Konsul pomoże w... znalezieniu agencji towarzyskiej?

Konsul pomoże w... znalezieniu agencji towarzyskiej?

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. sxc.hu) Źródło:FreeImages.com
Chcą, aby podać im adres agencji towarzyskiej, załatwić zdjęcie z autografem Lecha Wałęsy, zamówić w środku nocy taksówkę, przekonać miejscową policję, mówią że śledzi ich UFO - to niektóre z nietypowych próśb, z którymi do naszych konsulów zwracają się za granicą Polacy.

Przebywającym poza krajem niektórym naszym rodakom nie brakuje fantazji i gdy tylko coś nie idzie po ich myśli, żądają od naszych przedstawicieli dyplomatycznych wsparcia. O "przypadkach Polaków za granicą", prosząc o zachowanie anonimowości, opowiadają konsulowie z kilku stolic z całego świata.

Przypadki transportowe

Godz. 2 w nocy, dzwoni telefon alarmowy ambasady RP w jednym z krajów skandynawskich, nie jest to jednak zgłoszenie poważnego wypadku z udziałem Polaków, a prośba o pomoc w zamówieniu taksówki na powrót do domu.

Problemy transportowe Polaków są dość powszechne i niezależne regionu świata. Do jednego z konsulatów w Ameryce Południowej zadzwoniła np. osoba z Polski, prosząc, aby konsul odebrał ją z lotniska i przewiózł ok. 350 km do innej miejscowości.

Zaskoczonemu dyplomacie wyjaśniła, iż wybiera się na wakacje do rodziny, niemniej jednak nikt z bliskich nie może wyjechać po nią na lotnisko, a ponieważ nie zna języka angielskiego i nie chce podróżować sama, prosi o zorganizowanie transportu. Wyjaśnienia konsula, iż prośba tego rodzaju nie może być spełniona, spotkały się z dużym niezadowoleniem.

Przypadki nocnych marków

Nasza ambasada w sąsiadującym z Polską kraju: jeden z piątków, ok. 2 w nocy, dzwoni telefon od obywatela - oburzony stosunkiem miejscowych do Polaków chce dyskutować na temat sytuacji naszych rodaków w tym kraju.

Innym razem na telefon alarmowy skandynawskiej placówki o północy dzwoni Polak i domaga się w mediacji z ochroną dyskoteki. Powód - nie chcieli go wpuścić do lokalu.

Do Ambasady RP w północnej Afryce zadzwonił amator damskich wdzięków i chciał, by konsulowie wskazali mu agencję towarzyską lub miejsce, w którym można znaleźć prostytutki.

Przypadki UFO, stukania i "ochrony satelitarnej"

Inna kategoria petentów nie jest może tak zuchwała, ale swoimi prośbami i tak potrafi wprawić w osłupienie dyplomatów. Od naszych przedstawicieli w jednym z krajów skandynawskich Polka chciała np. pomocy w przekonaniu miejscowej policji, że jest śledzona przez obcą cywilizację.

Do wydziału konsularnego naszej ambasady w innym państwie europejskim złożony został pisemny wniosek o zapewnienie "ochrony satelitarnej". Dyplomaci nie byli w stanie spełnić prośby. Do tej samej placówki zwrócił się obywatel z żądaniem interwencji konsula w sprawie uporczywego nocnego stukania, które dochodziło z mieszkania zajmowanego przez Polaków.

W podobnej sprawie ktoś zwrócił też do naszych dyplomatów w innej stolicy. Chodziło mianowicie o udanie się do prywatnego mieszkania w celu przekonania się, że sąsiad zakłóca ciszę nocną.

Nieaktywny na Facebooku - niech konsulowie szukają

Jak przekazują konsulowie, wśród standardowych spraw związanych z poszukiwaniem osób i ustaleniem adresów osób zamieszkałych na terenie danego okręgu konsularnego coraz częściej zdarzają się prośby od osób, które otwarcie wskazują, iż poszukują kogoś, gdyż nie jest on/ona dostępny na portalach społecznościowych.

Ostatnio urząd konsularny w jednym z państw Ameryki Północnej otrzymał prośbę od osoby z Polski, by poszukiwać znajomego na terenie tego kraju, gdyż znajomy przez miesiąc nie był aktywny na Facebooku.

Pomóżcie przemycić małpkę!

Pracujący w południowej Azji Polak przygarnął dwumiesięczną małpkę, po czym zgłosił się do naszej placówki z prośbą o udzielenie mu oraz zwierzęciu pomocy konsularnej. Według niego miała ona polegać na wydaniu dokumentu potwierdzającego jego opiekę nad ssakiem, a także pozwoleniu na przewóz go do Polski.

W czasie oczekiwania na odpowiedź, czy taki "import" będzie możliwy, mężczyzna regularnie przedstawiał nowe pomysły na wywiezienie małpki. Jak wspominają pracownicy konsulatu, najciekawsze z nich to:

1) nielegalne przekroczenie granicy do sąsiedniego kraju i ucieczka przez granicę chińską do Rosji, a następnie próba przedostania się do Polski;

2) wylot samolotem, gdzie na lotnisku zwierzę miałaby przemycać jego znajoma, która udawałaby, że jest w zaawansowanej ciąży;

3) przewiezienie małpki w bagażu;

4) znalezienie statku, którego kapitan byłby gotów na przemycenie zwierzęcia do Polski drogą morską;

5) ubieganie się o azyl w ambasadzie Białorusi.

Zdesperowany wielbiciel zwierząt planował też przeskoczenie przez mur ambasady RP i rozbicie obozowiska w ramach protestu, a także wtargnięcie do pałacu prezydenckiego w stolicy kraju, w którym działa się rzecz, z żądaniem natychmiastowego wydania pozwolenia na wywóz małpki. Naszym dyplomatom udało się odwieść go od realizacji wszystkich pomysłów.

Mężczyzna był jednak tak zdeterminowany, że po przekazaniu mu przez konsulat negatywnej opinii z Polski założył działalność gospodarczą w kraju – cyrk. Obecnie na tej podstawie stara się o pozwolenie na wywóz małpki.

Prośby małżeńskie, kolekcjonerskie

Do ambasady Polski w stolicy państwa północnoafrykańskiego zwróciła się Polka, prosząc o wydanie zaświadczenia, że nie może wyjść mąż za miejscowego (mimo że formalnie nic nie stało na przeszkodzie, a wszystkie dokumenty miała przygotowane).

Okazało się, że cudzoziemiec daje jej 100 tys. zł za "ożenek", jednak ona chce tylko pieniądze, ale ręki oddać nie zamierza. W ten sposób pracownicy placówki dowiadują się, ile autochtoni mogą płacić za fikcyjne małżeństwa i za uzyskanie w ten sposób wizy. Do polskiej ambasady w innym afrykańskim kraju zwrócił się mężczyzna z prośbą o wysłanie na jego adres w Polsce kolekcji znaczków wydanych przez pocztę tego bardzo odległego państwa.

W zeszłym roku konsulat w Afryce otrzymał pytanie od pani z miejscowej Polonii, czy pracownicy ambasady przechowają jej w placówce pieska, gdyż ona z rodziną wyjeżdża na dwutygodniowe wakacje i nie ma co z nim zrobić.

Jak się okazuje, wiara w możliwości naszych przedstawicieli potrafi być zaskakująca. W jednej ze stolic zachodniej Europy 16 młodych mężczyzn zażądało "wystawienia przez konsula" biletów na pociąg do Polski, ponieważ są ścigani za... dokonanie rabunku.

Konsul nie jest taksówkarzem

Takie zabawnie wyglądające prośby potrafią skutecznie przeszkadzać w niesieniu potrzebującym pilnej pomocy. - Wiele próśb i nawet żądań polskich obywateli za granicą, jak np. żądanie służenia jako taksówkarz, jest nie tylko nie do spełnienia przez konsula, ale byłoby wręcz pogwałceniem procedur - powiedział rzecznik MSZ Marcin Bosacki.

Zwrócił uwagę, że tego typu nagminne przypadki są groźne, ponieważ ci ludzie bardzo często w trudnych sytuacjach blokują, czasami na całe kwadranse telefony alarmowe, które są przy każdym konsulacie. - Konsul zamiast otrzymywać informacje o tych, którzy rzeczywiście są w potrzebie i którym trzeba pomóc, bo np. zdarzył się wypadek, niestety musi odbierać tego typu sygnały i cierpliwie tłumaczyć, dlaczego nie jest w stanie służyć jako taksówkarz czy przewodnik turystyczny - podkreśla rzecznik.

ja, PAP