Napieralski odpowie za słowa o oderwaniu Śląska od Polski?

Napieralski odpowie za słowa o oderwaniu Śląska od Polski?

Dodano:   /  Zmieniono: 
W 2010 r. Napieralski powiedział w Polskim Radiu, że dziwi się, iż na Śląsku PO zawiązała koalicję z RAŚ, czyli z ugrupowaniem, które chce oderwać Śląsk od Polski (fot. Wprost)Źródło:Wprost
Nie było moją intencją sugerowanie, by Ruch Autonomii Śląska dążył do oderwania Śląska od Polski - powiedział w sądzie był szef SLD Grzegorz Napieralski, pozwany przez RAŚ, który żąda od niego przeprosin i wpłaty tysiąca zł na cel dobroczynny.

30 maja Sąd Okręgowy w Warszawie zamknął cywilny proces w tej sprawie i odroczył wyrok do 13 czerwca. Sąd przesłuchał Napieralskiego oraz biegłego konstytucjonalistę doc. Ryszarda Piotrowskiego, powołanego na wniosek pozwanego.

"Chodzi o to, żeby kawałek Polski nie był kawałkiem Polski"

W 2010 r. Napieralski powiedział w Polskim Radiu, że dziwi się, iż na Śląsku PO zawiązała koalicję z RAŚ, czyli z ugrupowaniem, które chce oderwać Śląsk od Polski. Na uwagę, że Ruch chce autonomii regionu, a nie oderwania go od kraju, Napieralski powiedział: "Mówmy prostym językiem. Chodzi o to, żeby kawałek państwa polskiego nie był kawałkiem państwa polskiego".

Ruch zapowiedział pozew. Rzecznik SLD Tomasz Kalita tłumaczył wtedy, że szef SLD zwracał tylko uwagę na zagrożenie, jakie ma wynikać z  sojuszu PO z RAŚ, bo może to wzmacniać tendencje autonomiczne.

Ruch Autonomii Śląska żąda przeprosin od Napieralskiego

W pozwie RAŚ żąda, by sąd nakazał Napieralskiemu przeprosiny w  Polskim Radiu za naruszenie dóbr osobistych Ruchu oraz wpłatę tysiąca zł na hospicjum w Mysłowicach. Według RAŚ wypowiedź lidera SLD naruszyła dobre imię ruchu i jest nieprawdziwa. - Celem RAŚ jest przekazanie większych uprawnień regionom, a zasadniczym zamiarem: autonomia Śląska na wzór tej z lat II RP - powiedział pełnomocnik RAŚ, radca prawny Bartosz Wróblewski.

Adwokat pozwanego mec. Liwiusz Laska wniósł o oddalenie pozwu. Mówił, że proces jest "próbą zamknięcia ust konkurentom politycznym". Jego zdaniem wypowiedź Napieralskiego była podyktowana interesem publicznym, gdyż wyrażała niepokój, że RAŚ stał się częścią organów samorządowych.

"Chcą odłączyć Śląsk od Polski"

30 maja Napieralski zeznał, że wyrażał obawę co do koalicji PO z RAŚ. Mec. Wróblewski spytał go o słowa, że ludzie RAŚ "chcą odłączyć Śląsk od Polski". Napieralski odparł, że nie wypiera się tych słów, ale dodał, że wypowiadał je w szerszym kontekście i doprecyzował je. Podkreślił, że nie było jego intencją sugerowanie, aby RAŚ chciał odłączenia Śląska od Polski. Dodał, że krytykował zaś filozofię Ruchu, aby stworzyć odrębną jednostkę administracyjną, która uszczuplałaby władztwo Sejmu - co pozwany odbierał jako groźbę utraty jednolitości państwa.

Piotrowski zeznał, że autonomia nie wiąże się z odebraniem części suwerenności państwa, bo pewna sfera zagadnień jest zastrzeżona tylko dla państwa. Zarazem dodał, że realizacja planów RAŚ oznaczałaby odejście od zasady jednolitości państwa.

"Przed wojną Śląsk był przecież częścią Polski"

Według biegłego nie jest np. jasne, czy po ewentualnej autonomii Śląska tamtejsze sądy wydawałyby wyroki w imieniu RP czy też regionu. - Statut organiczny Śląska (roboczy dokument programowy RAŚ - przyp.red.) nie  przesądza relacji między ustrojem sądów w regionie a sądownictwem RP -  wyjaśnił Piotrowski. Uznał on statut za akt, który "w istocie zmienia Konstytucję RP".

Mec. Laska podkreślał wcześniej, że RAŚ nie mówi o oderwaniu się od  Polski, bo w świetle prawa byłoby to przestępstwem. - Mówienie nieprawdy przeciw konkurentowi politycznemu nie może być w interesie publicznym -  replikował Wróblewski. - Przed wojną Śląsk był przecież częścią Polski -  dodał.

Istniejący od 20 lat RAŚ po raz pierwszy po wyborach samorządowych w  2010 r. znalazł się w regionalnym sejmiku. Uzyskał ok. 8,5 proc. poparcia i trzy mandaty w 48-osobowym sejmiku. Wybory wygrała PO, która zdobyła 22 mandaty. Jej działacze zawarli koalicję z RAŚ i PSL.

Aby nie przegrać procesu o ochronę dóbr osobistych, pozwany musi dowieść, że mówił prawdę albo co najmniej wykazać, że jego działanie nie  było bezprawne, gdyż kierował się interesem publicznym.

sjk, PAP