RPO walczy z inwigilacją. "Interwencja u Tuska nie pomogła"

RPO walczy z inwigilacją. "Interwencja u Tuska nie pomogła"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Irena Lipowicz (fot. PAP/Tomasz Gzell) 
- Nie ma powodu, by uprawnione instytucje miały aż tak szerokie możliwości w zakresie dostępu do danych telekomunikacyjnych obywateli, m.in. billingów - oceniła rzecznik praw obywatelskich prof. Irena Lipowicz.
- Nie ma powodu, żeby korzystać z aż takiego zakresu billingów oraz pewnych nowych form, które technicznie są już możliwe, a nie zostały jeszcze wystarczająco uregulowane prawnie -  powiedziała rzecznik praw obywatelskich prof. Irena Lipowicz. Oceniła też, że sprawa ta jest "niezwykle doniosła dla obywateli".

Inwigilacja na wielką skalę

Według danych za 2011 r., jakie Urząd Komunikacji Elektronicznej uzyskał od operatorów, uprawnione instytucje - sądy, prokuratura, policja, Straż Graniczna, służby specjalne, Żandarmeria Wojskowa i  Służba Celna - wysłały do firm telekomunikacyjnych ponad 1,8 mln wniosków o udostępnienie danych - billingów, informacji o abonentach (właścicielach danego numeru) oraz danych o lokalizacji telefonów komórkowych, a więc także ich właścicieli; statystyki te nie dotyczą podsłuchów. W 2010 r. uprawnione organy pytały o te dane 1,4 mln razy, co było wówczas rekordem w UE.

Tusk nie pomógł

RPO przypomniała, że w ubiegłym roku skierowała do Trybunału Konstytucyjnego skargę na korzystanie z danych telekomunikacyjnych. Wcześniej wystąpiła z tą sprawą do premiera Donalda Tuska. - Miałam nadzieję w poprzedniej kadencji, że uda się załatwić sprawę bez skargi do Trybunału. Ponieważ jednak mimo obiecujących projektów to nie nastąpiło, skarga była niezbędna - tłumaczyła Lipowicz. Jak powiedziała TK poinformował jej biuro, że z rozpatrzeniem skargi dot. retencji danych czeka na stanowiska Prokuratora Generalnego i Sejmu oraz że rozważano kwestię połączenia sprawy z inną skargą RPO, dotyczącą inwigilacji.

- Wiemy już, że skargi zostały połączone - powiedziała Lipowicz. Dodała, że Sejm przygotował stanowisko na początku marca (opinia prokuratury trafiło do TK w grudniu 2011 r.). - Mam nadzieję, że obecnie już oczekujemy tylko rozstrzygnięcia Trybunału Konstytucyjnego -  powiedziała Lipowicz. Powtórzyła, że uprawnienia, jakie uprawnionym instytucjom dają zaskarżone przepisy są zbyt szerokie. - Sądzę, że  Trybunał Konstytucyjny wskaże, że ten zakres w obronie naszych praw i  wolności musi być bardziej precyzyjnie określony, ale pod względem przesłanek materialnych, dlaczego ma być dostęp do danych - powiedziała RPO. Jak tłumaczyła, przesłanką do zbierania danych mogłyby być wartości, które są zagrożone, np. niebezpieczeństwo utraty życia.

Państwo będzie przechowywać dane krócej?

W lutym Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji zaprosiło do  dodatkowych konsultacji dotyczących projektu zmian w prawie telekomunikacyjnym. Resort zaproponował skrócenie z 24 do 12 miesięcy okresu retencji, czyli przechowywania danych. Jak deklarują autorzy projektu, pozyskiwanie i przetwarzanie danych przez sądy, prokuratury i  służby zostanie poddane większej kontroli. Zdaniem RPO ograniczenie przechowywania danych do jednego roku byłoby krokiem w dobrym kierunku. - W porównaniu z obecnym stanem prawnym 12 miesięcy to byłby ogromny postęp - powiedziała Lipowicz.

W sierpniu 2011 r. RPO zaskarżyła do Trybunału Konstytucyjnego przepisy ustaw o policji, Straży Granicznej, kontroli skarbowej, Żandarmerii Wojskowej, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Agencji Wywiadu, Centralnym Biurze Antykorupcyjnym, Służbie Kontrwywiadu Wojskowego i Służbie Wywiadu Wojskowego m.in. w zakresie udostępniania im danych telekomunikacyjnych. RPO kwestionuje m.in., że ustawy nie  regulują precyzyjnie celu gromadzenia danych telekomunikacyjnych oraz  nie nakazują służbom niszczenia tych, które okażą się nieprzydatne. Termin sprawy przed TK nie został na razie wyznaczony.

ja, PAP