SLD chce referendum emerytalnego. Wniosek po świętach

SLD chce referendum emerytalnego. Wniosek po świętach

Dodano:   /  Zmieniono: 
Sojusz sprzeciwia się rządowym planom wydłużenia i zrównania wieku emerytalnego dla kobiet i mężczyzn fot. Wprost 
Po świętach wielkanocnych klub SLD spotka się z premierem Donaldem Tuskiem w sprawie reformy emerytalnej, później planuje złożyć w Sejmie, zapowiadany od dawna, własny wniosek o referendum w sprawie wydłużenia wieku emerytalnego.

Spotkanie z Tuskiem było planowane wcześniej na przedświąteczny czwartek, jednak ostatecznie zostało przesunięte o tydzień. Sojusz sprzeciwia się rządowym planom wydłużenia i zrównania wieku emerytalnego dla kobiet i mężczyzn - chce, by to Polacy wyrazili zgodę na  proponowane zmiany. SLD postuluje ponadto, by oprócz wieku, to staż pracy dawał prawo do przejścia na emeryturę. - Cały czas zbieramy podpisy, mamy już ich ponad 400 tysięcy. Chcielibyśmy złożyć nasz wniosek w Sejmie jeszcze przed kongresem SLD, który odbędzie się 28 kwietnia - powiedział rzecznik Sojuszu Dariusz Joński. Kongres SLD ma wybrać nowe władze partii.

2 pytania

Sojusz chce, by Polacy w referendum odpowiedzieli na dwa pytania: czy  zgadzają się na wydłużenie i zrównanie wieku emerytalnego kobiet i  mężczyzn do 67. roku życia oraz czy zgadzają się, żeby kobieta z  35-letnim stażem pracy i mężczyzna z 40-letnim stażem pracy mieli prawo przejść na emeryturę przed osiągnięciem wieku emerytalnego.

Była prezes ZUS Anna Bańkowska wyjaśniła że chodzi o to, by dać możliwość wyboru kryterium. - Część osób mogłaby przechodzić na emeryturę w oparciu o ustawowy wiek emerytalny, a ci z tym długim stażem pracy -  bez względu na wiek, czyli de facto przed wiekiem emerytalnym. Chodzi o  to, aby ludziom, którzy mają już długi staż pracy, a nie mają pracy i  środków do życia dać prawo do wypracowanej przez nich emerytury -  zaznaczyła Bańkowska.

Same plusy?

Zdaniem posłanki SLD, tego typu rozwiązania mają "same plusy". "Byłoby to zachętą do tego, by nie pracować na czarno czy na umowy śmieciowe - ludziom opłacałoby się mieć jak najdłuższy okres składkowy, po to, by po uzbieraniu tych lat przejść na emeryturę. Do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych wpływałyby wyższe składki, FUS byłby w lepszej kondycji społecznej, państwo nie musiałoby do niego dopłacać" -  przekonywała Bańkowska.

Podczas spotkania z premierem politycy SLD chcą nie tylko przekonywać go, by zgodził się na przeprowadzenie referendum, oczekują też, że szef rządu przedstawi dokładne wyliczenia, ile będą wynosiły emerytury częściowe, o których mówi rząd. Według Jońskiego z szacunków, którymi dysponuje Sojusz, wynika, że kwoty te będą oscylować wokół kilkuset złotych. - Będziemy się chcieli dowiedzieć wreszcie, jakie wyliczenia w tej sprawie ma rząd. Wiem, że oni mają takie prognozy, tylko że one są tak niskie, że politycznie nie opłaca im się tego pokazać - zaznaczył Joński.

Założenia koalicji

W ubiegłym tygodniu premier Donald Tusk i wicepremier Waldemar Pawlak (PSL) przedstawili wspólnie założenia reformy emerytalnej. Wiek emerytalny kobiet i mężczyzn ma zostać podniesiony do 67 lat; 65-letni mężczyźni i 62-letnie kobiety będą mogli przejść na emeryturę częściową, która wyniesie 50 proc. wypracowanej emerytury. Reformy na pewno nie poprą PiS i Solidarna Polska; Ruch Palikota skłania się do głosowania za propozycjami rządu, nie wyklucza jednak, że  może ostatecznie wstrzymać się od głosu.

W zeszły piątek Sejm odrzucił wniosek NSZZ "Solidarność" o  przeprowadzenie referendum w sprawie wydłużenia wieku emerytalnego. "S" chciała zapytać Polaków czy są pozostawieniem obecnego wieku przechodzenia na emeryturę (60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn), czy chcą, by został on podniesiony do 67 roku życia.

eb, pap