Exposé na trudne czasy

Exposé na trudne czasy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Donald Tusk nie wygłosił tym razem klasycznego exposé, w którym przedstawia się zazwyczaj ogólną wizję rządzenia państwem. Jednak bardzo konkretne wystąpienie premiera w Sejmie było najlepszym możliwym exposé na czas kryzysu. Premiera słuchali bowiem nie tylko posłowie i obywatele – ale również przedstawiciele banków, funduszy inwestycyjnych i agencji ratingowych. I to również ich – a może przede wszystkim ich – premier chciał przekonać, że rząd panuje nad sytuacją ekonomiczną państwa. Na wizje przyjdzie czas, gdy kryzys paneuropejski zostanie opanowany.
Cztery lata temu exposé premiera trwało rekordowe trzy godziny i siedem minut. Premier był w tamtym czasie pełen pozytywnej energii – co znalazło swój wyraz w treści wystąpienia premiera. Szef rządu mówił o wszystkim - o gospodarce, infrastrukturze, polityce zagranicznej. Nie poruszył jednak sprawy reformy finansów - były za to obietnice, projekty i prośby o zaufanie. Zresztą słowo „zaufanie" pojawiało się w tamtym exposé wyjątkowo często. I – chociaż większości obietnic Tusk nie spełnił – wyborcy zaufali mu do tego stopnia, że w wyborach z 9 października dali mu szansę na wygłoszenie drugiego exposé. 

To wystąpienie było już jednak inne – zamiast zapowiedzi i obietnic Tusk zaoferował nam konkrety. Premier poruszył sprawy, o których przez cztery lata mówił bardzo niechętnie – w jego exposé pojawiły się i zmiany w KRUS, i wydłużenie wieku emerytalnego, a także likwidacja wielu przywilejów i ulg oraz objęcie księży powszechnym systemem ubezpieczeń. To wszystko są reformy, wycinkowe, ale jednak reformy. Niektóre z nich – np. zmiany w KRUS – wywołają pewnie zgrzytanie zębów polityków koalicyjnego PSL, ale w tej kadencji Sejmu ludowcy będą się pewnie zgadzać na więcej, ponieważ muszą mieć świadomość, że ich miejsce przy boku premiera może zająć Janusz Palikot, a może i liberalny Leszek Miller.

Opozycji i komentatorom krytykującym premiera w wystąpieniu szefa rządu zabrakło odniesień do spraw ochrony zdrowia, czy szkolnictwa. Mnie zabrakło refleksji i pomysłu na zmiany na dwóch polach – przerośniętej i wciąż się rozrastającej administracji centralnej i samorządowej, a także na rynku pracy, na którym wciąż musimy borykać się z wysokim bezrobociem.

Nie jest jednak przypadkiem, że pomysły Donalda Tuska i ministra finansów Jacka Rostowskiego, dotyczą ulg podatkowych i oszczędności w budżecie. Zmniejszenie długu publicznego do 52 proc. PKB w roku przyszłym i do 47 proc. PKB do roku 2015 to także zarządzanie kryzysem. Owszem, może to spowodować zmniejszenie inwestycji wewnętrznych, popytu wewnętrznego i ograniczenie wzrostu PKB - ale za to przyczyni się do obrony złotówki i obecnego poziomu oprocentowania polskich papierów dłużnych. To sygnał dla inwestorów zagranicznych, że jesteśmy stabilnym krajem. Patrzymy na Włochy, Grecję, na Irlandię - i wyciągamy wnioski.

Lider PiS Jarosław Kaczyński tuż po exposé stwierdził, że wystąpienie premiera było "zręczne". Jest w tym pewna słuszność, ponieważ pomysły przedstawione przez premiera zostały zaprezentowane jako nieuniknione koszty obrony obywateli i państwa przed kryzysem. I tak jest faktycznie. Są jednak dwie sprawy warunkujące stabilność polskiej gospodarki i państwa. Po pierwsze, rządowi nie może zabraknąć determinacji i siły przy wdrażaniu pomysłów z exposé. Po drugie - Polska musi utrzymać wzrost gospodarczy. Aby to ostatnie było możliwe potrzebna jest zaś konkurencyjna gospodarka, zdolna do eksportu, a także stabilny popyt wewnętrzny. Zobaczymy, czy premier ma pomysł i na to.