Bliscy Walentynowicz nie rozpoznali ciała. "To hańba"

Bliscy Walentynowicz nie rozpoznali ciała. "To hańba"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Anna Walentynowicz (fot. Wojciech Grzedzinski / newspix.pl) Źródło:Newspix.pl
Syn i wnuk Anny Walentynowicz nie rozpoznali swojej bliskiej podczas oględzin w trakcie sekcji zwłok ekshumowanej z warszawskiego cmentarza ofiary katastrofy smoleńskiej. To ciało drugiej już ofiary z 10 kwietnia 2010 roku, które oglądała rodzina legendy Solidarności. - O ile w środę syn i wnuk byli pewni, że na stole sekcyjnym nie znajduje się ciało Anny Walentynowicz, to dzisiaj nie mogą ani potwierdzić, ani zaprzeczyć, że badane w czwartek ciało należy do niej - wyjaśniał mec. Stefan Hambura pełniący funkcję pełnomocnika rodziny.
Pierwsze ekshumowane ciało zostało przedstawione rodzinie Walentynowicz w środę. Wtedy to kategorycznie zaprzeczyli oni, by leżące na stole sekcyjnym szczątki należały do legendy Solidarności. Syn ofiary katastrofy smoleńskiej Janusz Walentynowicz wyraźnie stwierdził, że "osoba, która leży na stole sekcyjnym i miała być moją mamą, nie jest nią". - Znam swoją mamę, wiem jak wyglądała. Czekam z niecierpliwością na wyniki i mam nadzieję, że sekcja wykaże, że to drugie (ekshumowane - red.) ciało, to ciało mojej mamy - wyjaśniał.

Do ekshumacji drugiej ofiary katastrofy smoleńskiej doszło w czwartek w Zakładzie Medycyny Sądowej we Wrocławiu. Bliscy Walentynowicz mieli nadzieję, że właśnie w tych szczątkach będą w stanie rozpoznać swoją krewną, tak się jednak nie stało. - Tak jak wczoraj byliśmy w 100 procentach pewni (że nie jest to ciało Anny Walentynowicz - red.), w tej chwili nie mamy żadnej pewności czy tak, czy nie. Być może dalsze czynności sekcyjne ujawnią coś więcej. Na chwilę obecną nie możemy powiedzieć tak zdecydowanie jak wczoraj "tak lub nie" - twierdził wnuczek Walentynowicz, Piotr.

Jego zdaniem, nawet jeśli w trumnie jego babci znajduje się właściwe ciało, to i tak doszło do haniebnych czynów. Przy szczątkach bliscy nie odnaleźli różańca, który przekazali przed pochówkiem. - To mnie zbulwersowało. (...) Gdyby okazało się, że ekshumowane ciało należy jednak do babci, to jest to godne pogardy, że okradano ludzi, którzy już nie żyli - podkreśla Piotr Walentynowicz.

mp, tvn24.pl