W wyniku ostrych walk, które wybuchły w ostatni piątek między syryjską armią a rebeliantami w mieście Hula w prowincji Hims na zachodzie Syrii, śmierć poniosło ponad 100 osób. Masakrę w Huli potępiła Rada Bezpieczeństwa ONZ. Władze Syrii zaprzeczyły w niedzielę, że siły rządowe stoją za masakrą.
"Odpowiedzialność za kontynuację przemocy w Syrii spoczywa przede wszystkim na władzach w Damaszku. Stwierdzona przez obserwatorów ONZ dyslokacja wojsk rządowych dysponujących ciężką bronią i jej użycie na terenie wielu syryjskich miast zagrażają ludności cywilnej i stanowią jaskrawe pogwałcenie warunków obowiązującego rozejmu" - czytamy w oświadczeniu resortu spraw zagranicznych.
W komunikacie MSZ wyrażono przekonanie, iż "odpowiedzialni za zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości w konflikcie syryjskim staną we właściwym czasie przed obliczem międzynarodowego wymiaru sprawiedliwości i zostaną należycie ukarani".
Rozlew krwi i represje w Syrii trwają mimo ogłoszonego na początku kwietnia przez wysłannika ONZ i Ligi Arabskiej Kofiego Annana zawieszenia broni i obecności w tym kraju ok. 150 obserwatorów ONZ.
Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka w wyniku trwającego od marca 2011 r. konfliktu zbrojnego między przeciwnikami prezydenta Asada a siłami rządowymi zginęło już około 11 tys. ludzi.sjk, PAP