Tusk: naszą prezydencję chwalono właściwie wszędzie

Tusk: naszą prezydencję chwalono właściwie wszędzie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Donald Tusk, fot. KPRM 
- Polską prezydencję komplementowano właściwie w każdej stolicy UE - powiedział premier Donald Tusk. Szef rządu spotkał się z członkami tzw. korpusu prezydencji zaangażowanymi w organizację polskiego przewodnictwa w Radzie UE. Dziękował im za ciężką rzetelną pracę.
Szef rządu przyznał, że polska prezydencja rozpoczęła się w okolicznościach "delikatnie mówiąc - niełatwych". Przypomniał też, że  prezydencja po Traktacie Lizbońskim utraciła bardzo dużo kompetencji, a  zachowała bardzo dużo obowiązków. Jak mówił, zarówno przygotowaniom do prezydencji, jak i jej przebiegowi towarzyszyło poczucie bardzo dużej odpowiedzialności. - Bo  narzędzia - takie sobie, wyzwania bardzo duże, a oczekiwania jeszcze większe tu, w kraju, ale też oczekiwania międzynarodowej opinii publicznej - tłumaczył.

Chwalono nas wszędzie

Tusk przywołał słowa Martina Schulza - nowo wybranego przewodniczącego Parlamentu Europejskiego - który powiedział, że polska prezydencja była najlepszą od 15 lat. - Ja go później spytałem, dlaczego właściwie od 15 lat. A on powiedział: "Bo wcześniejszych nie pamiętam" - dodał premier. - Ja z takimi komplementami pod adresem Polski i pod waszym adresem spotykałem się właściwie w każdej europejskiej stolicy. Jestem najgłębiej przekonany, że zasłużyliście na te słowa - zaznaczył Tusk. Dziękował za "perfekcyjne przygotowanie Polski do prezydencji" oraz za pracę na rzecz reputacji naszego kraju. Podkreślił, że reputacja ta stała się istotnym narzędziem także w prowadzonej przez Polskę polityce zagranicznej. - Czymże innym jest rating, o jaki biją się dzisiaj wszystkie państwa świata, niż reputacją? - pytał premier. Do osiągnięć naszej prezydencji szef rządu zaliczył zakończenie prac nad tzw. sześciopakiem.

Tusk bluesa nie czuje

- Tym, którzy przeżywają bluesa po prezydencji, chciałem powiedzieć: nie czujcie bluesa, następna prezydencja za zaledwie 14 lat - mówił minister ds. europejskich Mikołaj Dowgielewicz podczas spotkania z  korpusem prezydencji. - Podobno, panie premierze, jest taki syndrom, że po prezydencji się czuje bluesa, czyli, że nie ma tyle pracy, ile byśmy chcieli - mówił Dowgielewicz. - Tym, którzy przeżywają bluesa po prezydencji chciałem powiedzieć: nie  czujcie bluesa - następna prezydencja za zaledwie 14 lat - podkreślił. - Ja nie czuję bluesa - wtrącił uczestniczący w uroczystości premier.

Zapamiętać do końca życia

Dowgielewicz zaznaczył też, że członkowie korpusu prezydencji ten intensywny okres 184 dni polskiego przewodnictwa będą zapewne pamiętać do końca życia. - To, na czym nam zależało w trakcie prezydencji: jedność Unii Europejskiej, takie podejście europejskie do budżetu UE, wspólna polityka energetyczna, otwarcie Unii także na wschodnich sąsiadów, to są wartości, które -  wydaje mi się - wprowadziliśmy czy wzmocniliśmy w DNA Unii Europejskiej. Myślę, że Unia Europejska po  naszej prezydencji jest piękniejszym tworem, niż była wcześniej -  dodał. Dowgielewicz podkreślił, że przygotowanie prezydencji trwało trzy lata, a były w to zaangażowane setki osób.

pap, ps