Szef policji o 11 listopada: obie strony chciały konfrontacji, policja nie zawiodła

Szef policji o 11 listopada: obie strony chciały konfrontacji, policja nie zawiodła

Dodano:   /  Zmieniono: 
Policja - zdaniem gen. Andrzeja Matejuka - 11 listopada zachowywała się profesjonalnie (fot. Jakub Czermiński)
11 listopada obie strony, które demonstrowały na ulicach Warszawy, dążyły do konfrontacji i się do niej przygotowywały - ocenił szef policji gen. Andrzej Matejuk. Dodał, że działania funkcjonariuszy były profesjonalne, a ich cel został osiągnięty.

11 listopada gdy w stolicy doszło do zamieszek, w mieście odbywały się 23 zgromadzenia publiczne, m.in. wiec "Kolorowa Niepodległa" zorganizowany przez Porozumienie 11 listopada, oraz "Marsz Niepodległości" Obozu Narodowo-Radykalnego i Młodzieży Wszechpolskiej. Matejuk pytany, która ze stron była w konflikcie bardziej agresywna i odpowiada za to, że doszło do zamieszek, wskazał na uczestników przeciwstawnych zgromadzeń. - Myślę, że jedna i druga strona w dużej mierze odpowiada, m.in. dlatego, że jedna i druga strona do tych działań się przygotowywała - podkreślił szef KGP. - Nie wnikając w szczegóły: jedna i druga strona dążyła do konfrontacji - dodał.

"Policja była profesjonalna"

Matejuk poinformował też, że obecnie trwa szczegółowa analiza działań policji - to standardowa procedura w takich wypadkach. - Oczywiście będziemy się zastanawiać, czy można było te działania przeprowadzić inaczej, bo zawsze jest takie pytanie - zaznaczył. Podkreślił też, że główny cel działań funkcjonariuszy 11 listopada w Warszawie został zrealizowany - nie doszło do konfrontacji między uczestnikami zgromadzeń, które były wrogo do siebie nastawione. - Policjanci dobrze wykonali swoje zadanie - zaznaczył Matejuk. - Prawda jest taka, że policja działała profesjonalnie - dodał.

Prawo trzeba zmienić?

Szef policji pytany o to, dlaczego policja nie wkroczyła, gdy tłum zaatakował, a potem podpalił wóz transmisyjny TVN24 na pl. Na Rozdrożu. - To jest pytanie, na które w tej chwili nie możemy dać stuprocentowej odpowiedzi. Dowódca musiał w ciągu kilkudziesięciu sekund ocenić wszystko - jakie jest zagrożenie, czy jego siły, jakie ma do dyspozycji, są wystarczające - tłumaczył Matejuk. Dodał, że dowódca akcji uznał wówczas, że ma za mało ludzi, by interweniować bez narażenia uczestników zgromadzenia, którzy nie mieli miejsca na ucieczkę, oraz policjantów. Komendant główny poinformował też, że funkcjonariusz, którego dotyczy prowadzone przez prokuraturę śledztwo w sprawie skopania demonstranta, zostanie zawieszony w obowiązkach służbowych (po demonstracji policjant poszedł na zwolnienie lekarskie). Podkreślając, że w policji nie ma miejsca dla funkcjonariuszy łamiących prawo, Matejuk zapowiedział, że dalsze konsekwencje zostaną wyciągnięte po zakończeniu sprawy. - Poczekamy na wyroki sądowe - powiedział. Dodał, że przed incydentem funkcjonariusz ten, pracujący po cywilnemu, prawidłowo wykonywał swoje zadania.

Matejuk stwierdził, że należy zmienić prawo dotyczące demonstracji. Pytany, czy władze miasta prosiły policję o opinię przed manifestacjami zaplanowanymi na 11 listopada, szef policji wyjaśnił, że dzieje się tak zawsze przed tego typu imprezami. - Komendant stołeczny pokazywał, jakie są zagrożenia, ale musimy również wiedzieć, jakie jest prawo - tłumaczył szef policji.

Ile kosztował 11 listopada?

W wyniku starć demonstrantów z policją w dniu Święta Niepodległości zatrzymano 210 osób - 40 funkcjonariuszy zostało lekko rannych. Do szpitali przewieziono 30 osób, które odniosły obrażenia. Osoby zatrzymane po zamieszkach usłyszały łącznie 176 zarzutów - 111 dotyczyło wykroczenia polegającego na naruszeniu porządku publicznego, natomiast 65 osób jest podejrzanych o różne przestępstwa, z czego ponad połowa - o czynną napaść na funkcjonariusza. Wstępne straty policji oszacowano na 250 tys. zł, podczas zamieszek zdewastowano m.in. 14 radiowozów. Straty miasta wyceniono z kolei na 72 tys. zł. Znacznie więcej straciła telewizja TVN, której m.in. spalono wóz transmisyjny - stacja oszacowała swoje straty na 2 mln zł. Uszkodzeniu uległy też wozy transmisyjne Superstacji, Polsatu i Polskiego Radia. Pierwsza z tych stacji oszacowała swoje straty na 10 tys. zł, pozostałe nie podały szacunków.

PAP, arb