień przez oskarżonych. Zarzuty odrzucali kolejno: Jaruzelski, były wicepremier PRL Stanisław Kociołek, były wiceminister obrony gen. Tadeusz Tuczapski oraz dowódcy wojska: Stanisław Kruczek, Mirosław Wiekiera, Wiesław Gop i Bolesław Fałdasz. Wszystkim grozi nawet dożywocie. Odpowiadają z wolnej stopy.
em, pap
Jeszcze przed formalnym złożeniem wniosku Jaruzelski rozesłał mediom jego obszerny tekst. Powtarza w nim wcześniejsze zarzuty wobec prok. Bogdana Szegdy.
Jego zdaniem, prokuratura nie przeprowadziła dochodzenia, które jednoznacznie ustaliłoby, kto strzelał do robotników w Gdańsku, Gdyni i Szczecinie - milicja, służba więzienna, wojsko, czy osoby cywilne.
Utrzymuje, że w akcie oskarżenia zostały pominięte istotne słowa z postanowienia z 1993 roku o umorzeniu śledztwa przez prokuraturę Marynarki Wojennej. Prokuratura zapisała, że w Szczecinie 17 grudnia 1970 r. wojsko strzelało w powietrze z trzeciego piętra podpalonego budynku Komendy Wojewódzkiej MO. Natomiast w akcie oskarżenia - dowodzi Jaruzelski - napisano jedynie, że żołnierze strzelali z trzeciego piętra budynku.
Wniosek Jaruzelskiego o zwrot sprawy prokuraturze nie jest pierwszym tego rodzaju wnioskiem. W maju ubiegłego roku Sąd Okręgowy w Warszawie już raz odrzucił taki wniosek. Sąd przyznał wtedy, że w akcie oskarżenia i w materiale dowodowym są braki, ale nie tak istotne, by uniemożliwiały prowadzenie procesu. Według sądu strony w trakcie procesu mogą składać różne wnioski, które naprawią te braki.
W sprawa Grudnia '70 dobiegła końca pierwsza część procesu - składanie wyjaśnień przez oskarżonych. Zarzuty odrzucali kolejno: Jaruzelski, były wicepremier PRL Stanisław Kociołek, były wiceminister obrony gen. Tadeusz Tuczapski oraz dowódcy wojska: Stanisław Kruczek, Mirosław Wiekiera, Wiesław Gop i Bolesław Fałdasz. Wszystkim grozi nawet dożywocie. Odpowiadają z wolnej stopy.
em, pap