Dorn: powrót do PiS? Straciłbym na tym

Dorn: powrót do PiS? Straciłbym na tym

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ludwik Dorn (fot. Wprost) Źródło:Wprost
- Niczego nie odwołuję, niczego nie będę powtarzał – tak Ludwik Dorn na antenie Programu III Polskiego Radia ucina dyskusję na temat swojej sytuacji w PiS-ie. Dorn, który zdobył mandat poselski startując w wyborach z listy Prawa i Sprawiedliwości nie wszedł w skład klubu parlamentarnego PiS i pozostaje w Sejmie posłem niezrzeszonym.
Dorn rozstał się z partią po wyborach w 2007 roku - krytykował wówczas PiS za to, że w partii brakuje wewnętrznej dyskusji, a Jarosławowi Kaczyńskiemu zarzucał, że ten otoczył się osobami bezkrytycznie akceptującymi wszystkie decyzje prezesa PiS. - Niczego nie odwołuje - podkreśla były marszałek Sejmu, który dodaje jednak, że poważniejszym problemem dla Polski są dziś "rządy PO, a nie nieporozumienia Ludwika Dorna z PiS-em". Dlaczego więc do PiS-u nie wróci? Były wicepremier podkreśla, że "pewne mechanizmy wewnętrzne w partii są dla niego nie do zaakceptowania". Na blogu polityk dodaje, że jego powrót nie byłby wielkim zyskiem dla PiS-u, a straty poniesione przez samego Dorna byłyby duże.

Były marszałek Sejmu skomentował również burzliwy przebieg "Marszu Niepodległości" zorganizowanego w Warszawie 11 listopada. Poseł uważa, że przepisem, nad którego zmianą można się zastanawiać w związku z zamieszkami w stolicy, jest zakaz zasłaniania twarzy w czasie zgromadzeń publicznych. Dorn podkreśla jednak, że taki zakaz nie może być bezwzględny, ponieważ są sytuacje, gdy maskowanie się jest naturalne – takie jak np. karnawałowe parady przebierańców. A dlaczego do zamieszek w ogóle doszło? - Widzę tchórzostwo, niekompetencję i indolencję władz publicznych, przede wszystkim prezydent Warszawy – przekonuje Dorn. Były minister spraw wewnętrznych tłumaczy, że organizatorom "Kolorowej Niepodległej" - lewicowej manifestacji, która stanęła na drodze marszu - należało postawić ultimatum i nakazać przeniesienie zgromadzenia w inne miejsce. Gdyby organizatorzy nie chcieli się do tego ultimatum zastosować należało - według Dorna - odmówić zgody na zgromadzenie organizowane przez środowiska lewicowe.

Według Dorna sprawą zamieszek w Warszawie powinna zająć się obecnie podkomisja sejmowa. - Bardzo bym chciał wiedzieć, jak wyglądały korespondencja, narady i sugestie Komendy Stołecznej Policji dla prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz przed przyjęciem przez nią zgłoszenia o organizowaniu przez środowiska lewicowe "Kolorowej Niepodległej". Były marszałek Sejmu uważa, że w związku z całą sprawą trzeba zadać kilka pytań - między innymi o to, czy policja monitorowała przyjazd obcokrajowców na pochody (kilka godzin przed rozpoczęciem "Marszu Niepodległości" porządek w stolicy zakłócili anarchiści z Niemiec).

MW, Polskie Radio Program III