RP do Chiraca: nie jesteśmy dziećmi! (aktl.)

RP do Chiraca: nie jesteśmy dziećmi! (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nie jesteśmy dziećmi, a Francja to nie jest nasz tatuś - polski minister spraw zagranicznych komentuje poniedziałkową wypowiedź prezydenta Francji. Przedstawiciele innych krajów także nie akceptują wystąpienia Chiraca.
Polska respektuje prawo innych państw do wypowiadania swojego zdania i oczekuje takiego respektu od innych. Nie ma w Europie lepszych ani gorszych - oświadczył minister spraw zagranicznych Włodzimierz Cimoszewicz.

Była to reakcja na krytyczne uwagi prezydenta Francji Jacquesa Chiraca o krajach kandydujących, w tym o Polsce, za to, że  przyłączyły się do stanowiska zajmowanego w sprawie Iraku przez proamerykański obóz w Unii Europejskiej.

"W tej rodzinie europejskiej nie ma mamuś, tatusiów i dzieci, tylko to jest rodzina równych. A w szczególności nie ma dzieci jakby nie w pełni dojrzałych do partnerstwa z pozostałymi członkami rodziny. Akceptujemy tę piękną ideę rodziny europejskiej pod warunkiem, że jest to rodzina w najwyższym stopniu partnerska" - oświadczył Cimoszewicz na konferencji prasowej w Brukseli.

Szef polskiego MSZ zwołał ją po zakończeniu kilkugodzinnego "miniszczytu" 13 krajów kandydujących do Unii z jej najwyższymi rangą przedstawicielami. W czasie tego spotkania Polska i inne kraje kandydujące przyłączyły się do wspólnego stanowiska Piętnastki w sprawie Iraku uzgodnionego przez przywódców samej Unii na poniedziałkowym szczycie w Brukseli.

***

Inne reakcje na wypowiedź Chiraca:

"Myślę, że jestem zbyt dobrze wychowany, aby nie odpowiadać na  tego rodzaju deklaracje. Wszyscy mają prawo wyrażać swoje opinie. Pan Chirac również", powiedział Peter Medgyessy, premier Węgier.

Wiceminister spraw zagranicznych Czech, Alexander Vondra, zapytany, czy Jacques Chirac chce zastraszyć przyszłych członków Unii Europejskiej, odparł: "Na to wygląda".

Premier Rumunii Adrian Nastase zapytany o tyradę prezydenta Francji, oświadczył: "Za każdym razem, gdy posprzeczam się z żoną, krzyczę na synów. Podobnie jest z Chirakiem - ma chyba kłopoty ze  Stanami Zjednoczonymi a nie z Rumunią i Bułgarią".

Inne kraje Europy Środkowowschodniej uznały, że prezydent Francji zachował się nie fair krytykując kandydatów za brak solidarności z  Europą, skoro sama Unia Europejska jest głęboko podzielona w  kwestii Iraku.

"Unia aż do poniedziałku wieczorem nie przyjęła wspólnego stanowiska w sprawie kryzysu w Iraku. Kraje kandydackie nie miały więc żadnej możliwości, by się do niego przyłączyć" - ocenił rzecznik słowackiego MSZ, Boris Gandel.

Reuter pisze, że atak Chiraca może w Europie Środkowowschodniej dostarczyć amunicji przeciwnikom wejścia do Unii, ostrzegającym przed groźbą utraty świeżo odzyskanej wolności i znalezienia się pod dyktatem bloku, który będzie ignorować interesy nowych członków.

Kraje skrytykowane przez prezydenta Francji uzyskały poparcie ze strony komisarza UE ds. stosunków zewnętrznych, Chrisa Pattena. "Unia Europejska nie jest Układem Warszawskim", lecz "klubem politycznym" - oświadczył Patten w BBC. Podkreślił, że  państwa kandydujące "mają prawo mieć własne opinie i powinny je  wyrażać".

W Parlamencie Europejskim przywódca Liberalnych Demokratów Graham Watson nazwał tyradę Chiraca "nieuzasadnioną i protekcjonalną". Hans-Georg Poettering, przywódca centroprawicowej Europejskiej Partii Ludowej, największego ugrupowania w parlamencie, ostrzegł przed przeciwstawianiem krajów środkowo- i wschodnioeuropejskich Europie zachodniej.

"Francja ma prawo do określania swojej polityki (...) i do tego trzeba odnieść się z szacunkiem. (...) Polska (...) ma również prawo rozstrzygać, co jest dla niej dobre. Francja powinna się do  tego odnieść również z respektem, z zainteresowaniem, dlaczego to  stanowisko jest odmienne" od francuskiego - powiedział polski wiceminister spraw zagranicznych Adam Rotfeld w radiowej Trójce.

Chirac ostro skrytykował w poniedziałek kraje kandydujące do UE, w tym Polskę, za poparcie twardej polityki Stanów Zjednoczonych wobec Iraku, i ostrzegł, że może się to odbić na ratyfikacji Traktatu Akcesyjnego (o przystąpieniu do UE) w obecnych państwach członkowskich, czyli spowodować zablokowanie rozszerzenia.

W sukurs zaatakowanym pospieszył premier Wielkiej Brytanii, Tony Blair. Kraje kandydujące do UE "mają prawo mówić tak samo jak Wielka Brytania czy Francja" - ocenił we wtorek i zaznaczył: "Mam nadzieję, że nikt nie próbuje sugerować, iż nie powinny one otrzymać w Unii pełnych praw członkowskich i nie mieć prawa do  wyrażania swych poglądów".

Blair uważa, że lata za żelazną kurtyną sprawiły, iż kraje Europy Środkowowschodniej mają "prawdziwy zmysł historii", przez co ich opinie są szczególnie cenne. Kraje te "wiedzą, jak ważna jest jedność Europy i Ameryki".

les, pap

O wypowiedzi Chiraca - czytaj: Chirac do Polaków: milczeć!