Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych nie komentuje doniesień "Naszego Dziennika". Według informacji gazety w Boeingu, który 1 listopada lądował "na brzuchu" Warszawie, był "wyciśnięty" bezpiecznik awaryjnego wypuszczenia podwozia.
"Nasz Dziennik" twierdzi, że technicy z USA w kokpicie zastali "wyciśnięty" bezpiecznik. Według gazety, możliwe, że albo uległ uszkodzeniu, albo nie aktywowała go załoga. Zdaniem gazety wyłączony bezpiecznik oznacza, że dalsze procedury nie mogą zakończyć się powodzeniem.
- Nie komentujemy tej wiadomości. Do czasu wydania wstępnego raportu o tym zdarzeniu nie będziemy przekazywać żadnych wyników z badania - poinformował wiceprzewodniczący Komisji Maciej Lasek. Ekspert dodał, że "Komisja nie przekazywała oficjalnej wiadomości" w tej sprawie. Przedstawiciel PKBWL zapowiedział też, że raport wstępny może być gotowy pod koniec listopada. Obecnie komisja analizuje m.in. dokumentację techniczną oraz m.in. zapis pokładowych rejestratorów lotu.
Lecący z USA samolot PLL LOT Boeing 767 wylądował awaryjnie na stołecznym lotnisku po południu 1 listopada. Maszyna nie mogła wysunąć podwozia i lądowała "na brzuchu". Na pokładzie znajdowało się 220 pasażerów i 11 członków załogi. Uszkodzony samolot zablokował na kilkadziesiąt godzin oba pasy startowe lotniska. Ruch na Okęciu wznowiono późnym wieczorem 2 listopada.PAP, arb