Policjanci czy złodzieje?

Policjanci czy złodzieje?

Dodano:   /  Zmieniono: 
To nie jest powszechny proceder - komentuje prokurator krajowy doniesienia "Newsweeka", że policjanci i pracownicy specjalnych strzeżonych parkingów okradają pozostawione auta.
Według poniedziałkowego "Newsweeka", w Polsce działają setki parkingów, które zawarły umowy z komendami powiatowymi policji na przechowywanie aut powypadkowych, odzyskanych po kradzieży i zarekwirowanych pijanym kierowcom. Z dziennikarskiego śledztwa "Newsweeka" i TVN wynika, że pozostawiane do dyspozycji policji samochody oraz części do aut są rozkradane. Policjanci mają zabierać z aut zużyte alternatory i gaźniki, które następnie sprzedają "za grosze" na giełdach.

"Nie mogę powiedzieć, że to jest powszechny proceder, bo informacje o nim nie dochodziły do szczebla centralnego" - twierdzi prokurator krajowy Karol Napierski. Nie wykluczył, że lokalne prokuratury prowadzą śledztwa w tego typu sprawach, ale - jak oświadczył - on "nie ma bliższej wiedzy na ten temat".

Dolnośląska policja natomiast wszczęła po tej publikacji wewnętrzne śledztwo, które ma wyjaśnić, czy policjanci zarejestrowani na  kasecie video TVN i opisani w "Newsweeku" faktycznie okradali samochody pozostawione na parkingu w Lubinie.

"Pierwsze ustalenia zespołu kontrolnego po analizie materiału filmowego wskazały, że wśród osób cywilnych poruszających się po  parkingu rozpoznano sześciu policjantów z KPP Lubin. W toku dalszej kontroli ustalono, że trzej policjanci przebywali na  parkingu służbowo, dokonując oględzin zabezpieczonego przez policję pojazdu. Ich wizyta na parkingu była uzasadniona służbowo. Kolejni trzej funkcjonariusze przebywali wielokrotnie na parkingu prywatnie, w czasie wolnym" - czytamy w oświadczeniu przesłanym w poniedziałek przez Ryszarda Zarembę, rzecznika Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu.

"Podczas składanych wyjaśnień (policjanci) stwierdzają, że właścicieli parkingu znają od  kilkunastu lat. (...) Utrzymują z nimi od szeregu lat kontakty towarzyskie. (...) Z upoważnienia właścicieli przyjeżdżali wielokrotnie na parking swoimi samochodami. Korzystając z  wyposażenia technicznego parkingu dokonywali napraw samochodów, czyścili je. Kilka razy, każdorazowo za wcześniejszym uzyskaniem zgody od kolegi - właściciela parkingu, brali ze złomowiska samochodowego bądź też z wraków pojazdów drobne akcesoria samochodowe. Rzeczy te były własnością prywatną właścicieli parkingu", brzmi oświadczenie Zaremby.

Na ok. 4-godzinnym filmie, złożonym z wielu kilkuminutowych nagrań, dostarczonym na kasecie przez redakcję "Newsweeka widoczne są sylwetki kilku mężczyzn, którzy poruszają się po terenie parkingu; niektórzy z nich pojawiają się wielokrotnie w różnych dniach. Wykonują wiele czynności: otwierają różne auta, przenoszą lub  przemontowują różne części samochodów, dokonują napraw samochodów, mówi Zaremba.

Nagrania dokonano pomiędzy czerwcem a sierpniem 2002 roku.

Komendant Wojewódzki Policji we Wrocławiu polecił wyjaśnić zarzuty - poinformował rzecznik. Jeżeli okaże się, że któryś z  policjantów naruszył prawo - sprawa będzie natychmiast przekazana prokuraturze.

em, pap