Kaczyński o Smoleńsku: to wygląda na zamach

Kaczyński o Smoleńsku: to wygląda na zamach

Dodano:   /  Zmieniono: 32
Jarosław Kaczyński (fot. PAP/Andrzej Hrechorowicz)
Jarosław Kaczyński ocenił, że w Polsce trwa "proces wymuszonej amnezji" w sprawie katastrofy smoleńskiej, która - jego zdaniem - "coraz bardziej wygląda na zamach". Prezes PiS przekonywał również, że katastrofa nie jest tylko sprawą polską.
- Jeżeli na pokładzie Tu-154M miały miejsce wybuchy, jeżeli ta katastrofa coraz bardziej wygląda na zamach, to oznacza to  nową jakość w międzynarodowej polityce - oświadczył Kaczyński, który wziął udział w telemoście z PE w ramach wysłuchania publicznego dotyczącego katastrofy smoleńskiej. Zdaniem prezesa PiS "tolerancja dla tej specyficznej nowej jakości może bardzo wielu bardzo drogo kosztować".

Kaczyński do europosłów: wiecie, że w Polsce nie chcą upamiętnić prezydenta?

Kaczyński przekonywał, że Polska ma święty obowiązek uczynić wszystko, aby prawda o  katastrofie smoleńskiej została ujawniona - niezależnie od treści tej prawdy. Prezes PiS odniósł się również do kwestii upamiętnienia ofiar katastrofy smoleńskiej. - Ci spośród uczestników dzisiejszego spotkania w PE, którzy nie znają polskich stosunków nie wiedzą, że tutaj toczy się walka o to, by ofiar katastrofy, w tym prezydenta Rzeczypospolitej, który zginął na służbie, nie upamiętniać - podkreślił prezes PiS. Dodał, że w Warszawie nie ma ani jednej tablicy, ani jednego pomnika, który by prezydenta Lecha Kaczyńskiego "w jakiś sposób upamiętniał".

Prezes PiS mówił też o przygotowaniach do drugiej rocznicy katastrofy smoleńskiej. - Dobrze wiedzieć, że kiedy dzisiaj przygotowujemy drugą rocznicę, to czyni się wszystko, by nam to  utrudnić, przy pomocy różnych chwytów administracyjnych uniemożliwia się czy chce się uniemożliwić zamontowanie odpowiednich urządzeń technicznych, które są potrzebne do tego, aby sposób obchodzenia tej rocznicy był właściwy - ubolewał Kaczyński. - Jest pytanie, o co tutaj w gruncie rzeczy chodzi, jaki jest sens tego wszystkiego, dlaczego to niezwykłe w historii nie tylko Polski wydarzenie zostało przez polskie władze w ten sposób potraktowane? - zastanawiał się prezes PiS.

- Chciałem skierować apel do parlamentarzystów z PE, ale poprzez nich także do władz państw UE, o to, aby na to spojrzały. Jeśli jesteśmy w  organizacji, która tworzy bardzo ścisłą współpracę, to ta sprawa w  jakiejś mierze nie jest tylko polską sprawą - podsumował.

"Dlaczego samolot spadł?"

Kaczyński mówił też, że dochodzenie do tej prawdy wymaga odpowiedzi m.in. na pytania dotyczące przyczyn katastrofy. - Dlaczego samolot spadł, dlaczego się tak bardzo rozpadł, dlaczego wszyscy zginęli - to są pytania, które trzeba postawić, znając prawa fizyki, wiedząc, że gdyby katastrofa wyglądała tak, jak było to  opisane w raportach rosyjskich, a także - niestety - w polskim oficjalnym raporcie - nie mogłaby mieć tego rodzaju następstw -  stwierdził. Dodał, że należy też wyjaśnić kwestie "działań politycznych związanych z rozdzieleniem wizyt, zachowań ówczesnych - i dzisiejszych -  władz polskich, zachowań ówczesnego ambasadora Rosji w Warszawie, w tym zachowań skandalicznych z punktu widzenia reguł dyplomatycznych -  zachowań, które odnosiły się do głowy polskiego państwa i na które polski MSZ w ogóle nie reagował".

"Skąd Sikorski wiedział, że zginęli?"

- Chciałbym wiedzieć, dlaczego minister spraw zagranicznych Polski już niewiele po 9 wiedział, że wszyscy zginęli. Skąd wiedział? Kilkanaście minut późnej wiedział już, że katastrofa była wynikiem błędu pilota. Skąd mógł to wiedzieć? - pytał Kaczyński. - Dlaczego oddano śledztwo Rosjanom i dlaczego nie przeprowadzono w  Polsce sekcji zwłok? Przecież to był elementarny obowiązek - podkreślił prezes PiS.

Kaczyński przyznał, do rozstrzygnięcia pozostało bardzo wiele spraw. - Jest ogromnie ważnym, aby prawda o tym wszystkim, o tym, co już wiemy, przede wszystkim prawda o tym, że cała wersja rosyjska, powtórzona później w wielkiej mierze przez Polskę, jest całkowicie bezpodstawna, ale także te inne prawdy, inne pytania, były znane opinii publicznej świata. Bo dzisiaj wiemy o tym, że nie są znane - zaznaczył. Prezes PiS ocenił też, że polska dyplomacja nie tylko nie zapobiegała rozpowszechnianiu "fatalnych i nieprawdziwych informacji", ale - jak mówił - "mamy wiele przesłanek, żeby sądzić, że w tym uczestniczyła".

PAP, arb