Makowski: zdradzono mnie i oszukano. Czekam na przeprosiny prezydenta, premiera i MON

Makowski: zdradzono mnie i oszukano. Czekam na przeprosiny prezydenta, premiera i MON

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zakończenie procesu Aleksandra Makowskiego o ochronę dóbr osobistych wobec prezydenta, premiera i szefa MON (fot.PAP/Tomasz Gzell) 
- Zdradzono mnie i oszukano - zeznał w sądzie Aleksander Makowski, ujawniony w 2007 r. w raporcie z weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych jako ich agent i główny uczestnik tajnej operacji "Zen" w Afganistanie. Chce przeprosin od prezydenta, premiera i MON.

Sąd Okręgowy w Warszawie zakończył trwający od zeszłego roku proces o ochronę dóbr osobistych wytoczony przez Makowskiego. Żąda on przeprosin od pozwanych w trzech telewizjach i dwóch gazetach oraz symbolicznej złotówki. Prokuratoria Generalna Skarbu Państwa chce oddalenia pozwu. Wyrok sąd ogłosi 11 września. - Nomen omen - przyznał Makowski, nawiązując do symboliki dnia, w którym 11 lat temu doszło do zamachu na World Trade Center w Nowym Jorku, który dał początek wojnie z terroryzmem.

Mogli ująć Osamy bin Ladena

Operacja "Zen" była najbardziej sensacyjną sprawą ujawnioną w raporcie, upublicznionym w lutym 2007 r. przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Makowski miał mówić m.in. o możliwości ujęcia w niej Osamy bin Ladena. W sądzie przyznał, że w 2006 r. uczestniczył we wspólnej z CIA operacji mającej na celu "wyeliminowanie, czyli zabicie członka kierownictwa Al-Kaidy", za co CIA przewidywała 25 mln dolarów nagrody.

W raporcie pisano, że Makowski chciał "wyłudzić od sojuszników" pieniądze i wprowadzał w błąd najwyższe osoby w państwie. "W sprawie >Zen< służby, działając na zlecenie hochsztaplera, okradały państwo polskie i były gotowe narazić polskich żołnierzy i zwierzchników sił zbrojnych na najwyższe niebezpieczeństwo i międzynarodową kompromitację" - napisano. Makowski - przesłuchany przez sąd - zaprzeczył tym słowom i podkreślił, że nie przedstawiono mu żadnych zarzutów w tej sprawie.

"Zdradzono mnie i oszukano"

- Zdradzono mnie i oszukano. Zdradzono, bo ujawniono fakt współpracy i tożsamość obcym wywiadom, a oszukano, bo we współpracy z agentem każda służba i państwo zobowiązuje się wieczyście strzec jego tożsamości i faktu współpracy. Zdrada i oszustwo zawsze niosą dla zdradzonego i oszukanego wielką dolegliwość psychiczną, moralną i fizyczną – czy to w stosunkach małżeńskich, biznesowych czy międzyludzkich - mówił w sądzie Makowski.

Jak dodał, w 2007 r. Polska, jej siły zbrojne w ramach koalicji NATO, były w stanie wojny z reżimem talibów, który działa do dziś, a także ze strukturami Al-Kaidy. - W stanie wojny ujawniono operację Wojska Polskiego, żołnierzy i agentów biorących w niej udział, wrogowi – wywiadowi talibów i innym wywiadom. W mojej ocenie to przestępstwo udziału w obcym wywiadzie. Coś takiego robią zdrajcy - powiedział Makowski.

"Prokuratoria namawia mnie do złamania prawa"

Odnosząc się do zarzutu Prokuratorii, że pozew skierował cztery lata po publikacji raportu, zatem skutki tej publikacji nie były dolegliwe, Makowski podkreślił, że zwlekał z pozwem, bo w pierwszej kolejności myślał o bezpieczeństwie swych źródeł w Afganistanie. - Obecnie część z tych osób nie żyje, a część nie przebywa na terenie Afganistanu. Dopiero potem mogłem występować z roszczeniem. Swych współpracowników nie ujawniam, bo są to źródła wywiadu wojskowego – bez względu na to, czy został on rozwiązany czy nie, to ich tożsamość musi pozostać tajemnicą. Nie śmiem nawet zakładać, że Prokuratoria żądając tych danych namawia mnie do złamania prawa- oświadczył Makowski.

Zdaniem Macierewicza już sama operacja "Zen" uzasadnia likwidację WSI. Krótko przed ujawnieniem raportu Radosław Sikorski odszedł z funkcji szefa MON w rządzie PiS. Uznał, że jego spór z Macierewiczem zagraża bezpieczeństwu polskich żołnierzy w Afganistanie - Sikorski chciał jego dymisji. Ujawnienie akcji Sikorski nazwał "ciężkim błędem". - Niezależnie bowiem od ocen szans powodzenia, sam fakt jej prowadzenia miał być - zgodnie z poleceniem prezydenta RP - jedną z tych tajemnic stanu, które zabiera się do grobu - oświadczył. Według Sikorskiego, ewentualny sukces akcji "byłby tak ważny, że usprawiedliwiłby zaangażowanie osób wątpliwego autoramentu".

"Prezydent nie musiał publikować raportu"

Sam Makowski - który w PRL rozpracowywał Radio Wolna Europa, był też zastępcą szefa wywiadu - oświadczył po upublicznieniu raportu, że ujawnienie akcji służy "jedynie organizacjom i osobom, przeciwko którym były skierowane". Sprawa "Zen" była przedmiotem jednego ze śledztw, wszczętych w 2007 r. przez wojskową prokuraturę z zawiadomienia Macierewicza. Makowski ma w nim status pokrzywdzonego - ujawnił jego pełnomocnik, mec. Piotr Dewiński.

- Prezydent nie musiał publikować raportu – nie miał takiego obowiązku, a jedynie możliwość. Aneksu już nie opublikował. Premier też nie musiał składać kontrasygnaty. Dlatego te instytucje również zostały pozwane - dodał Dewiński.

Pełnomocnik Prokuratorii mec. Marta Kęcka-Iwan, podtrzymując wniosek o oddalenie pozwu podkreślała, że raport - jako dokument urzędowy - korzysta z domniemania prawdziwości, a Makowski nie udowodnił, że poniósł szkodę w związku z jego publikacją.

ja, PAP