Lewica boi się nacjonalistów. "Na Hitlera nikt uwagi nie zwracał..."

Lewica boi się nacjonalistów. "Na Hitlera nikt uwagi nie zwracał..."

Dodano:   /  Zmieniono: 
11 listopada ulicami Warszawy przeszedł Marsz Niepodległości - teraz demonstrować ma w stolicy lewica (fot. Amelia Panuszko)
Związany z lewicą burmistrz Ursynowa Piotr Guział, który jest organizatorem manifestacji pod Zachętą 16 grudnia, w 90 rocznicę zabójstwa pierwszego prezydenta II RP Gabriela Narutowicza, tłumaczy w rozmowie z "Gazetą Wyborczą", że marsz ma być protestem przeciwko odradzaniu się nacjonalizmu w Polsce a także stosowaniu w życiu publicznym tzw. mowy nienawiści.
- Na Hitlera nikt uwagi nie zwracał, bo przecież nie miał poparcia. Przemawiał w barach w Bawarii i wywoływał wzruszenie ramion. Potem chciano z nim pertraktować. A gdy okazało się, że ma już poparcie Niemców, było za późno. Przy brunatnych ideologiach trzeba uważać. Nacjonalizm jest zaraźliwy, zaczyna się od małych słów. Może nie należy jeszcze mówić, że w Polsce odradza się faszyzm, ale ruchy faszyzujące na pewno - przekonuje Guział. Zapewnia jednocześnie, że demonstracja z 16 grudnia nie jest "żadną kontrą" do marszu organizowanego przez PiS trzy dni wcześniej.

Radykalizacji nastrojów obawia się również Sebastian Wierzbicki z SLD (Sojusz, podobnie jak Ruch Palikota są współorganizatorami demonstracji). - Przykład Brunona K. pokazuje, że nastroje w społeczeństwie są już ekstremalne - podkreśla.

"Gazeta Wyborcza", arb