Ta okropna globalizacja

Ta okropna globalizacja

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kryzys ekonomiczny zaskoczył mieszkańców Europy niemal tak samo, jak niegdyś zrobiły to dżuma, ospa i dwie wojny światowe. A wszystko przez niedorzeczne prawa ekonomii, które nie pozwalają nam wydawać więcej niż zarobimy (skandal!). Amerykanie zwalają winę na Europejczyków, ci oczywiście na Amerykanów, a wszyscy razem: na Azjatów, którzy swoją nadmierną pracowitością całkowice zepsuli nasz wspaniały świat. Gdzie szukać ratunku dla Starego Kontynentu? Niektórzy twierdzą, że w integracji absolutnej, która dla innych jest Armageddonem, zagładą cywilizacji, kultury i Bóg wie czego jeszcze.
Czekają nas wielkie zmiany, których ludzie, jak to ludzie, jak zwykle z całego serca się obawiają. "Jak zwykle", bo nie są to pierwsze zmiany i nie pierwsze strachy. No tak - ale przecież rewolucyjne zmiany były domeną historii, która - jak uczył nas Fukuyama - już się jakiś czas temu skończyła. W teraźniejszości czas się zatrzymał, a świat miał nieruchomo trwać w porządku pozwalając nam w spokoju pielęgnować własne ogródki. Zmiany? Panie, to nie w tym pokoleniu. A w pokoleniu po następnym pokoleniu, to już pewnie będzie koniec świata, bo przecież teraźniejszość jest zawsze przedostatnim rozdziałem historii. Dalej jest już tylko śmierć kultury, postposthumanizm, wojna jądrowa i kurczenie się wszechświata.

Dziś ludzie kurczowo trzymają się porządku, który zaprowadzili w swoim ogródku i nie chcą go utracić przez jakiś tam proces ogólnoogródkowej globalizacji. Bo globalizacja to kres tożsamości, zmierzch tradycji i w ogóle rozpłynięcie się wszystkiego, co wyjątkowe i jednostkowe w szarej, bezkształtnej masie. Spójrzcie na XXI wiek - nic szczególnego, wszyscy tacy sami, prawda? Ech ta bezwzględna globalizacja... A przecież globalizacja jest starsza niż kultura, niż państwa, a nawet narody. Globalizacja rozpoczęła się z chwilą, gdy myśliwi z wioski myśliwych zaoferowali zbieraczom z wioski zbieraczy wymianę skór na owoce. Potem było już z górki: podział pracy, specjalizacje, rozwój technologii, szlaki handlowe, pierwsze miasta, pierwsze państwa i tak dalej. Prawda, że straszna ta globalizacja? Ech, gdzie te piękne czasy polowania na mamuty z krzemiennymi oszczepami? Niestety: to se ne vrati.

Niektórzy twierdzą, że integracja Unii Europejskiej to koniec Europy takiej, jaką znamy. Bo przecież państwa narodowe nigdy wcześniej integracji tego rodzaju nie widziały i niezahartowane w surowych warunkach globalizacji nie poradzą sobie z nowym ładem. Nie widziała go przecież Europa czasów Rzymu, nie widziały kolejne niemieckie rzesze, ani Zjednoczone Królestwo. A co z Polską? Przetrwała rozbicie dzielnicowe, stulecia nieustannych wojen, utratę wolności, germanizację i rusyfikację, a teraz ma ponieść śmierć z rąk UE? Nasz kraj sam przecież powstał jako skutek integracji państw plemiennych w ramach swoistej unii, której przewodzili kolejno Mieszko i Bolesław Chrobry. Tysiąc lat temu jedną decyzją księcia zamieniono starych bogów Słowian na nowego, o którym wcześniej nad Wisłą i Wartą nie słyszano. Jedną decyzją króla narzucono wszystkim "nową tradycję" w postaci postu, opierającym się zaś wybijano zęby. Lokalne społeczności od Odry do Bugu, zbite w jeden naród, pozbawione zostały swoich historii i swoich bohaterów. W zamian podarowano im Polskę.

Wszystko, co uczynili pierwszy Piastowie, uczynili dla przyszłych pokoleń Polaków. Głównie z obawy o to, żeby nas, podzielonych pogan, nie zagarnęło Święte Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego. Minęło równo tysiąc lat i tyle się przez ten czas zmieniło, że wszystko zostało po staremu. W XXI wieku znów ponoć zagrażają nam Niemcy, tyle że teraz nie chcą nas germanizować. To wprawdzie umyka z pola widzenia ludziom z Nowogrodzkiej, ale "naród ciemny" wszystko przecież kupi. Tymczasem z badań zamieszczonych w ostatnim wydaniu niemieckiego "Focusa" wynika, że 60 proc. społeczeństwa niemieckiego nie chce wspólnej Europy, zaś 75 proc. żąda powrotu do marki. Kto wie, może Polacy przekonają się do Unii, gdy (jeśli?) ta już się rozleci? A kiedy już oddali się od nas wizja globalizacji i integracji w ramach Unii znów będziemy mogli sobie w spokoju ponarzekać, że na mapie świata los nas między Niemców i Rosjan wcisnął.